✨epilog v2✨

714 29 14
                                    

pov: Bella

Było późne popołudnie, a ja siedziałam razem z Tomem w mieszkaniu. Nie mieliśmy co robić, więc nasze czynności ograniczyły się jedynie do oglądania filmu, który swoją drogą był bardzo słaby. To znaczy przedtem chcieliśmy ukazać nasze umiejętności kulinarne, ale po przypaleniu patelni i wylaniu oleju na połowe podłogi kuchennej, zdecydowaliśmy po prostu zamówić coś z maka.

- Gdzie robimy twoje urodziny? - zapytał Tom biorąc kęs burgera i jednocześnie odwracjąc na mnie wzrok od filmu.

Siedzieliśmy na kanapie, pod kocami, a wokół nas znajdowało się wiele papierków od jedzenia. Taka forma spędzania razem czasu chyba była dla nas najlepsza.

- Nie wiem, może tutaj?

- Trochę mało miejsca. - stwierdził.

- Ale ja nie będę zapraszać pół miasta, tylko kilka osób. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Z resztą nawet nie miałabym kogo więcej zapraszać, bo moje znajomości ograniczają się do jakichś pięciu osób.

- Jak to nie? Przecież to osiemnastka, którą wręcz trzeba świętować hucznie.

- Ale ja nie mam stu znajomych, żeby "świętować hucznie". - Mówiąc to zrobiłam cudzysłów w powietrzu, a potem sięgnęłam po kolejną garść frytek.

- Możesz zaprosić kogoś z klasy.

- Boli cię coś? Tych debili? Chyba podziękuję.

- Czyli co? Będzie tylko nasza piątka?

Mówiąc "nasza piątka" miał na myśli nas dwóch oraz Billa, Gustava i Georgea.

- Mi tam wystarczy. Zresztą nie trzeba mi nie wiadomo kogo, żeby się dobrze bawić.

- No ja wiem, ale jednak osiemnastkę ma się raz w życiu.

- Ja też wiem.

- Dobra, jak tam chcesz - powiedział wzruszając ramionami. - Tylko to taka wyjątkowa okazja, więc możnaby ją jakoś lepiej uczcić.

- No to proszę, pochwal się jaką ty zrobiłeś bibę na osiemnastkę. Pewnie prywatny striptiz też załatwiłeś.

- Wsumie to nie zrobiłem i tym bardziej nie załatwiłem.

- No właśnie, więc nie wymagaj odemnie nie wiadomo czego.

- Dobra, ja tylko chciałbym żeby twoje urodziny były wyjątkowe.

- Będą nawet jakbym miała je spędzić tylko z tobą. - powiedziałam najbardziej przekonująco jak tylko potrafiłam.

- No to dobra. - odparł, czym jednoznacznie zakończyliśmy rozmowę o moich urodzinach. Przynajmniej na ten moment.

Do mojej osiemnastki zostały niecałe trzy tygodnie, więc nim się obejrzymy będę już pełnoletnia. Pamiętam jak w tamtym roku ciągle powtarzałam, że do moich urodzin już niedaleko i będę mogła w końcu wyprowadzić się od ojca. Nawet nie chce myśleć co by było, gdybym rzeczywiście u niego została do tego czasu. Pewnie w końcu nie wytrzymałabym psychicznie. Mogę się więc cieszyć z pomocy Kaulitzów.

- Co się tak patrzysz? - zapytałam zauważając, że Tom zamiast oglądać film, uważnie i z uśmiechem się we mnie wpatruje. Kocham jego wzrok, więc od razu zaczęłam utrzymywać z nim kontakt - No co? - zaśmiałam się w końcu, gdy ten nie odezwał się ani słowem.

- Nic. Patrzę na ciebie po prostu. - odparł, nagle zjeżdżając wzrokiem po całym moim ciele, od góry do dołu, a potem spowrotem do góry.

- Leżę w twojej starej koszulce, rozciągniętych dresach, z jakimś sianem na głowie, bez makijażu i objadając się frytkami, więc naprawdę nie masz się czym zachwycać. - powiedziałam, na co się uśmiechnął.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz