52 Dom przecież nie ucierpiał Pov: Holly

257 14 0
                                    

- Winda jest na tyle duża, że zmieszczę się i ja, i Travis, dajcie mu spokój – powiedziałam do tłumu moich nadgorliwych pomagierów. Uparli się, żeby wyrzucić biednego Travisa z windy, żebym tylko miała miejsce dla siebie. Chłopak przestraszył się ich, bo chciał wyjechać z dźwigu, ale go zatrzymałam. Co jak co, ale jemu jest ona bardziej potrzebna, niż mi.

- A co będzie z nami? My się nie zmieścimy – Haiden odnalazł się w podburzaniu moich kujonów do głupich pomysłów. Chyba nawet mu to się spodobało, że tak ochoczo go słuchają.

- To migusiem na schody. Widzimy się na górze. Już, spadajcie – machnęłam moją kulą, żeby przegonić tych, co ociągali się z wyjściem. Penny nie odstępowała mnie ani na krok, toteż teraz też wcisnęła się w kąt i przyjęła swój tradycyjny wyraz twarzy, do którego zdążyłam się przyzwyczaić, ale biedny Travis nie. Pierwszy raz jechał z moją ochroniarką jedną windą. Będzie miał traumę do końca życia jak nic.

- Dddd... dziękuję, że się za mną wstawiłaś, ale naprawdę mogłem poczekać na następną jazdę – chłopak spojrzał na mnie, a następnie rzucił zaniepokojone spojrzenie na Penny.

- Oooo... Jąkasz się tak uroczo jak mój były chłopak Steven. Tylko przypadkiem się we mnie nie zakochaj, bo obecnie nie mam warunków na miłość. Penny wszędzie za mną chodzi i byłoby niezręcznie jakbyśmy się całowali, prawda?

Nie wiem, co przeraziło go bardziej: wspomnienie o Stevenie, o którym trąbiła cała szkoła, gdy był jeszcze moim chłopakiem, wizja naszej miłości, czy całowanie w obecności mojej ochroniarki. Każdy element był równie straszny, dlatego nie zdziwiłam się, że chłopak wręcz wyjechał z windy na piątym biegu. Aż się za nim kurzyło.

Moja świta była trochę męcząca, ale można się było z nich ponabijać, więc w pewien sposób umilali mi czas. Haiden i Harv bardzo się starali, żebym była otoczona opieką w szkole, dlatego też łazili za mną prawie tak intensywnie, jak Penny. Rodzeństwo zostawało w szkole na dodatkowych zajęciach, a ja po piętnastej codziennie wracałam do domu. Ochroniarz siedział ze mną w samochodzie, który Harry codziennie po nas wysyłał.

- Penny? Czym się zajmowałaś, zanim zostałaś ochroniarzem Henrego?

- Służyłam w Marynarce Wojennej, panno Holly.

- Oooo, to ciekawe, a co dokładnie robiłaś?

- Pracowałam w jednostce specjalnej przy zagranicznych operacjach antyterrorystycznych panno Holly.

- Czyli umiesz się dobrze bić i strzelać?

- Przeszłam gruntowne szkolenie strzeleckie, trening z użycia materiałów wybuchowych jak i w niskich temperaturach.

- Strzelałaś kiedyś granatnikiem?

- Tak panno Holly, nie raz. Strzelbą, karabinem i pistoletem maszynowym też.

- Pytam, bo jesteś jedyną kobietą ochroniarzem jaką znam. W szkole wszędzie są mężczyźni i tak się zastanawiam, dlaczego tak mało kobiet pracuje w tym fachu.

- Nie wiem panno Holly, praca w ochronie na pewno jest spokojniejsza niż misje w Iraku i Afganistanie. Daje mi dużo satysfakcji.

- A nie boisz się, że będą cię wykluczać z tego zawodu właśnie przez to, że jesteś kobietą? Jak ćwiczę z Harvem to wiem, że on jest silniejszy, więc muszę się bardzo postarać, żeby go pokonać. Gdyby był mądrzejszy to pewnie nie dawałabym rady, no ale jest jak jest. - uśmiechnęłam się, ale moja ochroniarka i tak mnie nie widziała, w końcu siedziała z przodu, a ja z tyłu.

- Nie boję się panno Holly. Dobrze radzę sobie w walce wręcz i na noże. Moją specjalnością jest broń palna, zarówno krótka jak i długa. Byłam najlepszym snajperem w oddziale, pokonałam niejednego mężczyznę.

Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz