12.

16.3K 473 44
                                    

LAURA

Słyszę budzik, który wydaje z siebie tak wkurwiający dźwięk, że zaraz się chyba popłaczę. Zwlekam się z łóżka i idę do łazienki, żeby jakoś się ogarnąć. W końcu to pierwszy dzień pracy, więc muszę jakoś wyglądać.

Podczas mycia zębów zastanawiam się czemu Ethan wybrał akurat mnie. Przecież miał tyle kandydatek, więc dlaczego jego decyzja zapadła w moim kierunku? Na pewno inne dziewczyny również miały bardzo duże doświadczenie lub wiedzę, bo wątpię, aby ktoś kto go nie ma wysyłał CV do kancelarii o takim poziomie jak ta Daviesa.

Biorę szybki prysznic i związuje włosy w koński ogon. Melissa jeszcze śpi, bo jednak zdecydowała, że weźmie sobie tydzień wolnego, na co szef ochoczo jej przytaknął. Może widział po niej, że potrzebuje przerwy. Robię wszystko cicho, żeby jej nie obudzić, bo gdy wstają wcześnie, zazwyczaj jest później marudna.

Nakładam mój standardowy makijaż i ubieram na siebie długą, czarną spódnice oraz  jasno-niebieską koszulę. Dopełniam całą stylizację złotą biżuterią i jestem już praktycznie gotowa. Pryskam się ulubionymi perfumami i opuszczam łazienkę. Na śniadanie robię sobie szybkiego omleta na słono z dwoma kromkami chleba.

Dość mocno się stresuje pierwszym dniem w nowej pracy, więc nie jestem w stanie przełknąć nic więcej niż kilka kawałków pieczywa i połowy omleta. Wkładam naczynia do zmywarki, zerkam na zegarek i pokazuje on godzinę dziewiąta, więc muszę już wychodzić. Chcę być samodzielna i nie prosić Melissy o żadną pomoc w postaci zawiezienia mnie do pracy, więc wczoraj patrzyłam rozkłady jazdy dla autobusów oraz pociągu. Cała trasa zajmie mi około pięćdziesięciu minut, ale przynajmniej nie będę spóźniona.

Zamykam drzwi na klucz i zbiegam po schodach.

Na początku muszę dojść na piechotę do przystanku autobusowego, co zajmie mi około dziesięciu minut. Wkładam sobie słuchawki do uszu i puszczam ulubioną playlistę. Zawsze muzyka z moich ulubionych playlist potrafi ukoić mnie w taki sposób, że wszystko wydaje się prostsze.

Pocieram o siebie dłonie, bo dzisiejsza niska temperatura nie do końca sprzyja spacerom. Spoglądam na jadące samochody i moim oczom ukazuje się biały mercedes, który hamuje koło mnie z piskiem opon.

A jak to jakiś zboczeniec?

Przyspieszam kroku, żeby nie zdążył mnie dogonić, ale on cały czas jedzie powoli obok mnie.

Co jest kurwa?

Uchyla szybę, a ja dostrzegam kto siedzi za kierownicą.

-Nie uważasz, że obecna pogoda jest trochę nieodpowiednia na spacer? Nie żebym się wtrącał, ale nie wyobrażałem sobie ciebie uprawiającej jogging przed pracą.

-Nie uprawiam żadnego joggingu.-syczę.-Nie mam samochodu, więc muszę chodzić na piechotę.

Przez jego spojrzenie przenika cień troski, albo czegoś na wzór współczucia, ale za chwilę znika.

-Wsiadaj.-wydaje mi polecenie stanowczym tonem.

Kiedy się nauczy, że nie będzie mi rozkazywać?

-Nie.-odpowiadam krótko i dalej podążam w stronę przystanku, który jest już w zasięgu mojego wzroku.

Gdy do niego docieram i siadam na ławce w oczekiwaniu na autobus, rozglądam się i oddycham z ulgą, bo Ethan zostawił mnie w spokoju. Spoglądam w telefon i próbuje zmienić piosenkę, gdy ponownie  rozlega się pisk opon.

Zmartwiona unoszę wzrok, a na przystanku stoi równolegle zaparkowany mercedes Daviesa.

-Prywatny transport.-informuję.-Dzisiaj zamiast autobusu jestem ja. Może być?

My Addiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz