∘⁠˚⁠˳⁠° rozdział 21 ∘⁠˚⁠˳°

812 26 31
                                    

pov: Bella

Gdyby ktoś się jeszcze zastanawiał czemu Tom jest taki wkurwiający i nie zdołał tego dostrzec wcześniej to już wam powiem.

Kto o zdrowym umyśle i normalnie funkcjonującej psychice bierze prysznic o piątej rano. To znaczy sama kąpiel nie jest niczym dziwnym (proszę sobie nie myśleć, że się nie myje), ale darcie przy tym mordy, tak że pobudziłeś wszystkich wokół nie jest normalne.

Chyba jako pierwszą obudziły mnie jego fałsze, albo nikomu innemu nie chciało się wstać. W każdym razie jako jedyna zdecydowałam przerwać jego koncert. Ja rozumiem nucenie sobie czegoś, albo dużo cichsze śpiewanie, ale wykrzykiwanie jakiegoś polskiego rapu na prawo i lewo, to lekka przesada.

- TOM DO CHUJA, JAK ZARAZ NIE ZAMKNIESZ TEJ ZJEBANEJ MORDY TO OSOBIŚCIE ODETNE CI JĘZYK! - krzyknęłam do niego stojąc po drugiej strony drzwi, jednakże ten nie przestawał "śpiewać" - TOM! NO ZAMILCZ KURWA! - szkoda, że moje słowa nic nie pomagały - ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK CISZA NOCNA! ZARAZ WEZWĘ GLINY!

- U nas żadna cisza nocna nie obowiązuje. - powiedział. Jak miło chociaż przez chwilę żyć bez jego krzyków.

- Właśnie, że obowiązuje.

- Ja nic o tym nie wiem. - odparł zaczynając dalej śpiewać - Cześć jestem Franek, mam doła i depresję sporą! Nie człowieku, to jest przecież jakiś horror!

- Błagam kurwa, przestań! Niektórzy dalej chcą spać.

- Przecież nikt nie śpi.

- BO NAS KURWA POBUDZIŁEŚ! - krzyknęłam i nagle drzwi do łazienki się otworzyły.

Pierwsze co zobaczyłam to gorącą parę. Nie ma to jak kąpać się we wrzątku. A z tej mgły wyłonił się Tom, w samych spodenkach. Byłam zbyt wkurwiona, żeby jakkolwiek zawstydzać się nim w takiej postaci.

- No i co się drzesz? - zapytał omijając mnie i jakby nigdy nic przechodząc sobie do salonu.

- Ale to ty się darłeś. - powiedziałam ruszając za nim.

- Ja tylko śpiewałem. Nie moja wina, że nie używasz zatyczek do uszu. - odparł podchodząc do lodówki.

- A po co bym miała?

- No żebym cię nie budził. Chcesz? - zapytał wyciągając kawałek wczorajszej pizzy.

- Nie, a poza tym nikt tutaj nie używa zatyczek.

- Wiesz, że trzeba jeść, nie? - zapytał podając mi talerz, ale ja go od razu odłożyłam na blat.

- Skupiłeś się na złej części zdania, ale tak, wiem że trzeba jeść.

- No to jedz.

- Ale nie kurwa o piątej rano!

- Nie ma piątej. Jest - urwał na chwilę, aby spojrzeć na zegar wiszący na ścianie - piąta szesnaście.

- To i tak piątka!

- Widzę, że ktoś jest dziś w złym humorze. Ciekawe czemu.

- Bo jeszcze żyjesz.

- Już myślałem, że przez okres. - wyznał biorąc kęs pizzy.

No czyż on nie jest wkuriwający?

- Dobra, idę dalej spać. A ty masz się więcej nie wydzierać. - powiedziałam wychodząc z pomieszczenia i kierując się do swojego pokoju.

- Nie! - krzyknął za mną, a ja, mimo że już mnie nie widział, wystawiłam mu środkowy palec.

Nie chcę mówić, że żałuję przyjazdu tutaj tylko przez Toma, ale... tak trochę tego żałuję. To znaczy nie jestem tu dla niego, tylko ogółem dla koncertu. Ale jak widać dredzio nie ułatwia tego pobytu. Nie wiem czemu zgodziłam się przebywać z nim w jednym apartamencie, a raczej w jednym hotelu i od razu też mieście. Po prostu wizja mieszkania z nim nie wydawała mi się tak ciężka jaka jest w rzeczywistości.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz