10

98 1 0
                                    

*Aria priv*

Sobota

Dziś jest ten dzień. Z tych małych wczasów wróciliśmy zadowoleni w piątek z rana. Wczoraj wraz z Ivan'em szukałam w sklepach idealnej sukienki na bankiet charytatywny jego rodziców. Po godzinnym szukaniu w końcu znalazłam. Długą czerwoną na cienkich ramiączkach i rozporkiem na lewej nodze. Do tego złote szpilki i biała błyszcząca torebka. Wieczorem spędzałam czas z Ivan'em u jego rodziców i tam nocowałam.
Obudziłam się wyspana. Spojrzałam na zegarek była 10:00. Koło mnie nie było Ivan'a. Wstałam z łóżka i się szybko ubrałam w skórzane spodnie i białą koszulkę. Zeszłam na dół tam Ivan siedział przy stole ze swoją rodziną.

- Ivan czemu mnie nie obudziłeś? - zapytałam gdy podeszłam do niego.

- Nie chciałem cię budzić tak słodko spałaś.

- Ej. Zostawiłeś mnie samą. - powiedziałam smutna.

- Jestem przy tobie. Nie opuściłem cię.

- Z łóżka mnie opuściłeś.

- No tak. Chodź zjesz coś.

Usiadłam koło niego i zaczęłam się zajadać tostami.

- Jak się spało Aria? - zapytała pani Anna.

- Dobrze. Wyspałam się.

- To super. Nie zapomnijcie, że na 16:00 wszyscy się zbierają na ten bankiet.

- Tak wiemy mamo. - powiedział Ivan.

Zjedliśmy śniadanie i po sprzątnięciu ruszyłam z Ivan'em na górę.

- To co robimy? - zapytał się Ivan.

- Chciałabym się zrelaksować w wannie póki mamy czas. Mogę?

- Oczywiście. Ja się położę albo pójdę dla mamy pomóc.

- Okej. Kocham cię Ivan. - pocałowałam go.

- Ja cię też.

Wyszedł z pokoju, a ja ruszyłam do łazienki. Puściłam do wanny wody i nalałam do niej płynu by się narobiła piana. Dodatkowo dolałam do wody olejków eterycznych. Rozebrałam się i weszłam do tej wanny. Czułam się świetnie. Rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Oby wszystko było okej. Polubiłam tą rodzinę i cieszę się, że oni chyba mnie też. Nigdy się tak dobrze nie czułam jak tu nie mówię o tym gdy rodzice żyli. Obawiam się, że mogę ich utracić. Zaczęły mi wspomnienia bombardować w jedną sekundę. Wszystkie złe momenty mi się przypomniały. Nie spostrzegłam kiedy twarz miałam zalaną łzami. Po 30 minutach wyszłam z wanny już trochę uspokojona. Wysuszyłam się i nałożyłam szlafrok. Wyszłam z łazienki by się w pokoju pomalować. Usiadłam przy toalecie i spojrzałam się w lustro. Na szczęście nie było widać, że przepłakałam 30 minut. Założyłam kremy potem podkład i ruszyłam z całym makijażem pod tą sukienkę. Pokonturowałam twarz, oczy zrobiłam w brązowych odcieniach i czarne z kreską, a usta na beżowy kolor. Gdy skończyłam zajęłam się włosami. Pokręciłam je i zrobiłam dwa warkoczyki po bokach i je spięłam do tyłu. Na koniec polakierowałam je. W tedy przyszedł Ivan. Odwróciłam się w jego stronę.

- Wow. Ślicznie. Ciekawe jak w tej sukience będziesz wyglądać jak już olśniewająco wyglądasz.

- Zobaczysz, na razie jeszcze jest czas.

- No tak.

***
Ubrałam sukienkę gdy była 15:30. Nałożyłam buty i wzięłam torebkę. Spojrzałam się w lustro i byłam zadowolona z rezultatu. Do pokoju wszedł Ivan w swoim czarnym smokingu.

- Goście już są... O boże. - powiedział gdy zobaczył mnie.

- Podoba się? - spytałam.

- Tak. Bardzo. Nie wypuścił bym cię z pokoju gdyby nie ten bankiet.

My loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz