~rozdział 19~

762 24 7
                                    

pov: Tom

Chcąc nie chcąc wygadałem się o Bell. To znaczy zasugerowałem coś, czego ta napewno nie chciała. Bo kto chciałby aby rozgadywano o nim takie rzeczy? Myślę, że nikt.

Myślę też, że powinienem bardziej się pilnować w tym co mówię, bo będą wychodzić z tego kolejne kłopoty. Nie powinienem był tego mówić. Jednak kiedy zaczyna mnie wkurwiać to słowa same z siebie lecą.

Nie zdążyłem nawet się zastanowić, czy rzeczywiście ma problemy z jedzeniem. Ale z tego co widziałem po jej zachowaniu chyba mogę stwierdzić, że tak. Nie żebym był jakimś dietetykiem i jednocześnie terapeutą, bo tak wcale nie jest. Sam nie potrafię poukładać sobie myśli w swojej głowie.

W każdym razie ciekawi mnie czy podejmie próbę pogadania o tym ze mną.

pov: Bella

Siedziałam już na łóżku w swoim pokoju hotelowym. Okazało się, że Clara przyjedzie do nas jutro z samego rana, więc będziemy musieli odebrać ją z dworca. Później zapewne wybierzemy się na przechadzkę po mieście, bo wieczorem chłopaki mają jedną z ostatnich już prób.

A co do Toma, na razie nie mam o czym się wypowiadać. Nie zainicjowałam rozmowy z nim od momentu, w którym powiedział o tych chipsach. Jednak wiem, że muszę jak najszybciej to załatwić.

A skoro jak najszybciej to może i od razu?

Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra, aby zobaczyć jak wyglądam. Mój stan był w porządku, jak na to że nie byłam pomalowana i miałam ubraną piżamę. Rozpuściłam tylko włosy z kucyka, którego przedtem na szybko zrobiłam, a następnie wyszłam z pokoju.

Nie miałam pojęcia gdzie przebywał Tom, ale najpierw chciałam sprawdzić jego pokój. Tylko problem w tym, że nie wiedziałam nawet, który należy do niego. Pukanie do wszystkich drzwi po kolei wydawało się bardzo głupie, ale chyba nie miałam innego wyjścia skoro chce go znaleźć.

Podeszłam do tych zaraz obok mojego pokoju, ale nikt nie otwierał więc udałam się do następnych, a potem jeszcze jednych. Kiedy znowu gotowa byłam zapukać usłyszałam głos tuż za swoimi plecami.

- Co ty robisz? - zapytał lekko zachrypnięty Tom, a ja trochę się przestraszyłam, ale w końcu na niego spojrzałam.

Jeszcze nie przebrał się do snu, więc ciągle założone miał ciuchy w których przebywał od rana. Na głowie spoczywała czapka z daszkiem, a ręce włożone miał do kieszeni. Klasyk.

- Właśnie cię szukałam. Gdzie byłeś? - zapytałam, ale ten nie zdążył odpowiedzieć, bo drzwi do pokoju, do którego uprzednio pukałam otworzyły się.

Naszym oczom ukazał się zaspany Bill. Musiał zrobić sobie drzemkę, a moje pukanie najwidoczniej go obudziło.

- Czego chcecie? - zapytał przecierając dłnią oko.

- Nie, niczego. Możesz iść spać dalej. - odparłam.

- Jeszcze raz ktoś mnie obudzi to pożałuje. - powiedział w formie żartu.

- Dobranoc. - uśmiechnęłam się szeroko, a ten tylko wziął i zamknął drzwi. Od razu po tym mój uśmiech automatycznie zszedł. Chwyciłam Toma za łokieć i zaczęłam ciągnąć go do swojego pokoju. Ten o dziwo nie protestował.

- Mogę wiedzieć czemu zaciągasz mnie w jakieś kąty? - zapytał zatrzymując się na środku mojego pokoju.

- Musimy pogadać. - powiedziałam stanowczo, zamykając za sobą drzwi.

- A już myślałem... No to dawaj. - odparł podchodząc i padając na moje łóżko.

Nie skierowałam się tam gdzie on. Zamiast tego stanęłam przed drzwiami i założyłam ręce na piersi. Problem polegał na tym, że nie wiedziałam jak zacząć.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz