32

59 2 0
                                    

Dziś ma się odbyć moja rozprawa. Stresuje się tym bardzo. Nie chcę ich widzieć, ale dziś muszę. Ciekawe co wyjdzie. Wczoraj przekazałam te wszystkie dowody na Max'a Jones'a. Policja była zdumiona tym odkrytymi dowodami. Zapytali się kim jest ten informatyk co doszedł do nagrań i tych wszystkich danych. Powiedziałam, że to mój pracownik. Powiedzieli by chcieli aby pracował dla nich jako informatyk cyber przestępczości. Nie chciałam go oddawać. Jest świetnym pracownikiem.

Wstałam 8:00 rano. Odpuściłam dziś uczelnie ze względu na rozprawę. Weszłam do łazienki. Rozebrałam się i po napuszczeniu do wanny wody weszłam do niej. Poleżałam chwilę i dokończyłam się myć. Po wyjściu i wysuszeniu się ruszyłam do szafy. Wybrałam z niej granatowy damski garnitur i białą koszulę. Najpierw założyłam granatową bieliznę koronkową, a na to założyłam wybrany strój. Na nogi założyłam czarne czółenka na obcasie. Włosy zrobiłam w wysokiego kucyka po czym zabrałam się za malowanie. Pomalowałam podkładem po czym podkreśliłam lekko oczy beżowymi odcieniami. Usta pomalowałam na czerwono. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni by zrobić sobie kawę. Wstawiłam wodę i nasypałam do kubka kawę. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Wyszłam z kuchni by otworzyć. W nich stał Ivan.

- Cześć kochanie. - przywitał się i dał całusa w policzek. - Wyglądasz zjawiskowo. 

- Cześć skarbie. Ty również super wyglądasz. - powiedziałam. Był ubrany w granatowy garnitur, a pod nim czarna koszula. Na nogach miał czarne lakierki. - Wchodź. Chcesz kawę?

- Z miłą chęcią z tobą wypiję. 

- To chodź. 

Weszliśmy do kuchni w momencie gdy woda się zagotowała. Nasypałam do drugiego kubka kawę po czym je zalałam. Wzięłam kubki i ruszyłam z nimi do salonu. 

- Jak tam się czujesz Aria? - zapytał Ivan.

- Dobrze chodź przeraża mnie ta rozprawa. 

- Nie bój się będziesz ze mną i mój tata będzie cię reprezentował. 

- Wiem, ale i tak się stresuję. 

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym ruszyliśmy do wyjścia gdy była 11:00. Poprawiłam kolor na ustach i biorąc płaszcz wyszłam z mieszkania razem z Ivan'em. Zakluczyłam drzwi i w moment wsiedliśmy do auta Ivan'a po czym wyjechaliśmy z pod mego domu. 

Zaparkował Ivan pod sądem. Wysiedliśmy z auta ruszając w stronę wejścia. Przed nim czekali dziennikarze by uwiecznić ten moment tej rozprawy. Miałam ich dość. Po krótkiej chwili znaleźliśmy w sali sądowej gdzie była ta rozprawa. Czekaliśmy na sędzię. Siedziałam koło taty, który już się wcześniej pojawił. Nogi miałam jak z waty. 

- Kochanie nie bój się wszystko będzie okej. - pocieszał mnie tata.

- Wiem tato, ale się nie mogę od siebie odsunąć złych wspomnień. Do tego będę musiała je widzieć. 

- Dasz radę. Jesteś dzielna dziewczyna. Tak jak wczoraj dałaś radę w stresującej sytuacji tak samo ci się uda dziś. 

- No mam taką nadzieję. 

- Bądź dobrej myśli. 

W tym czasie musieliśmy wstać z krzeseł, bo wchodziła sędzia. Oznajmił wprowadzenie oskarżonych i rozpoczął sprawę. Po chwili siedzieliśmy na swoich miejscach. 

- Proszę poszkodowaną o opowiedzenie na temat pani Kate Evans i waszej macochi. - wstałam z krzesła by zacząć rozmowę.

- Nie wiem od czego mam zacząć.

- Opowiedz moment pogorszenia się waszej sytuacji rodzinnej co miał skutek jej działania. - dopowiedział sędzia.

- Dobrze. Moja mama zmarła gdy miałam 14 lat. Tata z początku nie mógł się pozbierać po jej stracie co utrudniało rozwój jego firmy teraz mojej. Dwa lata po jej śmierci poznał właśnie ją. - wskazałam na macochę. - Myślałam, że będzie okej, bo z początku zachowywała się super, ale potem coś się zmieniło w jej zachowaniu. Nie znosiła mnie, a ja jej. Ciągle od taty wypraszała kasę na swoje potrzeby nie myśląc o mnie i o Eric'u zaś Kate była ciągle przy niej na co ona to wykorzystała zaczynając ją rozpieszczać. Z dnia na dzień robiło się to męczące, ale tata był nią zaślepiony, bo potrafiła nim manipulować. Nie chciał wierzyć w to, że ona ma złe zamiary przeciwko niemu. Gdy jeździł na delegacje ona się nade mną znęcała. Biła mnie i wyśmiewała. Groziła mi też, że jak powiem ojcu to tego pożałuję. Bałam się, więc nic nie mówiłam. Mam dowód na to, że mnie biła, bo jednego razu gdy był u mnie Jake Riley, mój przyjaciel, ona zaczęła mnie bić, a on to nagrał. Nie pokazywaliśmy tego nagrania, bo chcieliśmy więcej mieć dowodów na nią by tata wziął z nią rozwód, ale nie zdążyliśmy. Tata poważnie zachorował i potrzebował opieki przez co zrezygnowałam z tego pomysłu aż zapomniałam o tym. W tedy macocha po jego śmierci bardziej mnie wykorzystywała. Sądziła, że tata przypisał wszystko na nią, ale nie. Dostałam ja wraz z bratem, a ona tylko małą część majątku. Była zła. Po odczytaniu testamentu wyniosłam się z Chicago do Nowego Jorku i pomagałam dla Eric'a. Myślałam, że odcięłam się od nich, ale się myliłam. Gdy szłam na uczelnię przed świętami naszła na mnie Kate myśląc, że pójdę do nich na święta, ale ja się nie dałam manipulować. Po tym dostałam wezwanie do sądu o rozpatrzenie testamentu. Myślała, że odkręci ten testament i wszystko pójdzie na nią, ale się nie dałam. W dodatku wyszło, że tata wiedział iż źle wybrał i żałował tego. Myślałam, że po tym odpuści, ale na moim bankiecie przesadziła Kate. Postrzeliła mnie, bo macocha jej kazała. Mój narzeczony ma na to dowód. - opowiedziałam.

- Jestem pełen podziwu, że wytrzymała pani to wszystko. 

- Musiałam chodź wszystko do mnie wracało. 

- Może pani usiąść. Zapraszam teraz by powiedział co wie na ten temat pan Eric. 

Wstał ze swego miejsca i ruszył do miejsca dla świadków.

- Wysoki sądzie to co mówi Aria jest prawdą. Dopóki się nie wyprowadziłem z domu wszystko widziałem, sam byłem przez nią karany, bo się za Arią wstawiałem. Potem tylko słuchałem jak Aria się skarży na ten temat.

- Czyli po przeprowadzce nie widział się pan z siostrą?

- Widziałem. Przyjeżdżałem do niej w odwiedziny, ale gdy byłem w domu macocha nie robiła takich rzeczy, bo wiedziała, że mogę to zgłosić.

- Rozumiem. A czy byłeś w momencie postrzału siostry?

- Tak. Ale przeważnie to jej narzeczony był bliżej niej. Nie widziałem wszystkiego i jak nastał ten postrzał.

- Rozumiem. Możesz usiąść na swoim miejscu. Zapraszam do siebie Ivan'a Thacher'a.

Podszedł na środek sali.

- Proszę powiedzieć od kiedy pan wie o tej sytuacji w rodzinie swojej narzeczonej.

- Jakieś dwa miesiące temu.

- A czy opiszesz jak wpadłeś na trop osoby strzelającej?

- Po tym jak Arię zabrała karetka ruszyłem do Jake'a Riley'a by pokazał mi nagrania monitoringu. Zgrałem moment gdzie widać było jak zakryta postać strzela w nią. Wziąłem to nagranie i ruszyłem do mego kumpla detektywa. Nie mógł odkryć tożsamości przez to nagranie, ale pomyślałem o jej siostrze Kate i ich macosze, która by zrobiła wszystko aby zdobyć Arii firmę, więc kazałem kumplowi wyszukać wszystkiego u niej powiązanego z postrzałem. Wyszło, że macocha napisała do niej by się jakoś pozbyła jej aby móc odzyskać firmę. Znalazł lokalizacje, a ja ruszyłem we wskazany adres. Była w hotelu. Dostałem informację od recepcjonistki gdzie jej pokój, więc tam poszedłem. Nasłuchiwałem rozmowę jej przez telefon razem ją nagrywając. Wygadała się, że to jest ich sprawka.

- Dobrze. Czy są dowody zamieszczone w dokumentach?

- Tak, wszystko przekazałem policji.

- Dobrze. Możesz usiąść. Co oskarżone mają na swoje usprawiedliwienie?

Patrzyły się na siebie i nic nie odpowiedziały. Zrozumiały jaki błąd popełnili.

- W takim razie skazuję obie na 10 lat pozbawienia wolności za postrzał Arii Evans oraz za znęcanie się nad nią. Do tego próbę zatajenia przestępstwa. W dodatku macie zakaz zbliżania się do Arii dożywotnio. Koniec rozprawy. - stuknął młotkiem i wyszedł z sali. Po nim my wyszliśmy.

Ulżyło mi gdy to usłyszałam. Z ulgą wyszłam z sali razem z Ivan'em oraz resztą paczki.

- Teraz czas na świętowanie wygranej. - powiedział tata.

- Oczywiście. Wszyscy jadą do mnie. - powiedziałam. Zgodzili się, więc ruszyliśmy do aut swoich.

Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i czekałam aż wszyscy dojdą. Gdy podeszli otworzyłam mieszkanie i wprowadziłam ich do środka. Wszedł Ben, Tamara, mama, tata, Diana, Jake, Eric, Ivan i ja. Reszta nie mogła być. Wzięłam z szafki kieliszki i postawiłam je na stole w salonie po czym wzięłam szampana.

- Kto otworzy? - spytałam.

- Ja. - odpowiedział Jake i wziął ode mnie butelkę szampana.

Zaczął odkręcać i po chwili nakrętka wystrzeliła. Polał każdemu z nas. Wzięliśmy do ręki kieliszki i stuknęliśmy toast za tą ukończoną rozprawę. Cieszyłam się z tego bardzo.

My loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz