29.

15.4K 479 148
                                    

LAURA

-Kupisz mi to?-pytam rozbawiona.

-Lauro, wypiłaś zdecydowanie za dużo grzańca. Zostaw już ten kubek.-próbuje mi go wyrwać.

-Ale od mojego alkoholu to ty się akurat odwal.-robię naburmuszoną minę.-Bawię się świetnie.

Byłam przekonana, że grzane wino jest słabe.
Cholernie się myliłam. Nie wiem ile mililitrów ma ten kubek, ale patrząc na to co wskazuje podziałka, jest to około pół litra. Generalnie mam mocną głowę, czasami potrafimy z Melissą wypić po jednej butelce wina na osobę i nie czuję się jakoś mocno pijana. Tym razem jest wręcz przeciwnie. Ethan wygląda po alkoholu sto razy zabawniej i mam ochotę się z niego ponabijać.

-Przypominasz mi Rudolfa.-mówię i wybucham  śmiechem.

-Słuchaj kurwa...-zaczyna, a ja kładę mu dłoń na ramieniu.

-Nie emocjonuj się tak, bo nie masz na zmianę gaci.

Jego twarz robi się czerwona ze złości, a ja mam coraz lepszy ubaw. Bawi mnie to, że mogę doprowadzić go do szału.

-To był zły pomysł, żebyśmy tutaj przyjechali.-wywraca oczami.-Wracamy do domu.

-Jak chcesz to wracaj.-stwierdzam obojętnie.-Ja dopiero przyszłam i nigdzie się nie wybieram.

-Nie mam czasu na twoje głupie gadki Brown. Idziemy do domu.-ciągnie mnie za rękę, ale ja się wyrywam.

-Nara sztywniaku!-krzyczę i odchodzę od niego szybkim krokiem.

Odwracam się za plecy i usatysfakcjonowana stwierdzam, że nie ma go w pobliżu.

-Wreszcie się ode mnie odwalił. I powietrze od razu jakieś świeższe.-gadam do siebie.

Czuję jak ktoś stuka mnie w ramię, więc zirytowana odwracam wzrok i dostrzegam tam bruneta.

-Cały czas byłem za tobą, tylko z drugiej strony.-uderza się ręką w czoło.-Trzeba było powiedzieć, że masz słabą głowę. Już nigdy więcej nie dam ci alkoholu.

-Straszliwie przynudzasz.-wydymam wargi.-Masz może brata bliźniaka?

-Mam brata, ale nie jesteśmy bliźniakami. W zasadzie to nic mnie z nim nie łączy oprócz więzów krwi.

-Pewnie niezły z niego dupek. Jak widać to u was rodzinne.

Przemierzamy kolejną alejkę z gadżetami i teraz stoję przy stanowisku, na którym są kule z sypiącym śniegiem.

-Jesteśmy zupełnie różni.-syczy.-Nie porównuj nas do siebie.

-Chce taką kule.-wskazuje palcem na kulę, w której jest mały bałwan z pomarańczowym nosem.-Zobacz jak fajnie sypie się z niej śnieg.

Przechylam ją do góry nogami i bałwan oraz jego otoczenie jest całe w śniegu.

-Ile ty masz lat? Od tego alkoholu chyba cofnęłaś się w rozwoju.

-Dokładnie. Do twojego poziomu. W końcu możemy normalnie pogadać bez obawy, że się nie zrozumiemy.-odkładam przedmiot, bo jakoś straciłam nim zainteresowanie.

-Czy jak coś ci kupię zamkniesz się i pójdziesz ze mną do auta?

-Zależy co.-zastanawiam się.-Musisz mi coś wybrać i jak mi się spodoba, wtedy pojedziemy do domu.

-Niech będzie.-wzdycha zrezygnowany.-Chodź.

Łapie moją dłoń i zamyka w szczelnym uścisku, żebym nie dała rady z niego wyjść. Jego ręka jest bardzo ciepła i zadziwiająco gładka jak na dłoń mężczyzny. Tylko w okolicach palcy ma jakieś odciski. To pewnie od częstego chodzenia na siłownie.

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz