22

79 2 0
                                    

Obudziłam się sama nie słysząc dzwonka. Spojrzałam na zegarek. Była 6:30, a dzwonek miałam na 7:00. Trochę przed budzikiem, ale czułam się wyspana, więc wyszłam z łóżka. Wybrałam ciuchy z szafy i weszłam z nimi do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel po czym ubrałam czarne spodnie i czarną hiszpankę. Dodatkowo pasek z Gucci i szare szpilki. Pomalowałam się szybko i wyprostowałam włosy. Gdy byłam w pełni gotowa ruszyłam do kuchni. Miałam jeszcze czasu, więc zrobiłam sobie naleśniki.

Zjadłam zrobione naleśniki po czym ubrałam płaszcz. Zakluczałam dom i ruszyłam do auta. Wsiadłam do niego i wyjechałam do pracy. Dziś miałam mieć spokój, ale nie sądzę, że tak będzie. Przed firmą widziałam dziennikarzy. Myślałam, że odpuszczą. Wyszłam z auta i ruszyłam do środka.

- Pani Evans czy to prawda, że pani jest właścicielem tej firmy? - spytał jeden z dziennikarzy. Zatrzymałam się.

- A czy to nie jasne po rozprawie z moją macochą? - odpowiedziałam i powróciłam do środka.

Przywitałam się z pracownikami i dalej ruszyłam na swoje piętro. Tam zatrzymała mnie Diana.

- Aria list jest dla ciebie.

- Tak? Od kogo?

- Sama zobaczysz. - powiedziała nie zbyt zadowolona.

- Okej.

Zabrałam od niej tą kopertę i ruszyłam do swego gabinetu. Tam zdjęłam płaszcz i usiadłam na swoje krzesło, wzięłam kopertę do ręki przyglądając się niej. To była koperta z sądu. Otworzyłam ją i przeczytałam zawartość. Tam była informacja, że rozprawa sądowa przeciwko Drake'u Bell'u będzie jutro na 13:00. Praktycznie o tym zapomniałam. Boję się widzieć jego ponownie. W tym momencie wszedł Jake.

- Jak tam Aria?

- Jako tako. Mam informacje na temat tej rozprawy Drake'a.

- Tak? Kiedy ona będzie?

- Jutro na 13:00.

- Tak szybko?

- Tak jakoś wyszło. Mam obawy co do tej rozprawy.

- Nie musisz się bać. On się tak szybko nie wywinie.

- Oby. Coś jeszcze chciałeś?

- Nie. Tylko tak przyszedłem do ciebie.

- Dobrze. Mam trochę pracy, więc nie bardzo mam czas na rozmowę. Ty zapewne tak samo.

- Masz rację. Miłej pracy.

- Wzajemnie.

Wyszedł z biura, a ja zajęłam się swoją pracą. Stresowałam się jutrzejszym dniem. Zastanawiałam się co ten Drake wymyślił. Sprawdzałam e-maile i na niektóre odpowiadałam. Wpadłam na pomysł by zrobić bankiet charytatywny w naszej firmie. Wcisnęłam przycisk kontaktujący się z Dianą.

- Diana możesz do mnie przyjść?

- Oczywiście już idę.

Nie minęła minuta i Diana weszła do mojego biura.

- O co chodzi?

- Wpadłam na pomysł by w tą sobotę zorganizować bankiet charytatywny w firmie co ty na to?

- Dobry pomysł, ale to nie za szybko na zorganizowanie tego?

- Tak sądzisz? Może faktycznie. Aj przecież w tą sobotę jadę na bal do przyjaciela taty. To za tydzień w piątek zrobimy okej?

- Może być. Do tego czasu damy radę wszystko ustalić.

- Świetnie. Ja zorganizuje zaproszenia dla rozmaitych gości i dla rodziców Ivan'a. Wiem nawet kogo poprosić o pomoc w zorganizowaniu tej imprezy.

My loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz