人 rozdział 18 人

779 25 11
                                    

pov: Bella

Podróż strasznie mi się dłużyła. Może dlatego, że obecność Toma wyprowadziła mnie z równowagi, a co dopiero spędzenie z nim tyle czasu w jednym pojeździe. Nie wiem jakim cudem psycha mi nie siadła.

W końcu po upływie półtorej godziny musieliśmy zatrzymać się na uboczu, na jakiejś stacji benzynowej. Georg wypił za dużo wody i zachciało mu się sikać. Przy okazji kiedy on załatwiał swoje potrzeby to wszyscy postanowiliśmy rozprostować kości.

Opuściliśmy autokar i na początku udaliśmy się na stację aby kupić jedzenie. W międzyczasie nasz kierowca uzupełniał braki paliwa w baku.

Podeszłam do półek z chipsami i zaczęłam wypatrywać jakichś najsmaczniejszych. Przeskanowałam wzrokiem praktycznie całą półkę aż w końcu ukazało się moje życie czyli paprykowe. Od razu chciałam je zabrać. Jednak kiedy ledwo wyciągnęłam rękę, nagle ktoś zabrał mi je sprzed nosa. I jeszcze okazało się, że to były ostatnie.

Spojrzałam na sprawce zabójczym wzrokiem i oczywiście był to dredziak.

- Dzięki. - powiedział wkładając je do swojego koszyka, który dotąd był pusty.

- Oddawaj. Pierwsza je zauważyłam. - oświadczyłam chcąc odebrać paczkę, jednak ten zrobił krok do tyłu tym samym odsuwając odemnie koszyk.

- Ale ja pierwszy je dotknąłem.

- Ja pierdole zachowujesz się jak dziecko. - przewróciłam oczami i chwyciłam za jakieś inne, pierwsze lepsze, a potem odeszłam do kasy.

Wtedy też przypomniało mi się, że muszę skończyć jeszcze do toalety i zmienić podpaskę, która obstawiam że była już w złym stanie.

- Od kiedy lubisz limonkowe? - zapytał Bill podchodząc do mnie z energetykiem, żelkami i pastą do zębów. Miał na myśli paczkę trzymaną przezemnie. Fakt nie lubię limonki w chipsach, ale chciałam jak najszybciej odejść od Toma. Najwyżej komuś oddam.

- Od dawna... a ciebie po co pasta? - zapytałam przenosząc wzrok z tubki na jego twarz.

- Zapomniałem swojej z domu.

- Mogę ci dać.

- Nie trzeba. Skoro już tu jesteśmy to kupie. - odparł, a ja już odwróciłam się, bo ekspedientka zaczęła kasować mój zakup.

Potem poczekałam chwilę na Billa, aż otrzyma swoje zakupy, a następnie opuściliśmy budynek.

- Potrzymasz? Skoczę jeszcze do łazienki. - powiedziałam podając mu opakowanie, które od razu przyjął.

Szybko udałam się do toalety, za którą musiałam zapłacić pięć złotych, a później poszłam do autokaru. Okazało się, że musimy poczekać już tylko na Gusa. Udałam się na swoje miejsce, tam gdzie siedziałam przedtem. Na siedzeniu zastałam paprykowe chipsy. Od razu zaczęłam podejrzewać pewną osobę.

Spojrzałam w stronę Toma, jednak ten miał słuchawki na uszach i spuszczoną głowę, więc mnie nie zauważył. Postanowiłam oddać mu jego własność, więc chwyciłam za paczkę i rzuciałam prosto w jego stronę. Celem było tylko oddanie ich, ale skończyło się na tym że pod wpływem uderzenia otworzyły i rozsypały się wszędzie. Trafiły w środek czapki chłopaka, ale znalazły się również na podłodze, siedzeniu obok, no i na samym Tomie. Aż jestem zaskoczona swoim celem.

Po tym incydencie chłopak podniósł głowę i od razu na mnie spojrzał. Jego mina okazywała zdziwienie.

- Zostawiłeś coś. - powiedziałam pewnie, ale mój charakter od razu zszedł, kiedy Tom podniósł pełną paczkę chipsów paprykowych.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz