ROZDZIAŁ 55: HABERE

3 1 0
                                    

VIVIEN:


Rozchyliłam ociężałe powieki czując niezidentyfikowany ciężar zalegający na moim brzuchu. Poruszyłam się nieznacznie, czując jak zastane były wszystkie moje kości oraz stawy. Ciepło rozprzestrzeniało się po moim ciele, od gorąca buchającego zza moich pleców. Mruknęłam przeciągle, próbując odzyskać ostrość wzroku oraz zdolność racjonalnego myślenia. Rozejrzałam się po skąpanej promieniami delikatnego słońca sypialni, wyłapując szelest wydobywający się zza siebie. Dostrzegłam, że przez moją talie przewieszona była umięśniona, pokryta tatuażami i bliznami ręka. Mocno zaciskała się na moim brzuchu, a jej długie palce delikatnie gładziły moją skórę, co rusz wsuwając się pod materiał cienkiej koszulki.

Mój oddech przyśpieszył, gdy ciepły i głęboki oddech Nashtona owiał mój kark oraz plecy. To jego tors w który szczelnie wtulona byłam dawał mi tak ogromne ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Włoski na moim ciele stanęły dęba gdy rozpływałam się w uścisku jego ramion. Druga dłoń chłopaka wsunięta była pod moją głowę, co dawało mi niewyobrażalną wygodę i komfort.

Do głowy napływać zaczęły mi obrazy z poprzedniego dnia. To, jak ukradłam papiery z pokoju brata a potem jak Asher wtargnął do mojego pokoju oraz położył się ze mną na łóżku. Jak sama jego obecność koiła moje rozszarpane nerwy oraz koiła ból. Nigdy nie przewidziałabym, że te chłopak mógłby mieć na mnie tak znaczący wpływ. Że jedynie swoja obecnością potrafił będzie zasklepić wszelkie istniejące rany.

Nie sądziłam, że czarnowłosy zostanie ze mną do rana. Myślałam, iż ten zniknie tak jak miał to w zwyczaju, gdy tylko zasypiałam. Jednak to, że postanowił zostać, sprawiało że w moim brzuchu fruwały tuziny motyli. Łaskotały mój żołądek, wprawiały wnętrze mojego cała w drżenia. Nie powinnam tak o tym myśleć, moje ciało nie powinno reagować tak na tego typu gesty z jego strony czy wyuzdane akty czułości, ale nie potrafiłam ograniczyć reakcji organizmu na tę zmianę w jego zachowaniu. Było to czymś nowym, zupełnie jak gdyby ten postanowił mi okazać się z zupełnie innej strony. Zrzucił maskę beznamiętności przynajmniej na ten jeden moment. Uważałam, że Nashton nie skory był do okazywania zbytnich czułości, spoufalania się z innymi czy odczuwania przywiązania. A jednak pojawił się gdy za oknem zawitał zmrok i pozostał aż nikłe słońce nie rozświetliło ciemności. To było pobudzające, rozpalające. Nie spodziewałam się takich gestów z jego strony, uważałam, że nasza relacja nie na tym polegała. Zdarzały nam się chwilę słabości, momenty podczas których to nasza wzajemna bliskość była kluczowa, ale nigdy nie uważałam jej za tak intymną. Nie byliśmy dla siebie nikim, komu niezbędna byłaby czułość i troska. A jednak to ona leczyła nas najskuteczniej.

- Dzień dobry. – jego niski baryton przyozdobiony poranną chrypą dotarł do mych uszu. Moje ciało zadrżało na ten rozkosznie przyjemny dźwięk, sprawiając, że automatycznie stawało się podniecone.

Działał na mnie zbyt mocno, bym mogła dopuścić do odrzucenia jego bliskości. To było wyniszczające, oboje mieliśmy sporo na tym stracić, ale nie potrafiliśmy tego zaprzestać.Zachowywaliśmy się niczym uzależnieni jednakże konsekwencje tego nałogu zdawały się nam nie wadzić. Przynajmniej do czasu, w którym szkodliwość tej relacji nie wyniszczyłaby nad w doszczętny sposób.

Odwróciłam się twarzą do chłopaka od razu zerkając na jego rozespaną twarz. Byłam oczarowana tym, jak wyglądał po przebudzeniu. Jego powieki delikatnie się kleiły, sprawiając, że hipnotyzująco srebrzyste tęczówki nieznacznie lśniły. Usta miał rozchylone a włosy w idealnym nieładzie porozrzucane na boki. Jego tors był nagi. Czarne wzory i malunki kontrastowały z bladością jego karnacji oraz czerwienią blizn, dając uzależniający dla oczu efekt. On cały uzależniał i to potężnie mocno. Zauważyłam również, że chyba po raz pierwszy wory pod jego powiekami nie rzucały się w oczy tak koszmarnie bardzo. Jakby tej nocy wreszcie mógł się wyspać. Uśmiechnęłam się nieznacznie, widząc jak jego spojrzenie robiło się bardziej rozżarzone i pochłaniające.

IGNITEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz