- Jakiś czas temu, gdy rozmawiałam z Henrym, to powiedział, że pilnuje waszych finansów i nie pozwala wydawać na głupoty, a na urodzinach Harrego wyskoczyliście z... szampanem za 300 tysięcy? To oczywiście nie była głupota, jak rozumiem? - zapytałam chłopaków w poniedziałek rano w drodze do szkoły.
- Pewnie że nie głupota. Harry kolekcjonuje takie dziwne trunki, chuj wie po co, ale kolekcjonuje. Chyba po prostu lubi podziwiać je na półkach. A ten szampan to jedna z tańszych zdobyczy, jego wyjątkowość polega raczej na tym, że do tej pory nie był sprzedawany poza Europę, a nam się udało przywieźć go do domu, a nie na jego cenie, bo te 300 tysięcy przy tequilach za 3 miliony, czy innych likierach za ponad 40 milionów... to nie robią takiego wrażenia – Harvey był wyjątkowo skory do rozmowy ze mną tego ranka, normalnie jak nie on. Chyba zapominał już o naszym spięciu w związku z wygadaniem przeze mnie jego przygody z ciotką.
- Okej... W tamtym roku też kupiliście mu jakiś alkohol?
- Nie, w tym roku to był pierwszy raz. W tamtym roku kupiliśmy mu rodzinną wycieczkę na Hawaje. Główną atrakcją było, jak zostaliśmy wsadzeni do klatki i opuszczeni do oceanu na pływanie z rekinami. Zajebiście było – Harv uśmiechnął się do brata.
- Dla nas super sprawa takie nurkowanie, ale Harry nie wyglądał, jakby chciał to powtarzać... Dlatego w tym roku spokojnie – dodał Haiden.
- Ej, a wy kiedy macie urodziny? Bo może zamówimy takie nurkowanie z rekinami dla Holly – Średn brat spojrzał we wsteczne lusterko na mnie.
- Ale dla niej to bez klatki... - Haiden zwrócił się do brata.
- Coo??? - powiedziałam to głośniej, niż planowałam, ale zaskoczyły mnie ich rozważania.
- Oczywiście, że dla niej bez klatki. Nie będziemy ułatwiać rekinom: niech same sobie z nią radzą – Harv zaśmiał się ze swojego żartu, Haiden mu zawtórował. Pokiwałam tylko głową. Nawet nie chciałam tego komentować.
- To jak z tymi urodzinami? - dopytywał Harv.
- Mamy na początku kwietnia: ja czwartego, ona piątego – Haiden aż się odwrócił do mnie, a Harvey, gdyby nie prowadził, pewnie zrobiłby to samo. Wyglądali na zaskoczonych.
- Ale jak? Macie urodziny w inne dni? - zapytał młodszy z chłopaków.
- Tak wyszło... Ja urodziłam się 12 minut przed północą, a ona 18 minut po północy. Niby pół godziny różnicy, ale formalnie, to już były inne daty – wytłumaczyłam im. To nie pierwszy raz, gdy ktoś reaguje tak na informację o naszych różnych datach urodzin.
- Ale jesteście siostrami, nie? - no dobra, chyba nie będę tak naskakiwała na Holly za nazywanie braci przygłupami. Przynajmniej nie w przypadku Harva. Jego naprawdę musieli porządnie przycisnąć na tym boisku...
- No tak, jesteśmy jak najbardziej, tak jak i ty jesteś bratem Haidena i Harrego. Nie musimy rodzić się jednego dnia, żeby być rodzeństwem... - przez chwilę milczeliśmy.
- To jak macie urodziny na początku kwietnia, to będziecie miały imprezę na wiosennym balu w klubie ojca. Co roku. - Haiden mówił to na tyle głośno, że słyszałam go z tyłu, ale sposób, w jaki to mówił, sugerował, jakby się nad tym zastanawiał tak sam do siebie.
- To jakieś obowiązkowe jest? Ten bal co roku? - zapytałam. Nie przepadam za głośnymi imprezami. Takie urodziny, jakie miał Harry byłyby dla mnie wystarczające.
- Tak. Wiosenny bal to nasza działka. Howardowie robią jesienny na zakończenie turnieju, a Preston w grudniu na święta – Haiden też dziś jakoś tak chętnie rozmawiał ze mną. Co się im stało?
CZYTASZ
Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONE
Teen FictionBliźniaczki Anderson mają wszystko - są piękne, bogate, kochane przez rodziców i niesamowicie rozpieszczone. Ojczym nie widzi świata poza nimi ich mamą, a wszyscy uczniowie w szkole chcieliby choć na chwilę ogrzać się blaskiem popularności Holly: m...