ROZDZIAŁ 33: SILENTIUM

6 1 0
                                    

VIVIEN:


Niemal biegiem przepychałam się pomiędzy ludźmi, by jak najszybciej oddalić się od miejsca które nawiedzać miało mnie w koszmarach. Jak zza grubej ściany docierały do mnie krzyki popychanych oraz trącanych przeze mnie osób. Było głośno, jednak w moich uszach dudniła całkowita cisza. Ale to właśnie ona była najgorsza, w końcu to właśnie w ciszy rozpętywane są najgorsze wojny.

Bałam się, a strach i stres napędzały krew płynącą w moich żyłach. Adrenalina buzowała w całym moim ciele oraz przejmowałam władzę nad umysłem. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że stanę się świadkiem czegoś tak kuriozalnego. To było dla mnie zbyt wiele, nie byłam w stanie pojąć tego, co się działo.

Gdzieś w tłumie mignęła mi ciemna czupryna Nashtona. Mojej ostatniej deski ratunku. Bo chodź nie chciałam tego przyznać, tylko przy nim mogłabym się poczuć bezpiecznie. Nie mając innego wyjścia, pokierowałam się w jego stronę, nie tracąc szybkości kroku. Byłam rozdygotana i przestraszona, przez co ledwie udawało mi się utrzymywać trzeźwość umysłu. Moje oczy były wilgotne a serce waliło niemiłosiernie mocno, obijając się o żebra.

Żwawym krokiem pokonałam dzielącą nas przestrzeń. Szarpnęłam go za ramię, pragnąc zwrócić na siebie całą jego uwagę. Zapach jego mocnych perfum oraz ciepło bijące od jego muskularnego ciała wyczuwalne było z daleka, jednakże w tamtym momencie potrzebowałam jedynie powrotu do domu. Gdy chłopak odwrócił się twarzą w moją stronę, cała chęć błagania go o odwiezienie mnie uleciała niczym powietrze z balonika.

Migające światło wydobywające się z halogenów oświetlało jego sylwetkę skrytą czarnymi ubraniami. Chłodny wiatr owiewał moje ramiona, jednak mnie zrobiło się gorąco od wrzącego we mnie zdenerwowania. Zerknęłam na jego twarz, nie mając pojęcia co dalej robić.

Chłopak był pijany, a przy jego boku stała odważnie ubrana blondynka. Oparci o jego czarne BMW, niemal całkowicie stykali się swoimi ciałami. Szatyn ledwie trzymał się na nogach, nie do końca wiedząc co się działo. Błądził wzrokiem, szukając osoby która jeszcze przed chwilą go szarpała. Gdy w końcu skupił spojrzenie na mnie, rozpoznanie i zaduma mignęły przez jego twarz.

Niemal cala czerwona była od płynącego jego żyłami stężenia alkoholu. Jego włosy rozrzucone były na boki, a oczy przekrwione miał od zmęczenia. Nie wyglądał dobrze, a procenty sprawiały że było jeszcze gorzej.

- Nashton - zaczęłam, pragnąc poprosić go by znalazł kogoś, kto odwieść mógłby nas do domu.

Nie zdążyłam jednak skończyć, ponieważ skrzekliwy głos dziewczyny przerwał moją wypowiedź.

- Czego tu chcesz? – wysyczała, nie ukrywając obrzydzenia moi widokiem. Przeniosłam na nią zamglone od łez spojrzenie, czując jak jej cięty wzrok przeszywa moje ciało.

Makijaż prawdopodobnie mi się zmazał, a ja sama zachowywałam się niczym największa histeryczka, jednakże w tamtym momencie pragnęłam jedynie powrotu do domu i chwili spokoju.

Blondynka przytrzymywała chwiejącego się Nashtona, mierząc mnie złowrogim spojrzeniem. Ubrana była w piękną, idealnie opinającą jej krągłości, ciemnozieloną sukienkę z odważnym dekoltem oraz wysokie szpilki na cienkim słupku. Jej twarz była gładka i ładnie pomalowana, a jasne, pofalowane włosy kaskadami opadały na plecy. Jej figura modelki i wysoki wzrost zachwycały, jednakże jednym swoim spojrzeniem potrafiła zrazić. Była niesamowita, nie miałam do niej żadnego podlotu, aczkolwiek czułam że jej wnętrze nie było tak piękne na jakie mogłoby wyglądać.

IGNITEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz