▽ rozdział 15 ▽

806 23 0
                                    

pov: Bella

Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Zdecydowanie powinnam podziękować mu za poszanowie mojej prywatności i pukanie do drzwi. Przecież to nie tak, że mogłam być bez ubrań.

- Bel... - przerwał nagle wchodząc do pokoju i widząc jak leżę przykryta po samą głowę - Spałaś?

- Teraz nie. Ale nie byłam w szkole. - powiedziałam pociągając na końcu nosem.

- A co ci jest?

- Słabo się czuje.

- Aha, dać ci jakieś tabletki?

Jaki kurwa troskliwy.

- Mam już. - odparłam wskazując na opakowania leżące obok na szafce nocnej.

- Aha... - powiedział podchodząc bliżej, aż w końcu usiadł z boku na łóżku. - A boli cię głowa?

- Trochę.

- To może pogadamy jutro? Nie chcę cię przeciążać. - oświadczył z troską, jakby to czy mi coś dolega miało jakiekolwiek znaczenie.

- Lepiej miejmy to za sobą. - wypaliłam i aż sama zdziwiłam się na swoje słowa. Normalnie wolałabym odkładać rozmowy z nim w czasie.

- Racja... - westchnął, ale chyba nie miał zamiaru nic więcej powiedzieć.

- To gadaj. - pognałam go, a ten najpierw odchrzonknął, a później zaczął mówić.

- Wiem jak to wyglądało... jak ja wyglądałem i wogule, ale to była jednorazowa akcja. Naprawdę to się więcej nie powtórzy.

- Okej, i co? Bo tyle to ja już wiem.

Zanim ktokolwiek powie, że jestem nieuczciwa wobec niego, to nie róbcie tego, bo jeszcze nie znacie całej prawdy.

- I to, że nie będę wracał na dobre do picia.

- No ja mam nadzieję.

- Strasznie mi głupio po tym jak się zachowywałem. Ta sytuacja pod drzwiami łazienki... Wyglądało to gorzej niż sobie przypominam?

- Tak, ale spoko już kiedyś zdążyłam do tego przywyknąć.

- Wiem, że przeprosiny na nic się tu nie zdadzą i nie cofną czasu, ale mimo to chce, żebyś mi wybaczyła.

Zauważyłam, że zamiast normalnie przeprosić, to on ciągle prosi o wybaczenie. Wkurwia mnie to, nie mogę powiedzieć że nie.

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam, więc kontynuował.

- Nie chce żebyś robiła sobie o mnie złe zdanie. Jesteśmy teraz we dwoje i musimy dochodzić do porozumienia.

- Czemu to zrobiłeś? - wypaliłam nagle spoglądać na niego. Ojciec również odwrócił głowę w moją stronę.

- Ale co?

- Czemu wtedy piłeś? Przez mamę? - dopytałam dokładniej, a on odwrócił wzrok na podłogę. Ja zaś zaczęłam wiercić w nim coraz większą dziurę.

- Między innymi.

- Przeze mnie?

- Absolutnie nie - odparł szybko - Nie czułem do twojej mamy tego co wcześniej i do tego chęć wyjechania.

- Pozostanienia nas same. - sprostowałam.

- Nie to miałem na myśli. Praca mnie przygniatała, wsumie tak jak teraz.

- Ale i tak jest najważniejsza i twoje życie kręci się wokół niej.

- Już o tym gadaliśmy, więc nie będę się powtarzał. To się nie powtórzy. - powiedział niespodziewanie wstając i podchodząc do drzwi - Masz moje słowo. - dodał wychodząc, ale rzecz kurwa jasna nie zamykając za sobą drzwi.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz