1

198 2 0
                                    

Siedziałam właśnie w biurze mego brata Eric'a by go odwiedzić. Za oknem było ciepło gdyż nastał czerwiec. Brat był trochę zajęty.

- Co teraz robisz? - zapytałam.

- Sprawdzam projekt budowy szpitala. Musi być idealny by móc zacząć budować go. - powiedział i przeglądał papiery.

- Okej. To ja może nie będę przeszkadzać?

- Nie przeszkadzasz. Zdecydowałaś się na te studia?

- Tak. Pójdę by nie zaprzepaścić firmy. Co prawda Jake mi pomaga i ty, ale wolę być sama też przyuczona. Tata też by tego chciał. - posmutniałam na tą myśl.

- Nie smuć się. Było minęło. Na pewno jest z ciebie dumny.

- Tak wiem. Mam nadzieję, że macocha nie będzie mi naprzykrzać się, bo jej nie zniosę.

- Spokojnie. Nie pozwolę na to. Gdy będzie coś nie tak to dzwoń od razu do mnie.

- Dobrze Eric. Lecę do tej firmy. Zobaczę co u Jake'a.

- Dobry pomysł. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Przytuliłam go i wyszłam z jego biura potem z budynku. Wsiadłam do mojego auta Porsche Panamera GTS w kolorze czarnym. Kupiłam go za pieniądze, które przeszły na mnie. Reszta została na firmę i inne wydatki. Chodź i tak dobrze prosperuje firma, a pieniądze wzrastają. Ruszyłam do mojej firmy. Była kilka minut od firmy Eric'a w jednym z moich hoteli. Zaparkowałam pod budynkiem i ruszyłam do biura.

- Dzień dobry pani Evans. - przywitała się recepcjonistka z holu.

- Dzień dobry Elizo. Jak tam dzionek? - zapytałam.

- A dobrze. A pani?

- Też świetnie. Wracam od brata. Czy jest u siebie Jake?

- Tak. Oczywiście. Nie dawno przyjechał.

- To super. Miłego dnia.

- Dziękuję. Wzajemnie.

Ruszyłam do windy. Przywołałam ją i gdy się drzwi otworzyły weszłam do środka. Wcisnęłam przycisk piętra 10 i w moment ruszyłam na górę. Po 3 minutach byłam na moim piętrze. Dobrze, że ubrałam się w elegancki kombinezon w kolorze białym i do tego czarne szpilki. Mijając biura pracowników witałam się z nimi.

- Dzień dobry pani Evans. - przywitała się moja osobista sekretarka i asystentka w jednym.

- Dzień dobry Diano. Jak tam mija dzień?

- Bardzo dobrze. Nie narzekam. A pani?

- Też super. Czy przyszło coś dla nas do podpisania czy obejrzenia?

- Na razie nie. Kilka kopert już pan Riley już wziął.

- Super. Idę do niego.

Ruszyłam do biura Jake'a. Bez pukania weszłam, ale żałowałam tego. Jake był pół nagi i całował się z prawie nagą kobietą. Śmiać mi się chciało na ten widok. Postanowiłam przerwać im ten cudowny moment.

- Ekhm... - zakaszlałam. - Może byś tak nie robił tego w biurze? Albo przynajmniej się zakluczył?

Gdy to powiedziałam od razu się od siebie odsunęli. Zaśmiałam się z ich min.

- Eee... Co tu robisz? - spytał Jake speszony tym, że go przyłapałam.

- Przyszłam do swojej firmy?

- No tak. - zaczął się ubierać i dziewczyna także pośpiesznie. - Emily sorry za tą akcję zobaczymy się potem?

- Pewnie. Pa kotku. - wyszła z biura gdy się już w pełni ubrała.

My loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz