60 Piątek, trzynastego...Pov: Holly

358 13 5
                                    

Wspaniale było znowu występować przed publicznością. Czuć tę ekscytację, dreszczyk emocji, adrenalinę. Słyszeć brawa i widzieć zachwyty na twarzach kibiców. Znowu tańczyć z Wirianem – sądziłam, że to już nigdy nie będzie możliwe, dlatego tak bardzo doceniałam to, że wrócił, przyjechał. Był ze mną.

 Otwarcie lodowiska to było coś, na co czekałam z niecierpliwością. Podobne emocje odczuwałam wieczorem, gdy zbierałyśmy się na zabawę urodzinową Haidena i Harva. Dopytałam braci, dlaczego robią wspólne urodziny, skoro urodzili się w innych dniach, ale stwierdzili, że tak było od zawsze, bo między datami dziennymi mają tylko jedenaście dni różnicy i po prostu nigdy nie świętowali osobno. Jak dla mnie to głupota, bo dwie imprezy są lepsze od jednej, no ale... o ich niskiej sprawności umysłowej nie będę się wypowiadała.

Klub, w którym odbywała się impreza był... bardzo jasny. Rozumiem, że skoro Olimp, to bogowie, chmury i złoto... Chyba jednak wolałam Hades. Ciekawe, kiedy będę miała okazję go zobaczyć?

Gdy tylko weszliśmy wzięłam kubek z piwem, ale przez cały wieczór nie zdołałam wypić nawet połowy. Jednak nie moje smaki.

- Penny? Jesteś leworęczna czy praworęczna? - zapytałam moją ochroniarz, gdy szliśmy w stronę parkietu.

- Praworęczna panno Holly.

- To potrzymaj mi piwo lewą ręką. Doceń, że dbam, aby twoja dominująca dłoń miała szansę sięgnąć po broń, gdy ktoś będzie chciał mnie macać na parkiecie, a ja nie będę tego chciała.

- Jesteś bardzo wyrozumiała, panno Holly.

- Pilnuj, żeby nikt mi niczego nie dosypał, bo jeszcze zrobię się łatwa i zacznę kleić do frajerów z drużyny Harva, a tego mój honor nigdy by nie zniósł.

- Będę pilnowała, panno Holly. - Moja Penny w dalszym ciągu była niewzruszona. Nawet durne teksty i pytania z dupy jej nie ruszały. Przysięgam, że kiedyś doprowadzę ją do łez. Albo do śmiechu. Jeden chuj, ważne żeby naruszyć tę nieprzeniknioną skorupę.

Całą noc przetańczyłam praktycznie tylko z przyjacielem. Tych kilku tańców z braćmi nie liczę. Hope gdzieś się błąkała przez większość czasu. Gdyby nie to, że była pod opieką Klausa to zwracałabym na nią baczniejszą uwagę. Jednak... miałam dać jej wolność? Miałam. To dawałam.

Muszę przyznać, że urodzinowa zabawa braci była naprawdę w porządku. Wytańczyłam się jak nigdy. Najlepszy partner był cały czas koło mnie. Czułam się świetnie.

Następne pięć tygodni poświęciłam na rygorystyczne i intensywne treningi do lutowych zawodów.

Po drodze przytrafiły się jeszcze urodziny Małego Prestona, ale Harry kategorycznie zabronił nam na nie iść. Miałam się stawiać, tak dla zasady, ale kilkadziesiąt godzin na lodzie, sali i siłowni w ciągu ostatnich tygodni dawało się we znaki. Do tego jego urodziny były tylko tydzień przed moimi zawodami: to zdecydowanie zły czas na zarywanie nocy i tańce do białego rana. Katia poprała mojego brata: żadnych imprez przed konkursem.

Jako, że nie protestowałam i nie walczyłam z zakazem, to i Hope zrezygnowała. Sama nie miała siły przebicia. Było jej z tego powodu przykro: bardzo chciała iść na te urodziny, ale cóż, życie to życie. Nie zawsze się ma to, co się chce. 

Żeby nie było – obdarowałam Małego Prestona najlepszym prezentem, jaki tylko mógł sobie wyobrazić: moim słynnym kubkiem. W domu mieliśmy ich kilkanaście, bo kucharkom i sprzątaczkom, a nawet i Miguelowi dałam. Preston był zaskoczony. Swoją drogą, muszę zapytać się Stevena, kiedy są jego urodziny. Dla niego też bym miała jeszcze z jeden kubek...

Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz