18 Ta, co mało mówi, to ta spokojniejsza Pov: Holly

300 14 0
                                    

Myślałam jak to zrobić, żeby zaleźć za skórę tym durniom. W jebanej willi naszpikowanej kamerami będzie to niezwykle trudne. Na początku spróbuję sprowokować tego dużego i agresywnego – on wydaje się najsłabszym ogniwem.

 Potem wezmę się za tego, co się prawie nie odzywa, a na końcu za Harrego – z nim będzie najtrudniej.

 Hattie nie będę zaczepiała – to małe dziecko i nawet sympatyczne. I do tego skrzywdzone przez los – w końcu ma takich braci...

Chodziłam sobie po korytarzu na piętrze i rozglądałam się za kamerami – rzeczywiście tu ich nie było. Musiałam się jakoś dowiedzieć, który pokój jest czyj. Poszłam do siebie, ale zostawiłam otwarte drzwi, żeby słyszeć, gdy ktoś będzie przechodził korytarzem.

Długo nic nie słyszałam, ale w końcu się doczekałam. Dźwięk windy. No tak, pewnie Hattie jechała na górę. Wyjrzałam dyskretnie przez drzwi: winda na końcu korytarza się otworzyła i wyjechała z niej Hattie i ten drugi brat, Haiden:

- Laura pomoże ci się wysuszyć i przebrać, a potem.... - nie dosłyszałam dalszej części jego wypowiedzi, bo wszedł z dziewczynką do pokoju po lewej stronie od windy. Dobra, czyli wiem już, który należy do Hattie...

 Jeszcze reszta stada. Haiden po chwili wyszedł i zaczął iść w moją stronę. Musiałam ukryć się głębiej w pokoju, ale w dalszym ciągu jednym okiem wyglądałam na korytarz. Chłopak zatrzymał się obok trzecich drzwi od końca, również po prawej stronie. Wyjął telefon z kieszeni i coś w nim stukał, ale nie wchodził do pokoju.

- No dalej, dajesz... - powiedziałam sama do siebie szeptem. Haiden ominął jednak te drzwi i skierował się do pomieszczenia naprzeciwko. Aha, dobra, czyli trzecie po lewej to jego pokój. Dobrze mi idzie to szpiegowanie ich.

Na piętrze było 10 drzwi – zapewne do 10 pokoi. Dwa najbliżej schodów zajmowałyśmy my, ostatni po prawej Hattie, a trzeci z lewej Haiden. Został jeszcze Henry, Harvey i Harry. Ciekawe czy ta pielęgniarka też na tu swój pokój... Pewnie tak. Musi być to gdzieś blisko Hattie. Czyli ten naprzeciwko jej pokoju, lub ten zaraz obok. Tak zajęłam się analizowaniem sytuacji mieszkalnej, że nie zauważyłam, że po schodach ktoś wszedł.

Henry.

Mężczyzna stanął obok mojego pokoju i odezwał się do mnie tak nagle, że aż podskoczyłam.

- Wszystko w porządku?

- Eeee... tak, idę do Hope. To na razie – rzuciłam szybko i wyskoczyłam ze swojego pokoju prosto do pokoju siostry. Nawet nie pukałam. Nie zamknęłam drzwi do końca, tylko dyskretnie wyglądałam za nim. Wszedł do pokoju obok mojego. Kurwa, mam Henrego za ścianą.

- Holly? Coś się stało? - zapytała Hope. Wyglądała na zaskoczoną moim nagłym wtargnięciem i staniem przy drzwiach. Przeszkodziłam jej w czytaniu książki.

- Wszystko świetnie. To pa – powiedziałam i wyszłam z jej pokoju. Wróciłam do siebie. Hope nie dała za wygraną i po chwili do mnie przyszła.

- Dziwnie się zachowujesz – zaczęła. Spojrzałam na nią z niewinnym wyrazem twarzy:

- Ja? Eee... wydaje ci się. Jestem taka jak zawsze.

- Ja wiem, że ty zawsze dziwnie się zachowujesz, ale dzisiejsze dziwnie jest bardziej... dziwnie – powiedziała z rozmysłem. - Co kombinujesz?

Westchnęłam. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam:

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. A teraz spadaj do siebie, bo potrzebuję chwili spokoju. - Złapałam ją za ramię i zaczęłam popychać w stronę drzwi.

Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz