メrozdział 26メ

764 30 14
                                    

pov: Bella

Ten mój problem polegał na intymnej sprawie, więc nie miałam odwagi powiedzieć tego Billowi. A skoro nie powiedziałam jemu, to nie powiem już nikomu, gdyż to jego darze największym zaufaniem.

Zaraz jak Bill przyprowadził mnie spowrotem do pokoju, położyłam się na łóżko i próbowałam zasnąć. Jednakże kiedy tylko zamykałam oczy, ciągle widziałam tą sytuację. Przykryłam się, więc tylko po samą głowę i myślałam nad wszystkim po kolei.

Chciałam odjechać stąd niezauważona, ale taki jeden osobnik mi to uniemożliwił. Mam na myśli tutaj Toma, którego napotkałam w kuchni. Gdyby nie zaczął ze mną gadać i się przywalać to mogłabym po prostu opuścić to przeklęte miasto.

Ale potem zjawił się Bill i moje plany już w ogóle szlag trafił.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Spodziewałam się znowu młodszego Kaulitza, gdyż powiedział mi przedtem, że zrobi mi coś ciepłego do picia. Nic nie odpowiedziałam, ale te i tak otworzyły się.

Od razu zamknęłam oczy udając, że jestem w głębokim śnie, aby tylko uniknąć zbędnej rozmowy.

Usłyszałam, że drzwi spowrotem się zamykają, ale Bill nadal znajdował się w pokoju. Zbliżył się do mojego łóżka i odłożył kubek na szafkę nocną, gdyż rozległo się uderzenie o drewno.

Chciałam, żeby jak najszybciej sobie poszedł. Niestety nie usłyszałam kroków oznaczajączych wyjście, więc jednak otworzyłam oczy, aby zbadać otoczenie.

Pierwsze co ujrzałam to stojącego nademną Toma. Gapił się jak prowizorycznie śpię, co powinno wywołać u mnie niepokój. Ale bardziej jego sama obecność wywołała przestraszenie i krótki wrzask.

- Co ty kurwa robisz? - zapytałam, ze wszystkich sił próbując unikać kontaktu wzrokowego.

- Chce pogadać.

- Odsuń się. - rozkazałam a ten od razu to uczynił. Cofnął się o trzy kroki do tyłu i usiadł na fotelu, stojącym przy drzwiach.

- Lepiej? - zapytał, a ja w odpowiedzi kiwnęłam głową. Nie wiem, czemu po prostu go nie wygoniłam. Ale chyba tylko stworzyłabym jeszcze gorszy wizerunek. - Mogę wogule zostać? - zadał kolejne pytanie, a ja ponownie odpowiedziałam mu gestem. - Chcesz mi wytłumaczyć co się dzieje?

- Nie.

- A, okej... - mruknął, ale po chwili znowu się odezwał - Bill powiedział, że to przeze mnie. Chodzi o to co powiedziałem?

Nie miałam zbyt sensownej odpowiedzi dla niego, więc powiedziałam:

- Może.

- A jest jeszcze coś innego czym się zamartwiasz?

- Może.

- Okej... A tak wogule to przyszedłem przeprosić za to co gadałem.

- Bill ci kazał?

- Nie, ale stwierdził, że to będzie dobry pomysł.

- A.

- Wierzysz, że mówiłem na serio?

- No.

Zdaje sobie sprawę, że odpowiadam mu w niemiły sposób. Ale teraz to on gada.

- Ale tak nie było... Bo ja chciałem się trochę wyżyć na kimś... i wypadło akurat na ciebie. Myślałem, że będziesz miała wyjebane, ale wzięłaś to do siebie. Nie miałem zamiaru cię, no nie wiem, zniszczyć?

- To jak mogłeś wyzwać moje nogi wiedząc, że mam zaburzenia? - zapytałam, w końcu wypowiadając jakieś dłuższe zdanie.

- Nie myślałem wtedy o tym.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz