⁠〰 rozdział 4 〰

940 26 20
                                    

pov: Bella

Do końca lekcji ani razu nie widziałam bliźniaków. Nie wiem czy zmyli się do domu, czy ktoś ich porwał, ale ich nie było.

Potem już nikt mnie nie zaczepiał, jednak też z nikim nie nawiązałam rozmowy. Całkiem możliwe, że byłam skazana na samotności.

Po zajęciach postanowiłam podjechać do Starbucksa po kawę mrożoną. Ojciec przelał mi na konto wystarczająco dużo kasy, abym mogła robić sobie takie wypady. Nie miałam planów na popołudnie, więc uznałam, że powyleguje się na kanapie i poczytam książkę. Po około pół godziny przyjechał ojciec i znowu zaczął przyrządzać kolację. Tym razem postawił na jakieś kanapki. Poprosił mnie abym pokroiła ogórki, więc zajęłam się tą czynnością.

- Jak w szkole? - zapytał kszątajac się po pomieszczeniu.

- Jest okej. - odparłam.

Nie miałam zamiaru mówić mu, że jedyna osoba, z którą rozmawiałam zmyła się po pierwszej lekcji, więc cały dzień spędziłam samotnie.

- Nauczyciele są mili?

- Powiedzmy.

- A koleżanki? Poznałaś jakąś?

Nie kurwa.

Chociaż obstawiam, że gdyby zobaczył Billa to powiedziałby, że to dziewczyna. Mało tolerancyjny z niego człowiek. Ale pewnie już kiedyś się minęli, bo o ile Tom nie kłamał to mieszkamy na tej samej ulicy.

- Są bardzo fajne. - mruknęłam niechętnie.

- Cieszę się, ale mimo to widzę, że coś jest nie tak. - powiedział stając obok mnie przy blacie.

- Możesz jednak zapisać mnie do psychologa? - spytałam przerywając krojenie.

- No pewnie. Potem zadzwonię do gabinetu i umówię cię na pierwszą sesję.

- Dzięki... za wszystko. - odparłam wracając do poprzedniej czynności. - A jak w pracy?

- Bardzo dobrze. Interesy ciągle się rozwijają, więc nie stoimy w miejscu.

- Trudno jest utrzymać taką firmę? - spytałam, chociaż ta informacja ani trochę nie była potrzeba mi do życia.

- Jak ma się takiego szefa jak ja to nie jest to takie trudne. - zaśmiał się lekko.

Bardzo śmieszne.

Nastała chwila ciszy, a w tle rozbrzmiewał jedynie nóż, którym się posługiwałam.

- Wiesz, nie byłem najlepszym materiałem na rodzica, ale naprawdę chciałbym to zmienić - zaczął po chwili, a ja wyczułam, że stresuje się takimi wyznaniami - Gdybym mógł cofnąć czas to zabrałbym cię ze sobą.

- Miałam nadzieję, że powiesz, że byś został z nami. Nie musiałeś wyjeżdżać do innego kraju.

- Wiesz, że nie mogłem. Moje relacje z twoją matką za bardzo się pogorszyły. Nie dogadywaliśmy się jak na początku. Ale co tam było minęło. Pokroiłaś? - zapytał zabierając odemnie deskę z plasterkami ogórka.

"Było minęło" serio tylko na tyle go stać? Na dodatek powiedział to tak jakby nadal żyła, tyle że dala od nas.

- Pamiętam, że jak wyjechałeś to mama strasznie płakała - zaczęłam wpatrując się w mężczyznę, dostrzegam, że trochę się spiął - A jak do mnie dzwoniłeś, to wypytywała, czy coś o niej wspomniałeś.

Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadał, więc dodałam:

- Ona serio cię kochała.

Na moje słowa gwałtownie rzucił sałatą, która wcześniej trzymał i odwrócił się w moją stronę.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz