ROZDZIAŁ 26: ARDEBAT

4 1 0
                                    

VIVIEN:


- Do zobaczenia! – pożegnałam się z Antonem, który pił kawę w kuchni czytając książkę. Wraz z bratem wychodzimy z domu, po czym wsiadamy do jego srebrnego SUV 'a. Postanowiłam pójść do szkoły, tym bardziej że umówiłam się na później do fryzjera. Wciąż miałam katar i lekko drapało mnie w gardle oraz byłam osłabiona, ale nie chciałam opuszczać więcej dni edukacji. Musiałam przyłożyć się do nauki, niebawem pisać miałam egzaminy, które ocenić miały moje zdolności.

Pragnęłam zdobyć pozytywne wyniki, nie mogłam pozwolić sobie na niedogodne oceny. Musiałam się postarać, spiąć i wziąć do nauki. Nie byłam prymusem, jednak ze względu na wpajane normy i zasady, czułam przymus osiągania dobrych ocen.

- Na ile tata zostaję? – zapytał brat, gdy wyjeżdżaliśmy na jedną z głównych ulic Exmore.

Zapięłam pasy, poprawiając się na fotelu. Pogoda była niekorzystna, padał deszcz a niebo było zachmurzone. Dął chłodny wiatr, jak to na jesień przystało. Lubiłam tego typu pogodę, jednak tego dnia nie wpływała na mnie najlepiej.

Nie czułam się najlepiej, przeziębienie nie przeszło mi w stu procentach. Wilgoć oraz chłód wzmagały objawy choroby, sprawiając że mój organizm słabł.

- Mówił, że na kilka dni. – odparłam, układając usztywnioną rękę na udzie – A co?

Zerknęłam na Vincenta, jednak ten na mnie nie patrzył. Ubrany był w czarną koszulę oraz eleganckie spodnie w beżowym kolorze. Czekoladowe włosy naturalnie układały się na boki, podkreślając jego ostrą szczękę.

Mój brat należał do przystojnych mężczyzn, jednak nie dorównywał urodą Asherowi. Miał delikatniejsze rysy twarzy, jednak nie przepełniał go taki mrok.

Patrząc na szatyna, ciemność obezwładniała całe ciało. Vin był cieplejszy, nie tak bardzo chaotyczny i pierwotny.

- Nic. Zapytałem z ciekawości. – wzruszył ramionami, skupiając swoje błękitne tęczówki na drodze. – Fajnie, że przyjechał. - mruknął, wchodząc w zakręt. Delikatnie się spiął, gdy nie spuszczałam z niego wzroku. Nie powiedział nic więcej, jednak jego twarz nie wyglądała na rozluźnioną.

Jego dłonie mocno zaciśnięte były na kierownicy, szczęka zaciśnięta. Nie znałam przyczyny jego zachowania, jednak wiedziałam że jej nie poznam. Brat nie był wylewny, zwłaszcza nie w stosunku do nie.

- Też się cieszę. – zwilżyłam usta, po czym odwróciłam głowę w kierunku przedniej szyby. Słyszałam jak brunet wypuścił ze świstem powietrze, jednak to zignorowałam, skupiając się na mijanych ulicach.

Naprawdę cieszyłam się z przyjazdu ojca. Brat nie miał tak dobrej relacji z ojcem jak ja, jednak nigdy nie widziałam by reagował tak dosadnie na jego obecność. Wydawało mi się to dziwne, jednak nie zagłębiałam się w ten temat.

Po kilku chwilach podjechaliśmy pod budynek mojej szkoły. Pożegnałam się z bratem, po czym wyskoczyłam z samochodu, poprawiając swoje czarne dresy. Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam w stronę głównego wejścia.

Moje włosy ułożone były w niechlujny kok. Miałam na sobie spraną, szarą bluzę oraz rozciągnięte dresy. Moją twarz zdobił lekki makijaż, nie miałam siły by starać się nad wyglądem.

Zuchwałym krokiem parłam po dziedzińcu szkoły. Przywitałam się z czekającym na mnie Millerem, po czym oboje ruszyliśmy w kierunku budynku Exmore High School.

IGNITEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz