♪ rozdział 8 ♪

960 31 9
                                    

pov: Bella

Dopiero będąc w domu przypomniałam sobie, że miałam kupić coś do jedzenia. No cóż, została mi tylko lodówka, bo nie miałam zamiaru więcej pałętać się po mieście. W szczególności, że ledwo co się odnajdywałam.

Weszłam do kuchni i po odłożeniu torby od razu podeszłam do lodówki. Rozejrzałam się uważnie, ale nic szczególnie mnie nie zachęcało. Ostatecznie postanowiłam zrobić sobie tosty z awokado mimo, że nigdy wcześniej ich nie przyrządzałam.

Wyciągnęłam wszystkie produkty i zaczęłam robić sobie jedzenie.
Podczas krojenia awokado usłyszałam, że przyszło mi powiadomienie na telefonie. Przerwałam poprzednią czynność i wyciągnęłam urządzenie z tylniej kieszeni spodni.

Na wyświetlaczu ujrzałam, że Clara Tinogree dodała mnie do obserwujących na insta (dajmy na to, że istniał wtedy Instagram). Ucieszyłam się na ten widok i od razu oddałam obserwacje.

A kiedy skończyłam przygotowywanie posiłku zabrałam gotowy talerz i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Przejrzałam kilka niemieckich kanałów, ale nie znajdując niczego ciekawego, wyłączyłam go i w ciszy dokończyłam jedzenie.

Później upewniłam się, że drzwi do domu są zamknięte (w końcu ojca dzisiaj nie ma) i światła pogaszone, a następnie udałam się na górę do swojego pokoju.

Rzuciłam torbę na bujany fotel i sama padłam na łóżko. Byłam wyczerpana, ale nie dane mi było odpocząć, bo musiałam jeszcze wziąść się za naukę. Spojrzałam na zegar stojący na komodzie. Było trochę po 20, więc nawet nie tak późno jak mi się wydawało.

Z początku chciałam napisać do Billa z pytaniem co porabia, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie ma co przekładać nauki, bo im wcześniej skończę tym lepiej.

Jednak zanim usiadłam do biurka postanowiłam iść na papierosa. Wyciągnęłam paczkę z torby, która apropo mi się kończyła i jak zawsze wyszłam na balkon.

Wykonałam te same czynności co zawsze i znowu zaczęłam wpatrywać się w otaczający świat. Mój wzrok wędrował przez pustą ulice, świecące latarnie i zachmurzone niebo, ale ostatecznie spoczął na domie Kaulitzów.

Większość okien było jasnych, w tym te na parterze. Chociaż nigdy u nich nie byłam podejrzewam, że mają tam kuchnie. Zaczęłam zastanawiać się czy któryś z braci umie gotować.

Nagle drzwi od ich domu otworzyły się, więc momentalnie przeniosłam wzrok na wychodzącą osobę.

Znowu Tom.

Zamknął za sobą drzwi i po naciśnięciu przycisku na kluczykach mignęło światło od samochodu stojącego na podjeździe.

Zauważyłam też, że chłopak prawie od razu spojrzał w moją stronę. Tak jakby oczekiwał, że tutaj będę.

Podszedł do samochodu, ale zanim do niego wsiadł postał chwilę przy otwartych drzwiach i patrzył w moją stronę. Oparł się na moment ręką o dach auta, ale w końcu wsiadł na miejsce pasażera i wyjechał z posesji.

Ciekawe gdzie się wybrał o tej godzinie. Czyżby do "dziewczyny"?

Już miałam gasić peta i wrócić do pokoju, kiedy nagle usłyszałam dwa trąbnięcia przejeżdżającego samochodu.

Czyli, jednak ktoś mnie widział.

Czułam, że moje policzki przykrywa lekki rumieniec, więc w końcu zdecydowałam się wrócić do pomieszczenia i zabrać się za naukę. Zamknęłam drzwi balkonowe i zasłoniłam rolety, a następnie usiadłam do biurka.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz