LAURA
Budzę się cała podekscytowana, bo w końcu nadszedł ten dzień.
Dzień rozprawy Emily oraz Marvina.
Umówiłam się z Ethanem, że dzisiaj nie pójdę do pracy, tylko on odbierze mnie z mieszkania i pojedziemy razem na rozprawę. Mi to pasowało, bo akurat nie miałam na dzisiaj żadnych konkretnych zadań. Melissa poprosiła mnie o pancakes z nutellą i malinami, więc właśnie jestem w trakcie spełniania jej prośby. Od momentu rozpoczęcia pracy w kancelarii mam bardzo mało czasu dla siebie, a tym bardziej na gotowanie, co trochę mnie smuci. Bardzo lubię to robić i chciałabym poświęcać temu trochę więcej czasu.
-Czy ja dobrze czuję, że za chwilę będę miała możliwość skosztowania najlepszych pancakes w swoim życiu?-pyta Meli i wchodzi do kuchni zaciągając się zapachem, który się w niej roznosi.
Patrzę na nią z rozbawieniem, bo ma na sobie piżamę w fioletowe żaby, a na włosach ma założoną opaskę do spania w kształcie żabich oczu.
-Wszystko z tobą w porządku?-parskam śmiechem.-Nie mam nic przeciwko żabom, ale twoja stylizacja nie do końca mi pasuje.
-Pierdol się.-odpowiada i wystawia mi środkowy palec.-Żaby są zajebiste.
-Nie wnikam.-unoszę dłonie w geście kapitulacji.
-Jestem w związku.-wypala nagle.
Upuszczam szpatułkę, którą mieszam ciasto na naleśniki i otwieram buzię.
-W czym jesteś?
-No w związku.-wzrusza ramionami.-Wczoraj Grand zapytaj mnie czy nie zostałabym jego dziewczyną, bo jemu nie wystarcza tylko część mnie i chce dostać całą.
-Romantyk z tego Granda.-śmieje się.
-Ej.-celuje we mnie palcem.-Nie naśmiewaj się z mojego chłopaka.
-Dobrze Panno Johnson. Już nie będę.
-No to masz szczęście.-grozi mi żartobliwie palcem.
-I jak się z tym czujesz? Że masz chłopaka?
-Na razie dziwnie. Niedawno byłam jeszcze z innym mężczyzną, a teraz mam już nowego. Na nic się nie nastawiam, zobaczymy jak będzie.
-I dobrze.-kiwam głową.-Nie ma po co się nastawiać na cokolwiek. Później zamiast zawodu będziesz miała ewentualnie miłą niespodziankę.
-A nałożysz mi w końcu te naleśniki czy dalej będziesz tyle gadać?
-Popracuj nad cierpliwością Meli. Podobno w związku się to przydaje.
-Oj i to nie wiesz nawet jak bardzo.-wywraca oczami.-Czekam w salonie.
Smażę na patelni nasze śniadanie, a po chwili wszystko jest już gotowe. Rozkładam naleśniki na dwie porcje i jedną z nich smaruje nutellą oraz posypuje malinami, a drugą polewam karmelem i daje na to jagody. Nawet naleśniki pokazują jak bardzo się od siebie różnimy. To tylko potwierdza teorie, że przeciwieństwa się przyciągają.
***
-Tym razem też weźmiesz mnie przed rozprawą do kawiarni? Akurat mam ochotę na crossainta.-wsiadam do mercedesa Ethana.-Przykro mi Brown. Tym razem będziesz musiała przeżyć bez słodkich wypieków.
-A już myślałam, że będziesz mnie tak rozpieszczał za każdym razem.
-Jakbym był twoim mężczyzną, to zapewne bym tak robił.-odjeżdża z pod bloku.
-Dlatego dobrze, że nim nie jesteś, bo po miesiącu związku chyba wyglądałabym jak wieloryb.-wybucham śmiechem.
-Nigdy nie wyglądałabyś jak wieloryb Lauro.-wywraca oczami.
CZYTASZ
My Addiction
Teen Fiction#2 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓢𝓮𝓻𝓲𝓮𝓼 ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dostaje się na rozmowę rekrutacyjną, a wraz z wejściem do jego gabinetu, jej św...