- Dzisiaj nasza szkoła wzbogaciła się o wyjątkowy dar podarowany przez rodzinę Snow. Jesteśmy wdzięczni za bezinteresowną hojność okazaną szkole – mówiła rozanielona dyrektorka na apelu w ostatnim tygodniu listopada.
- Pierdolenie, to mi powinna być wdzięczna – powiedziałam do Hope.
- Przestań. Lepiej nie wracajmy do twoich spięć z Abby i Maddie.
Oglądałyśmy, jak dyrektorka odsłania kotarę z jednej ze ścian. Zostały zamocowane tam dwa skrzyżowane kije bejsbolowe, a nad nimi przyczepiono piłkę. Obok była także duża, marmurowa tabliczka, na której można było przeczytać, że sprzęt ten należał do Andrew Snowa, gwiazdy bejsbolu w latach 70.
- I tyle? To ja już wolę akcje Harva. Jednak co biblioteka, to biblioteka, a nie takie gówno – wzruszyłam ramionami.
- Dziadek Snow był bardzo sławnym sportowcem. Pamiątki po nim chodzą na aukcjach za dużą kasę – plotkarska Ariana musiała dodać coś od siebie.
- Wszystko mi jedno – zaczęłam szukać wzrokiem Małego Prestona. Po apelu zaraz go zawołałam.
- Stanąłeś na wysokości zadania, mój przyjacielu? - zapytałam chłopaka. Podkreśliłam ostatnie słowo. Celowo. Niech się trochę postresuje.
- Zrobiłem tak, jak kazałaś. Dyrektorka się zdziwiła, ale ostatecznie nie miała nic przeciwko. Mamy salę teatralną na dwie godziny, tak jak chciałaś.
- I dobrze. Przekaż kujonom, co ustaliliśmy. Widzimy się po południu. Obecność oczywiście obowiązkowa - powiedziałam mu na odchodnym. Hope przyglądała mi się podejrzliwie.
- Co ty znowu planujesz? - spytała mrużąc podejrzliwie oczy.
- Nic specjalnego. Kujony wyszły z inicjatywą Przyjacielskiego Święta Dziękczynienia na moją cześć. Początkowo oponowałam, bo wiesz, skromność to moje drugie imię, ale byli tak przekonujący, że uległam. Robię się miękka na stare lata – westchnęłam z rozrzewnieniem.
- I po to ci potrzebna sala teatralna? Nie wolno organizować prywatnych spotkań na terenie szkoły, tylko określone organizacje i kółka mogą to robić – poinformowała mnie siostra, gdy przechodziłyśmy pod salę językową.
- Dlatego Mały Preston był u dyrektorki. Prosił o zgodę na spotkanie „Komitetu Uwielbienia Holly". Oddolna inicjatywa uczniów. Słyszałaś, co mówił mój przyjaciel, dyrektorka się zgodziła.
Hope pokręciła głową.
- „Komitet Uwielbienia Holly"? Serio??? I dyrektorka na to poszła?
- Zgłosiliśmy to jako fan club sportowy. Okazało się, że od tego roku prawie wszyscy w szkole kochają łyżwiarstwo, a szczególnie jedną łyżwiarkę: mnie.
- Ja nie mogę z tobą, Holly. Jak ty coś wymyślisz...
- To nie ja, to oni – machnęłam ręką w kierunku tłumu ludzi na korytarzu – co poradzę, jestem obiektem uwielbienia. Pamiętaj, obecność obowiązkowa.
- Ja nie mogę. Mam... inne plany.
- No na pewno. Waśnie je odwołuję. Jak będziesz protestowała to odwołam je osobiście u twojego niewyżytego donżuana, a nie sądzę, że będzie zadowolony z tego, w jaki sposób mu to przekażę... Będzie bolało...
Siostra zacisnęła szczękę i zamknęła na chwilę oczy.
- Dobra będę. Sama odwołam.
Elegancko. Jak ja lubię, gdy wszystko się układa po mojemu.
CZYTASZ
Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONE
AçãoBliźniaczki Anderson mają wszystko - są piękne, bogate, kochane przez rodziców i niesamowicie rozpieszczone. Ojczym nie widzi świata poza nimi ich mamą, a wszyscy uczniowie w szkole chcieliby choć na chwilę ogrzać się blaskiem popularności Holly: m...