2.

23.1K 508 44
                                    

LAURA

Żegnam się z Marco i opuszczam pracę. Przez ostatnią godzinę nic praktycznie się nie działo, a ludzi nie było prawie wcale, co akurat jest dziwne, bo w piątki zawsze wielu zwalało się na same zamknięcie.

Idę na piechotę, bo do naszego mieszkania mam dwadzieścia minut. Po drodze wstępuje jeszcze do sklepu spożywczego i kupuje tam składniki na makaron Carbonara.

Wchodzę do mieszkania, wieszam swój płaszcz na wieszaku, a później odrazu idę do kuchni. Dzisiaj nie bardzo miałam czas na jedzenie, więc zjadłam tylko jednego crossainta z kremem pistacjowym. Był w miarę niezły, ale niezbyt uśmierzył mój głód.

Gotuję wodę, a gdy zaczyna bulgotać, wsypuje do niej makaron. Kroję natkę pietruszki, a następnie robię sos z jajek oraz parmezanu. Nie dodaje żadnej śmietany, tak jak robią to niektórzy, bo jest to obelgą w stronę Włoch. Po chwili makaron jest gotowy, więc wlewam na patelnie sos, trochę wody, w której gotował się makaron i zaczynam wszystko energicznie mieszać. Dodaje na patelnie kluski, uważając, by sos się nie ściął i, aby nie wyszła mi z tego jajecznica.

Odkąd pamietam bardzo lubiłam gotować i w miarę możliwości, dość często to robiłam. Najbardziej uwielbiam kuchnię włoską oraz tajską, więc takie potrawy gotuję też najczęściej. W moim rodzinnym domu, nie miałam możliwości, aby gotować, bo mamę było jedynie stać na alkohol lub fajki, a jedzenie było na drugim planie.

Moja pasja z gotowaniem zaczęła się bardziej rozwijać po piętnastym roku życia, kiedy pierwszy raz poszłam do pracy i za zarobione pieniądze kupowałam mi oraz mojemu bratu, produkty, z których tworzyłam później rozmaite dania.

Nakładam makaron na talerze i słyszę dzwonek do drzwi.

Uwielbiam to, że Melissa zawsze jest punktualna.

Podchodzę do drzwi, a następnie otwieram je z entuzjazmem.

-Kolacja zrobiona?-pyta Meli, trzymając w ręku wino.

Między innymi za to również ją kocham.

-Jak zawsze.-posyłam jej uśmiech, a później zamykam za nią drzwi.

-Jak było dzisiaj w pracy? Ciężko?

-Trafił mi się tylko jeden zjeb na całą zmianę, więc nie było aż tak źle.-wzruszam ramionami.-Mogło być o wiele gorzej.

-Kolejny, który prosił cię, żebyś pokazała mu stopy?

-Tym razem nie.-wybucham śmiechem.-Ten chciał zaprosić mnie na randkę, a gdy się nie zgodziłam, nazwał mnie jebaną cnotką i sobie poszedł.

Już kilka razy miałam taką sytuację, że gdy spodobałam się jakiemuś klientowi, ten po chwili wypalał, że chciałby zobaczyć moje stopy. Nie mam pojęcia o co im wszystkim chodziło, ale to akurat mnie bawiło. Zawsze zastanawiało mnie czego oni oczekiwali? Że zdejmę skarpetki i położę nogę na bar, a oni będą mogli spokojnie przyjrzeć się moim stopą? A może po prostu chcieli pamiątkowe zdjęcie?

-Co za chuj.-parska pod nosem.-Musisz poważnie zastanowić się nad zmianą pracy.

-Dobrze wiesz, że przez prawie dwa lata szukałam i nikt nie chciał mnie przyjąć.

-Ale teraz od kilku miesięcy nie szukasz już wcale.-wskazuje na mnie widelcem.-Trzeba wznowić poszukiwania, a ja chętnie ci w tym pomogę.

-Meli....Nie mam już do tego siły.-wzdycham zrezygnowana.-Wysłałam niezliczone ilości CV, byłam na wielu rozmowach kwalifikacyjnych, a mimo to, nigdzie mnie nie chcieli.

-Widocznie za słabo się starasz.

-Serio?-posyłam jej znudzone spojrzenie.

-No dobra, może nie starasz się za mało, ale nie masz po prostu szczęścia. Jutro poszukamy dla ciebie nowej pracy i bez dyskusji.-zaznacza stanowczo.-Zajebisty makaron zrobiłaś.

-Nie będę szukać kolejny raz pracy, bo to bez sensu, znowu nikt nie będzie chciał mnie przyjąć.-próbuje przemówić jej do rozsądku.-I dzięki, ale wiem. Każde moje danie jest zajebiste.

-Nie kłóć się ze mną, bo i tak wygram. Jutro szukamy nowej pracy.-grozi mi palcem.-Nie mogę już dłużej na to patrzeć, jak aż tak się tam męczysz. Nie po to kończyłaś prawo, żeby teraz dać się wycyckać i pracować całe życie w Starbucksie za jakieś marne gorsze.

-Meli...-zaczynam, ale ona odrazu mnie ucisza.

-Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia. Musimy znaleźć ci normalną pracę, w której będziesz pracować w biurze. A kto wie? Może uda nam się nawet znaleźć coś, co jest związane z prawem?

-Niech ci będzie.-zgadzam się niechętnie.-Ale nie nastawiaj się na nic dobrego.

-I właśnie to jest twój główny problem. Cały czas myślisz negatywnie, zamiast w myślach wizualizować sobie, że jesteś bogata i robisz ogromną karierę.

-Przecież dobrze wiesz, że nie wierzę w żadną manifestacje, fatum, karmę ani przeznaczenie. Dla mnie życie jest proste i toczy się pod nasze własne dyktando. Nic innego nie ma na to wpływu.

-A tam, pierdolisz głupoty.-macha ręką brunetka.-Uwierz w siebie i wszystko przyjdzie do ciebie samo.

-Łatwo ci mówić.-prycham drwiąco.

-Owszem, łatwo.-przytakuje.-Ja stosuję metody o których ci mówię i jakoś dobrze skończyłam, więc tobie zalecam to samo.

-Czyli u ciebie w pracy dobrze?-zmieniam kierunek naszej rozmowy, bo nie chcę drążyć dalej tematu mojej pracy.

-Doceniam tą inteligentną zmianę tematu, ale nie myśl sobie, że zapomnę o szukaniu dla ciebie nowej pracy.

-Ech. Jesteś niemożliwa.-kręcę głową, a później się do niej przytulam, bo czuję ogromne wsparcie, które cały czas od niej dostaje oraz wdzięczność, że mam ją przy sobie.

-Odpowiadając na pytanie, to tak, u mnie w pracy bardzo dobrze.-uśmiecha się.-Szef jest dla mnie bardzo miły i lubię spędzać z nim czas.

-A nie jest przypadkiem ZA miły?-śmiesznie poruszam brwiami.

-Przestań.-gromi mnie wzrokiem, a ja się uśmiecham.-Zachowuję się tak jak powinien i nie przekracza żadnych granic. Jest po prostu kulturalny i wie jak powinno zachowywać się w towarzystwie kobiet.

-Czyli mówisz, że dżentelmen?

-Po prostu ma bardzo wysoką kulturę osobistą i tyle. Nic spektakularnego.

-Oczywiście.-rzucam sarkastycznie.-Oglądamy jakiś film? Mogłybyśmy napić się przy nim wina.

-Jasne. Powkładam talerze do zmywarki.-oferuję, ale ja kładę jej rękę na dłoni.

-Ja to zrobię.-zapewniam.-Ty wybierz film i nalej nam wina.

Wkładam talerze do zmywarki, a ona stara się wybrać nam jakiś film.

-Horror?-proponuję i najeżdża na jakąś ikonkę, gdzie widnieje facet z piłą, a z jego buzi cieknie krew.

-Jakoś nie przekonuje mnie ten obrazek.-robię skrzywioną minę.-Może jakaś komedia?

-Ostatnio kompletnie nic nie mogę znaleźć na tym Netflixie. Chyba już wszystko obejrzałam, bo ciągle na głównej wyświetla mi się to samo.-marudzi brunetka.

-To co, nasze standardowe Friends?

-Pytasz, a wiesz.-wyszczerza się Meli, po czym włącza odcinek, na którym ostatnio skończyłyśmy.

Serial Friends jest naszą komfortową serią, do której wracamy zawsze, gdy nie mamy co oglądać. Za każdym razem wyłapujemy nowe, śmieszne zwroty lub sytuacje, które za pierwszym razem nas nie bawiły.

Rozsiadam się wygodnie na kanapie, a później biorę do ręki lampkę wina. Oglądamy kilka odcinków pod rząd, a przy tym gadamy o głupotach. Po piątym odcinku, czuję, jak moje oczy same się zamykają, więc opieram głowę o ramię Melissy.

Nie mam nawet świadomości, kiedy odlatuję.

************************************************
Czy nasza Laura wreszcie uwierzy w siebie pod naporem Melissy i zacznie szukać nowej pracy?

No i czy w końcu jej marzenia o pracy w zawodzie zaczną się spełniać?

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz