ETHAN
-Vera, możesz już iść na swoje stanowisko. Hasła do komputera oraz wszystkie potrzebne rzeczy leżą na twoim biurku.
-Zmykam.-puszcza mi oczko, ale nie zdążam tego skomentować, bo opuszcza mój gabinet.
Laura uśmiecha się na jej odpowiedź, ale mnie wcale to nie bawi. Oczekuję, żeby recepcjonistka dobrze się prezentowała i miała nienaganne maniery, a co do Very mam pewne wątpliwości. Nie miałem wyboru, ale mam nadzieje, że nie będę żałował i zacznie zachowywać się z należytym szacunkiem oraz będzie wypełniać swoje obowiązki tak jak należy.
-Chodź.-macham ręką w stronę Laury.-Przedstawię cię reszcie moich pracowników.
Kancelaria bez pracowników nie istnieje i mimo, że ktoś mógłby chcieć ciągnąć to wszystko całkowicie sam, nie jest to możliwe. Jeżeli kancelaria zaczyna dobrze prosperować i jest coraz więcej zleceń, logicznym jest to, że trzeba zatrudnić kogoś do pomocy, a nawet kilkoro osób. Jestem zadowolony ze swojej obecnej załogi, bo sprawdzają się na swoich stanowiskach, a klienci są zadowoleni ze świadczonych przez nich usług.
-A..Ale jak to?-jąka się dziewczyna, a na jej twarzy maluje się zdziwienie.
Kiedyś Laura wykazywała się pewnością siebie i raczej niczego się nie bała. Pamietam jak ze wszystkim walczyła, w szczególności ze mną i nie dawała sobie wejść na głowę.
Zauważyłem, że teraz coś się zmieniło.
Nadal nie daje sobie wejść na głowę, ale w jej oczach nie widzę już tej samej zadziorności i woli walki co kiedyś. Jakaś jej cząstka jeszcze została, ale wydaje mi się, że dużo się u niej pozmieniało odkąd się nie widzieliśmy, bo wygląda na bardzo zmęczoną i wyplutą z emocji. Być może to mylne wrażenie, ale ja zazwyczaj się nie mylę.
-Myślałaś, że tylko ja pracuje w mojej kancelarii?-parskam śmiechem.
Przenosi na mnie zawstydzony wzrok i doskonale widzę, że dokładnie tak myślała.
-Nie.-odpowiada, a jej policzki robią się czerwone.
Nie umiesz kłamać Brown.
Nieważne.-kręcę głową.-Idziemy.
Podnosi się z krzesła, a jej spódnica lekko podwija się do góry, więc ma odsłoniętą dużą część ud. Nigdy nie widziałem tak idealnych nóg u żadnej kobiety i doprowadza mnie to do szału. Mimo mojej niechęci do Laury, obiektywnie patrząc, jest naprawdę piękną kobietą. Ma długie, blond włosy do pasa, jasno-niebieskie oczy, które kurewsko dobrze komponują się z bluzką, którą ma na sobie oraz dopełniła swoją stylizację niebotycznie wysokimi szpilkami, dodającymi jej uroku. Nawet w nich dosięga mi do brody.
-Ethan?-macha mi ręką przed twarzą.-Nie wiem gdzie mam iść, a ty od minuty mi nie odpowiadasz.
Poważnie aż tyle się na nią patrzyłem?
-Myślałem o bardzo ważnym kliencie i jego sprawie.-tłumacze się głupio.-Drzwi po prawej, a później te następne drzwi na końcu korytarza.
Przedstawiam Laurze czterech prawników z mojej kancelarii: Willa, Connora, Dave'a oraz Manuela, a także dwie prawniczki: Amandę i Monice. Wszyscy przyjmują ją bardzo dobrze, a Laura jest bardzo uprzejma, co sobie cenie. Na koniec przedstawiam ją jeszcze recepcjonistce z biura notarialnego, żeby miała świadomość tego co dzieje się w całym budynku.
-Nie wiedziałam, że w twojej kancelarii pracuje aż tyle osób. Jestem pod wrażeniem Davies.
Kiwa głową, a jej postawa ciała faktycznie prezentuje dumę. Ja sam również jestem z siebie bardzo dumny, że udało mi się osiągnąć bardzo wiele, ale jeszcze nigdy nie usłyszałem od kogokolwiek, żeby powiedział do mnie coś takiego. Jestem przyzwyczajony, że radzę sobie ze wszystkim sam i nikt mnie nie chwali.
CZYTASZ
My Addiction
Teen Fiction#2 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓢𝓮𝓻𝓲𝓮𝓼 ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dostaje się na rozmowę rekrutacyjną, a wraz z wejściem do jego gabinetu, jej św...