ETHAN
Przyglądam się kobiecie, gdy podąża przede mną, a jej tyłek seksownie się kołysze. W całym zestawie od chanel wygląda jak pierdolone dzieło sztuki.
Wsiadamy do mojego auta, a ja wykonuje telefon do Robertsa.
-Tak szefie?-odzywa się jako pierwszy.-Jakiś kłopot?
-Kieruj wszystkich do Williama.-wydaje mu polecenie.-Z Laurą będziemy w kancelarii dopiero za około godzinę, a każdy klient mimo to ma być obsłużony. Jeżeli będzie chciał konkretnie do któregoś z nas, umów go na jakiś wolny termin.
-Tak jest.-odchrząkuje.-Wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Kończę połączenie, a na moich ustach maluje się uśmiech. Zatrudnienie tego człowieka to najlepsza decyzja ostatnich dwóch miesięcy. Jest tak oddany swojemu stanowisku, że aż czasami nie mogę w to uwierzyć z jaką pasją wykonuje swoje zadania. Ostatnio mieliśmy nawet ze sobą rozmowę, w której dziękował mi za szansę, którą ode mnie dostał. Powiedział, że dzięki temu polepszyły mu się nawet stosunki z żoną, bo wreszcie przestała się stresować tym, że nie starcza im na podstawowe rzeczy. Próbowałem być powściągliwy jak do innych pracowników, ale skończyło się na tym, że poklepałem go po plecach i posłałem niemrawy uśmiech.
-Z kim rozmawiałeś?
-Z Robertsem.-zerkam na nią.
-Nie pomyślałabym, że tak dobrze się sprawdzi na stanowisku recepcjonisty. Przez całe trzy tygodnie nie miałam do niego żadnego zastrzeżenia. Ten facet idealnie nadaje się na to stanowisko.
-Zawsze podejmuje dobre decyzje Lauro.-mruczę pod nosem.-Skoro kazałem mu przyjść, wiedziałem, że będzie się nadawał.
W odpowiedzi unosi brwi i patrzy na mnie rozbawiona.
-Masz dość dużo wad Davies, skromność stoi na czele, a bardziej jej brak.-słodko się uśmiecha.-Twoje ego wyjebało w kosmos.
-Za chwile pójdziesz na piechotę odebrać ten samochód.-zaciskam dłoń na kierownicy.-Tą twoją pyskatą buzie trzeba czymś zamknąć, bo ewidentnie zbyt dużo nią kłapiesz.
Parska oburzona pod nosem.
-A czym miałbyś mi ją zatkać?-przechyla głowę, a jej policzki pokazują, że myśli, które przeszły jej przez myśl wcale nie są czyste.
-Ręką, Lauro.-odpieram obojętnie mimo, że pomyślałem coś zupełnie innego.
Zawstydzona swoimi myślami spogląda w stronę okna i już więcej się nie odzywa. Podczas trasy pokazuje mi tylko gdzie mam jechać i nie wymieniamy między sobą więcej słów.
Gdy postanowiła się przede mną otworzyć, bardzo mi to zaimponowało. Szanowałem ludzi, których trzeba było poznawać cyklicznie. Denerwowało mnie zawsze, gdy ktoś na pierwszym spotkaniu postanowił opowiedzieć mi już całe życie ze wszelkimi szczegółami. Zazwyczaj taka rozmowa nudziła mi się po pierwszej godzinie i traciłem zainteresowanie rozmową.
Taka przypadłość towarzyszyła dużej ilości klientów. Przychodzili do kancelarii i zamiast opowiadać mi o sprawie, w której się pojawili, opowiadali mi przy okazji połowę życia, która nie miała zupełnie żadnego związku ze sprawą. Cholernie mnie to irytowało, bo często się zdarzało, że musiałem przekładać następne spotykania w skutek czego niektórzy klienci rezygnowali z usług mojej kancelarii.
Widziałem po Laurze, że mówienie o przeszłości przychodziło jej z bardzo duża trudnością. Wcale mnie to nie dziwi, bo przez kilka lat swojego życia przeszła tyle, ile czasami nie przejdzie przez całe życie dorosła osoba. Gdy na nią patrzyłem, wzbudziło się we mnie uczucie, że chciałbym ją chronić.Chronić przed całym złem tego całego świata, zamknąć w bance, w której choć przez chwile poczułaby się zaopiekowana i bezpieczna.
Podczas tego jak trzymałem ją w swoich ramionach, czułem ciężar tego jak bardzo stała się dla mnie ważna.
CZYTASZ
My Addiction
Teen Fiction#2 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓢𝓮𝓻𝓲𝓮𝓼 ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dostaje się na rozmowę rekrutacyjną, a wraz z wejściem do jego gabinetu, jej św...