Misiaki, bardzo chcieliście pod wcześniejszym rozdziałem, żebym wrzuciła wcześniej następny rozdział niż za dwa dni , więc tym razem zrobię wam niespodziankę ❤️ Ale musicie obiecać, że zostawicie mi za to followka na tik toku: sweetendingss i wtedy każdy będzie zadowolony! haha (Oczywiście nikogo nie zmuszam, to byłby tylko miły jest z waszej strony)
I zrobimy tak, że skoro dzisiaj wstawiłam dwa rozdziały to następny zamiast piątku, będzie dopiero w sobotę;)
ETHAN
Dzisiaj mija nasz ostatni dzień we Włoszech. Postanowiłem, że zabiorę Laurę na spacer po pięknych ulicach.
Gdy byłem małym dzieciakiem, Daisy zabierała mnie na spacer praktycznie w każdy weekend. Szczerze to uwielbiałem. Przechadzaliśmy się ulicami pięknego Rzymu, podziwiając zabytkowe budowle, siadając od czasu do czasu w restauracji na crossainta lub świeżo wyciskany sok pomarańczowy.
Weekendy z Daisy i Wesleyem były dla mnie oderwaniem od toksycznego zachowania rodziców, dzięki czemu choć przez chwilę mogłem czuć się kochany. Daisy sporo razy wypowiadała w moim kierunku te słowa, a ja na początku nawet nie wiedziałem jak mam na nie reagować. Wesley co prawda nigdy tego nie powiedział, ale każdym gestem dosadnie mi to prezentował. Chociażby to, że pozwala mi jeździć swoim ukochanym porsche i innymi autami, wyraźnie to pokazuje. To jedyni ludzie, których na ten moment darze jakimkolwiek uczuciem. Nie wyobrażam sobie jak moje życie miałoby wyglądać, gdyby nie oni. Daisy za każdym razem, gdy do nich przyjeżdżałem utwierdzała mnie w przekonaniu jak bardzo jestem wartościowy i jak bardzo co do mnie mylą się moi rodzice.
Mimo to, brakowało mi miłości od matki i ojca. Moim marzeniem było kiedy usłyszeć od taty, że jest ze mnie dumny. Robiłem wszystko, by to osiągnąć, ale nigdy nie był do końca usatysfakcjonowany.
Dostałem piątkę w szkole, od razu pytał dlaczego nie szóstkę.
Zająłem pierwsze miejsce w olimpiadzie szkolnej, ale mój brat zajął pierwsze miejsce w olimpiadzie wojewódzkiej, więc i tak byłem do dupy.
Jest jeszcze wiele rożnych przykładów zachowań mojego ojca, które wyryły się w mojej pamięci, ale nie mam ochoty już do tego wracać.
-Pięknie tu.-komentuje blondynka, gdy przechadzamy się po centrum.
Przez moimi oczami roztacza się widok kolorowych budynków, a na ulicach, mimo chłodnej temperatury jest wielu ludzi, którzy siedzą w kawiarniach i energicznie o czymś rozmawiają.
Zawsze lubiłem Włochy nie tylko za panujący klimat, ale również za otwartość, którą prezentowali ludzie zamieszkujący ten kraj. W Los Angeles nieustannie panował wyścig szczurów i wydawało się jakby czas leciał zdecydowanie szybciej. Gdy przyjeżdżałem do Włoch, czułem wszechobecny spokój. Wszyscy ludzie zawsze byli tu bardzo serdeczni, chętnie pomagali i traktowali drugiego człowieka jak znajomego. Na każdym kroku bije od nich serdeczność, której zdecydowanie brakuje obywatelom LA.
Ulice, którymi się przechadzamy są bardzo ładnie przystrojone. Na słupach znajdują się czerwono-białe cukierkowe laski w połączeniu ze świątecznymi kwiatami. Na głównym placu znajduje się nawet szopka, która nie została jeszcze rozebrana. Święta były dwa dni temu, ale nadal można poczuć, że panuje tu świąteczny klimat.
Gdy pomyśle o tym ile rzeczy mnie czeka, gdy jutro wrócę do kancelarii, to najchętniej zakopałbym się gdzieś pod ziemią i nie wychodził do następnych świąt. Z raportu, który przysłała mi Monica wynika, że na naszą skrzynkę mailową dobija się już dziesiątki klientów z nowymi sprawami.
CZYTASZ
My Addiction
Teen Fiction#2 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓢𝓮𝓻𝓲𝓮𝓼 ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dostaje się na rozmowę rekrutacyjną, a wraz z wejściem do jego gabinetu, jej św...