= rozdział 22 =

788 25 21
                                    

pov: Bella

- Jest w chuj krótka. - skomentował Bill.

Siedziałam w moim pokoju razem z nim i jeszcze Clar. Chciałam zaprezentować jak wygląda moja nowo zakupiona spódnica, którą miałam założyć na koncert. Bill uznał, że jest za krótka i pewnie będzie mi odradzał pójścia w niej. A po dziewczynie spodziewam się zachwycenia.

- Jest zajebista - stwierdziła Clar, siedząc na moim łóżku - Ładnie podkreśla ci dupę.

Czułam, że jej się spodoba.

- No super jest. - dodałam przeglądając się w lustrze.

Z początku nie byłam pewna co do pójścia w spódnicy, bo na ogół unikam pokazywania nóg. No ale, skoro to koncert chłopaków to byłam w stanie nieco zaszaleć i wyjść ze stu procentowej strefy komfortu.

Obok swojego odbicia ujrzałam skwaszoną minę Billa. Chyba rzeczywiście nie podobała mu się wizja mnie w niej. To znaczy wiem, że nie nie podobam mu się w niej, ale chodzi raczej o moje bezpieczeństwo. Od razu się do niego odwróciłam.

- Co?

- Krótka.

- Bez przesady. - Dobra tak serio to jest krótka, nawet jak dla mnie.

- Nie masz innej?

- Mam, ale ubiorę tą. - powiedziałam puszczając mu oczko i spowrotem spojrzałam w lustro.

- Nie mówię ci jak masz się ubierać. - zaczął chłopak.

- Ale? - dopytałam wiedząc, że to nie koniec zdania.

- Ale może lepiej nie idź w takim ubraniu.

- E tam, nic się nie stanie.

- A jak cię ktoś no nie wiem... zgwałci?

- Kto niby?

- No pedofil jakiś.

- Bill oglądasz za dużo filmów. Przecież na waszym koncercie nie będzie żadnych pedofili.

- Skąd wiesz?

- Nie wiem, ale i tak założę antygwałty. - powiedziałam poprawiając włosy.

- Co kurwa założysz? - zaśmiała się Clar z mojego wymyślonego słowa.

- Antygwałty.

- Co to niby jest? - dopytał Bill, a ja odwróciłam się i podwinęłam spódnice ukazując im czarne spodenki leżące pod nimi.

- To są antygwałty. - powiedziałam znowu je zasłaniając.

- Ciekawe - skomentował Bill - Ale wiesz, że cię nie uchronią?

No jak kurwa nie?

- Ale one są właśnie po to, żeby mnie chronić. Inaczej bym ich nie zakładała.

- No niby tak... a dobra zrób jak chcesz - powiedział w końcu mi odpuszczając - Ale nie mów, że nie ostrzegałem.

- Co ty gadasz Bill. Przecież ciągle będę z Clar, więc nic się nie stanie. - powiedziałam. Chwilę później wszyscy spojrzeliśmy na drzwi, które z hukiem się otworzyły.

- Jedziemy na miasto. - oznajmił Tom stając w drzwiach.

- Puka się - odparłam nie zważając na jego poprzednie słowa. Jednak Kaulitz również nie skupił się na moich, tylko na spódnicy, a raczej na dupie w tej spódnicy - Jedyną osobą, która może mnie zgwałcić to on. - stwierdziłam widząc jego wzrok, który nie zszedł nawet po moich słowach.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz