♧ rozdział 34 ♧

725 28 16
                                    

pov: Bella

Mimo, że miałam dach nad głową dzięki Kaulitzom, to nadal nie posiadałam swoich rzeczy. Zostały one w domu, więc jedynym wyjściem było pójście po nie.

Rzecz jasna nie zrobiłabym tego podczas obecności ojca. Trzeba było poczekać aż pojedzie do pracy. A stało się tak dopiero następnego dnia rano.

Bill powiedział, że zrobi mi miejsce w swojej szafie, więc początkowo miałam iść sama. Jednak potem przypatoczył się do mnie Tom i zaoferował swoją pomoc. Chętnie ją przyjęłam, bo jak pewnie zauważyliście jesteśmy teraz w dobrych relacjach.

Wyszliśmy z ich domu i od razu pokierowaliśmy się pod ojca. Stojąc już przed samą bramą wyjęłam klucze, których na szczęście mi nie zabrał i wsadziłam je do dziurki. Jednakże nie dało się ich przekręcić, czego właśnie się obiawiałam.

- Nie pasują. - oświadczyłam wyciągając je spowrotem.

- Tak szybko zdążył wymienić zamki? - zapytał Tom stojąc z boku.

- Najwyraźniej. To co robimy?

- No jak to co? - zapytał, a potem zrobił coś co raczej powinnam się po nim spodziewać.

Złapał się za słupki bramy, lekko podciągnął i stanął na poziomej belce.

- Co ty robisz? - zapytałam przyglądając się jego dalszym poczynaniom.

- Przecież jakoś musimy się tam dostać. - powiedział przekładając jedną nogę na drugą stronę ogrodzenia.

- Ale tu są kamery. Nie możemy się włamać.

- Ale jakoś musimy zabrać twoje rzeczy - powiedział, ale nagle przestał się ruszać. Przez chwilę myślałam że nabił się na ten plot, ale moment później znowu się odezwał - Nie mogę ruszyć nogą.

- Może jakbyś nie nosił spodni na kolanach to byłoby ci łatwiej. - zaśmiałam się, a ten rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie.

- To nie jest śmieszne. Chyba utknąłem. - powiedział próbując przełożyć nogę spowrotem na moją stronę.

- Ja pierdole. Spróbuj się tak zamachnąć.

- Nie mogę, bo sobie spodnie rozerwe.

- To przełóż tak jak przed chwilą.

- Łatwo ci powiedzieć.

- To jakim cudem przed chwilą przełożyłeś?

- Nie wiem, przypadkiem to wyszło.

- Słaby z ciebie włamywacz... To sobie spodnie podciągnnij na dupę, a nie.

- Jak się puszczę to spadnę. - powiedział nadal kombinując z wyjściem.

- To trzeba było nie wymyślać.

- Dobra cicho, bo się muszę skupić.

- Wiesz co? Mogliśmy po prostu wejść tyłem.

- Teraz mi to mówisz?

- Chciałam wcześniej, ale zacząłeś się wspinać. - powiedziałam, ale nagle udało mu się przełożyć i drugą nogę.

- Dobra żyje. - powiedział zeskakując na posesję.

- No brawo gimnastyku. Nie powtórzę tego po ciebie, tylko sobie przejdę na około. Ale masz, spróbuj od razu otworzyć drzwi. - powiedziałam rzucając mu przez bramę klucze - Jak ci się nie uda to przyjdź za dom. - dodałam, a następnie udałam się wzdłuż płotu do tylniego wejścia.

Na szczęście ojciec nie wykazał aż takiej chytrości i nie zabezpieczył tylniego wejścia. Chwilę później znajdowałam się na terenie domu. Jednak ledwo co zdążyłam przejść, a już zobaczyłam idącego w moją stronę Toma. Oznacza to, że wymienił też zamek w drzwiach i nie udało mu się wejść.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz