57.

14.4K 508 110
                                    

ETHAN

Budzę się z nadzieją, że Laura nie wykręci mi dzisiaj żadnego głupiego numeru i zgodzi się ze mną pójść na event, który jest dla mnie bardzo ważny.

Kiedyś jako dzieciak oglądałem go w telewizji, a teraz mogę być jego częścią. Kilka dni temu dostałem zaproszenie, które przyszło mi pocztą. Było w nim wyraźnie napisane, że mam zjawić się ja oraz jedna osoba z mojej firmy.

Główną nagrodą tego wydarzenia jest złota statuetka najlepszego prawnika i kancelarii oraz wyjazd za granice na trzy dni dla całej załogi. W tym roku został wylosowany Dubaj, a ja mam ogromną ochotę, aby go zwiedzić.

To miasto z jednej strony zawsze wydawało mi się przerażajace przez panujące tam zasady, religie i kulturę, ale również przez to samo jeszcze bardziej mnie sobą ciekawiło, aby zobaczyć to na żywo. Ekskluzywność, która rzuca się tam na pierwszy rzut oka musi być cholernie ciekawa, gdy odczuwa się ją na żywo.

Liczę na to, że jedna przegrana sprawa nie zmieni całej pracy, którą włożyłem w tą kancelarie. Wygrywałem bardzie wiele ważnych spraw, które miały nawet wagę państwową, więc uważam, że mam duże szanse. Ludzie, którzy u mnie pracują, dzięki temu wyjazdowi poczuliby się wyróżnieni i docenieni, co spowodowałoby jeszcze większy zapał do pracy niż zazwyczaj sobą reprezentują.

Zakładam spodnie od garnituru, a mój telefon zaczyna wibrować, przyglądam się kto dzwoni, a na ekranie wyświetla się morda Louisa.

-Co chcesz stary?-odbieram z uśmiechem i próbuje zapiać jedną ręką rozporek.

-Dzwonię ci pogratulować wygrania nagrody.

-Nie bądź taki pewien, że ją wygram.-prycham.-Wiesz, że Mark cały czas wisi mi na ogonie.

-Mark może się jebać, bo w tym roku zwycięzcą będziesz ty.-mówi pewnie.-Tyle na to pracowałeś, że nie wyobrażam sobie innego scenariusza.

-Przecież wiesz, że przegrałem...

-Och, zamknij się.-syczy.-Jako prawnik wygrałeś praktycznie każdą sprawę i jedno małe gówno niczego nie zaburzy. Gwarantuje ci, że dzisiaj usłyszysz swoje imię i nazwisko jako wygranego.

-Chciałbym wierzyć w to tak mocno jak ty.

-No to w czym masz problem?-dziwi się.-Jak będziesz negatywnie nastawiony to na pewno nie wygrasz. Zepnij dupę i cały czas powtarzaj w myślach, że nagroda należy do ciebie.

Louis wierzył we mnie od początku i dalej to podtrzymuje. Liam tak samo, ale to jednak z Louisem łączy mnie najsilniejsza więź. Nasz kontakt nie został przerwany nawet na chwile od zakończenia obozu. Był obok mnie jak zakładałem kancelarie, a ja obok niego, gdy rozwijał własną firmę. Kiedyś działał tylko internetowo i miał kilku ludzi, teraz dzięki mojej pomocy prawniczej oraz mentalnej ma kilka otwartych lokali i kilkuset ludzi na stanowiskach.

-Masz racje, wygram to kurwa i nie ma innej opcji.

-I to rozumiem.-słyszę jego dumny ton.-Idziesz z Laurą?

-Tak.-przyznaje.-Napisali, aby wziąć ze sobą osobę towarzyszącą no i padło na nią.

-Nikt inny w firmie nie mógł?-jest wyraźnie rozbawiony.

-No dobra.-wywracam oczami.-Chciałem, żeby ze mną poszła.

-Oj bracie... Chyba się w niej zako...

-Louis.. Halo?-wydaje ustami dziwne dźwięki.-Chyba coś przerywa, wiesz? No jakoś wcale cię nie słyszę...

-Skurwiel.-udaje mi się jeszcze usłyszeć zanim się rozłączam.

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz