51.

13.3K 512 91
                                    

LAURA

Wchodzę do mieszkania mojej matki i jedyne co czuję w powietrzu to woń taniego alkoholu.

-Dlaczego śmierdzi alkoholem? Pisałaś w wiadomości, że nic nie pijesz.

-Wiesz co....-rozgląda się.-Nie zdążyło wywietrzeć jeszcze.

-To ile czasu ty nie pijesz?-parskam.

-Tydzień.-wzrusza ramionami.

Kręcę z niedowierzaniem głową i już czuje zupełny bezsens, że w ogóle się tutaj pojawiłam. Jak zwykle dałam się jej namówić na coś, co kompletnie nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Kłamczucha zawsze będzie kłamczuchą i nic tego nie zmieni. Nawet tyle lat bez kontaktu z córką.

Rozglądam się po mieszkaniu, które jest cholernie zniszczone i mam ochotę wyjść. Śmierdzi tu używkami, a wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa uderzają we mnie jak rozpędzony pociąg. Wraca do mnie to, że codziennie musiałam mieszkać w syfie i smrodzie. Nawet, gdy próbowałam posprzątać, nikt tego nie szanował, matka potrafiła nawet czasami specjalnie wylać wino na podłogę tylko po to, żeby się nade mną po pastwić. Zazwyczaj celowo robiła to chwile po tym jak odkurzyłam czy zmyłam podłogę.

Na początku jeszcze to sprzątałam, a ona z uśmiechem podziwiała jak bardzo żenująca jestem. Potem dotarło do mnie, że robi to celowo i przestałam sprzątać w ogóle. Zrobił się tak ogromny syf, że na wspomnienie go przechodzą mnie dreszcze. Po podłodze walały się zużyte butelki oraz opakowania po fajkach. Kurzu było tyle, że mogłabym otworzyć laboratorium doświadczalnie i wynaleźć nową kolonię bakterii, podłoga była lepka od rozlanego wina, a z łazienki bałam się korzystać przez panujący w niej bałagan.

Teraz dużo się nie zmieniło. Niby po podłodze nie walają się butelki i fajki, ale dalej smród pozostał ten sam. Tak samo patrząc na podłogę mogę stwierdzić, że nie była odkurzana i myta na pewno z kilka tygodni. Nie potrafię sobie tego wyobrazić jak można żyć w takim otoczeniu i jakoś funkcjonować. Przytłacza mnie to miejsce i chcę jak najszybciej stąd wyjść.

-Lauro?-próbuje zwrócić na mnie swoją uwagę.

Zerkam w jej niebieskie oczy, takie same jak mam ja i nie dostrzegam w nich nic innego oprócz obłudy.

-Teraz potrafisz używać mojego imienia?-krzyżuje ręce na piersi.-Jakoś wcześniej wolałaś nazywać mnie małą gowniarą, suką albo kurwą. Co się zmieniło mamo?-przy ostatnim słowie omal nie wybucham śmiechem.

-Ja się zmieniłam.-mówi, ale zupełnie mnie to nie przekonuje.-Przepraszam za wszystko co ci zrobiłam...Ja...Byłam zagubiona. Wiesz dobrze, że podchodziłam z patologicznej rodziny tak samo jak twój ojciec i nie mieliśmy pojęcia jak wziąć się za wychowanie dzieci. Ty urodziłaś się przecież jak skończyłam osiemnaście lat, byłam jeszcze młodą gówniarą i nie wiedziałam co mam z tobą zrobić. Zdecydowałam, że nie wykonam aborcji, bo nie byłabym w stanie żyć z tym przekonaniem, że zabiłam własne dziecko. Później zaczęły się same problemy, bo brakowało pieniędzy, oboje z ojcem szukaliśmy pracy i średnio się nam to udawało. Byliśmy przekonani, że jakoś to będzie, ale jak widać, nie wyszło. Zaczęłam pić i ćpać dokładnie od twojego piątego roku życia. Na początku byłam zafascynowana macierzyństwem i myślałam, że to wyciągnie mnie z patologi, z której wyszłam. Czułam się tak jakbym miała dla kogo żyć, dla kogoś się starać. Później jednak coś we mnie pękło. Ojciec zupełnie przy tobie nie pomagał, non stop nie było go w domu, a ja zostałam z tym wszystkim całkowicie sama. Przerosło mnie to, że zostałam matką i zupełnie nie miałam wsparcia.

-A ojca co przerosło?-wybucham gorzkim śmiechem.

-Ojciec nigdy nie chciał mieć dzieci, więc prawdopodobnie to go przerosło. Generalnie nie planowaliśmy dzieci w naszym życiu, a już tym bardziej w tamtym okresie. Wyniknęłaś spontanicznie, a on nie potrafił obdarować cię miłością. Właściwie kogo potrafił? Mnie również nie. Nigdy nie odczułam od niego czułości ani czegoś co pokazałoby, że faktycznie się stara lub wsparcia. Nasza relacja opierała się raczej na czystej fizyczności oraz wzajemnym przywiązaniu i niczym więcej. Po pięciu latach od twojego urodzenia odechciało mu się chodzić nawet do pracy. Jak miałam utrzymać cię sama ? Nawet jakbym harowała w dwóch pracach to i tak nie dałabym rady.

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz