21

87 3 0
                                    

Poniedziałek. Siedzę w firmie zapatrzona w swoje papiery do podpisania. Zaczyna mnie to irytować, ale oczywiście muszę tym się zająć. Dziś z rana miałam cudowną pobudkę. Ivan zrobił mi śniadanie do łóżka i obudził mnie całusem w usta. Poprawił mi tym humor. Nocował u mnie. Ubrałam dziś czarną sukienkę.

Weekend spędziłam z Ivan'em. Było cudownie. Zapomniałam o swoich dawnych problemach. Teraz siedzę w dobrym humorze pracując. Zbliżają się święta i muszę wymyślić co kupić dla Ivan'a. W tym momencie weszła do środka Nina. Zdziwiłam się jej widokiem.

- Nina? Co tu robisz? - spytałam.

- No jak to co? Chcę cię odwiedzić i przekazać niusa. Nie wiem czy ci się to spodoba. - powiedziała.

- Mów.

- Wszyscy wiedzą o twojej tożsamości. Uczelnia i akademik huczy o tobie.

- Tak myślałam, że wyjdzie wszystko po tej akcji z macochą.

- No niestety jesteś właścicielem największej firmy na świecie. Byli zdziwieni, że to ty.

- Jestem w stanie sobie to wyobrazić widząc wasze zdziwienia gdy się o tym dowiedzieliście.

- No tak.

- Nie przejmuje się tym.

- A jak mordęga z dziennikarzami?

- Unikam ich. Znają prawdę, a chcą ode mnie wiedzieć. Nie doczekanie ich.

- Podziwiam cię, że masz tyle cierpliwości.

- Muszę mieć by nie oszaleć. Co u chłopaków?

- Dobrze. Każdy na swoich praktykach. Dopytują się o ciebie.

- Nie wątpię. Musimy wyjść wieczorem wszyscy gdzieś, albo spędzić czas u mnie.

- Super. Pogadam z chłopakami.

- Dobrze. Daj znać co ustalisz.

- Oczywiście. Muszę uciekać. Pa.

- Pa.

Pożegnałam się i wyszła z gabinetu. Cieszyłam się, że przyjadą do mnie. Spojrzałam na zegarek była 12:00. Postanowiłam pójść na lunch. Wyszłam z gabinetu i ruszyłam do windy. Gdy się otworzyła weszłam do środka. Wcisnęłam przycisk partera gdzie mieściła się restauracja hotelowa. Wychodząc z windy wpadłam na kogoś. Jego rzeczy padły na ziemię.

- Przepraszam najmocniej. Nie wiedziałam, że ktoś tu idzie. - powiedziałam i pomagałam zbierać rzeczy z podłogi.

- Nic nie szkodzi. - powiedział męski głos. Spojrzałam na niego i zauważyłam młodego mężczyznę około 25 lat. Był ubrany w granatowy garnitur i białą koszulę.

- Szkodzi. Rozwaliłam pana rzeczy.

- Ale pomogła mi pani zebrać więc jesteśmy kwita. - powiedział z tym swoim uroczym uśmiechem. - Nie widziałem cię tu wcześniej.

- Może dlatego, że widzimy się pierwszy raz? Pracujesz tu czy do kogoś idziesz?

- Idę na rozmowę z panem Jake'em Riley. - powiedział i uśmiechnęłam się, że nie wie o tym, że to ja jestem szefem tego hotelu, albo dobrze ukrywa.

- O proszę. Wiesz gdzie dojść?

- Nie bardzo.

- Ostatnie piętro. Sekretarka pokaże panu jego gabinet.

- Dziękuję. Tak przy okazji jestem Alan. - podał dłoń, a ja odwzajemniłam gest.

- Aria. Miło mi pana poznać.

My loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz