LAURA
Wychodzimy z kancelarii i wsiadam do samochodu Ethana. Mamy godzinę do rozprawy, a do sądu około piętnastu minut autem, więc czeka nas siedzenie przez sądem przez pół godziny. Nie byłam za tym, żeby już wyjeżdżać, ale brunet nie mógł już wysiedzieć na miejscu.
-Mów coś do mnie, bo zaraz zwariuje.-syczy pod nosem.
-Mogłam dać ci tabletki ziołowe na uspokojenie, przestałabyś być taki nadpobudliwy. Wyglądasz jak orangutan po zbyt dużej dawcę pokarmu.
-Zaraz cię wysadzę i pójdziesz na piechotę.-zaciska mocniej dłonie na kierownicy.
-Nie gotuj się tak, bo para ci uszami wylatuje.-parskam, a on posyła mi groźne spojrzenie.-Dobra, już nic nie mówię.
-Miałaś coś mówić, a nie pierdolić głupoty, to dość duża różnica.-unosi brew.-Zagrajmy w tą idiotyczną grę z pytaniami. Czas szybciej mi minie i nie będę musiał myśleć o sprawie.
-Ty w ogóle znasz istnienie takich gier?-wytrzeszczam oczy.-Wyobrażałam sobie ciebie jako dzieciaka, który nie widział na oczy takich zabaw jak guma czy hula hop, a tu się okazuje, że znasz grę w pytania.
-Od zawsze byłaś taka przemądrzała?
-Rozumiem, że to twoje pierwsze pytanie?
-Tak. Liczę na szczerą odpowiedź oraz niezwykle rozwiniętą argumentacje.
-Nie, nie od zawsze.-przełykam głośno ślinę.-Kiedyś byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i bałam się odezwać na jakikolwiek temat. Miałam nawet problem z rozmawianiem z obcymi ludźmi, ale pracowałam nad tym i teraz już na szczęście go nie mam. Zawsze jako dziecko miałam wrażenie, że wszystko co mówię nikogo nie obchodzi, dlatego obrałam taktykę milczenia, bo wydawało mi się to najbardziej słuszne. Leo na początku też miał z tym duży problem, ale przez naszą wspólną prace nie jest aż tak źle jak było ze mną. Jest dość nieśmiałym dzieckiem, ale potrafi się czasami odezwać, gdy sytuacja tego wymaga.
-Myślisz, że z czego wynikało to poczucie, że nikogo nie interesuje twoje zdanie?-pyta szczerze zaciekawiony.
-Nigdy nie miałam z kim porozmawiać, więc skąd mogłam wiedzieć, że moje zdanie na jakiś temat kogoś interesuje? Tak wyniknęło z tego co sobie założyłam i się trzymałam, niestety błędnie to postrzegając. Otrząsnęłam się dopiero w liceum, gdy zauważyłam, że niektórzy szukają ze mną kontaktu i są mili, co prawda była to bardzo mała garstka osób, ale to zawsze coś. Była to miła odmiana do tego co miałam w domu. Zaczęłam spędzać więcej czasu z ludźmi, stopniowo się otwierałam i teraz jestem tu gdzie zawsze chciałam być. Jestem wdzięczna przede wszystkim Melissie, bo to dzięki niej przestałam zachowywać się jak aspołeczna.
-Dobrze, że trafiłaś na kogoś kto sprawił, że udało ci się wyjść z tej nieśmiałości. Musiało być to cholernie ciężkie jak byłaś w podstawówce, inne dzieciaki bawiły się razem, a ty pewnie siedziałaś sama.
-Z reguły tak to właśnie wyglądało.-wyznaje zgodnie z prawdą.-Ale po pewnym czasie się do tego przyzwyczaiłam i nie robiło to na mnie wrażenia. W niektóre dni wracałam z płaczem do domu, że nikt nie chcę się ze mną bawić i układać klocków, ale później trochę się na to uodporniłam. Pamietam jedną sytuację, która dość mocno na mnie wpłynęła. Miałam jedną ulubioną lalkę, bo nie było nas stać na więcej. Raz postanowiłam, że wezmę ją do podstawówki i się nią pochwale. Dziewczyny z klasy, gdy ją im pokazałam wybuchnęły śmiechem i zaczęły mówić, że przecież to przestarzały model, teraz są jakieś dużo fajniejsze i nie mam się czym chwalić. Pamietam jak cholernie przykro mi się wtedy zrobiło, że nikt jej nie docenił tak jak robiłam to ja.
CZYTASZ
My Addiction
Teen Fiction#2 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓢𝓮𝓻𝓲𝓮𝓼 ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dostaje się na rozmowę rekrutacyjną, a wraz z wejściem do jego gabinetu, jej św...