53 Robię to, co chcę pov: Hope

221 11 14
                                    

Na szkolnej dyskotece trochę nas poniosło i pozwoliłam Robowi na więcej, niż zazwyczaj. Nie spodziewałam się, że zostaną mi po tym ślady naszej zbrodni i że będę je musiała ukrywać przed chłopakami.

„Jakbym za bardzo nie wyciągała szyi, to nie powinni nic widzieć" pomyślałam sobie ubierając się następnego dnia do szkoły. Maść Holly rzeczywiście trochę przygasiła kolor moich malinek, ale w dalszym ciągu były widoczne.

Planować to jedno, a wykonać drugie. Ciężko było tak cały czas pilnować się, żeby nie kręcić głową i ciągle trzymać wysoko ramiona.

- Co ci się stało w szyję? - w pewnym momencie zapytał mnie Haiden, gdy jechaliśmy we czwórkę do szkoły. Jak zwykle siedział ze mną z tyłu, a ja akurat wychyliłam się, żeby coś powiedzieć Holly.

- Eeee... uderzyłam się – czułam, że moje policzki robią się różowe. Nie lubiłam kłamać, a ostatnio zdarzał mi się to zadziwiająco często.

- W szyję??? - brat nie mógł w to uwierzyć.

- Siedziałam przy biurku i chciałam pogłaskać kota... tak wyszło – dalej brnęłam w oszustwo.

- Ach te niebezpieczne biurka... Nigdy nie wiesz, kiedy cię zaatakują - westchnęła Holly z przedniego siedzenia.

- Uważaj następnym razem – Haiden przez chwilę zastanawiał się nad tym, co mu powiedziałam, ale ostatecznie odpuścił wnikanie w sprawę i zaczął zaczepiać Harva.

Po południu, gdy Holly została odwieziona do domu, a bracia skończyli zajęcia dodatkowe i też już się zbierali, miałam po raz pierwszy zostać sama na wolontariacie, do którego zgłosiłam się w tamtym tygodniu. Dwie godziny pracy na rzecz szkoły co środę w ramach dodatkowego wpisu do dokumentów o działalności prospołecznej – takim argumentem przekonałam Harrego. Próbował namówić do tego pozostałe rodzeństwo, ale cała trójka zgodnie go wyśmiała. Ulżyło mi, gdy uświadomiłam sobie, że żadne z nich nie dołączy do mnie na tych tak naprawdę schadzkach z Robertem.

Opiekunka wolontariatu, pani Thomlinson przydzieliła mi i Robowi porządki w kantorku obok hali gimnastycznej: pompowanie piłek, segregację sprzętu, układanie materacy na zapleczu. Nasza praca skończyła się po wniesieniu trzeciego materaca do przeznaczonego dla niego pomieszczenia. Potem sami się tam ułożyliśmy w ramach „poznawania się". Poprosiłam chłopaka, żeby tym razem był delikatny, bo musiałam się tłumaczyć ze znaków na mojej szyi.

- Tak ciężko się powstrzymać – powiedział rozpinając moją bluzkę. W ciągu ostatnich dwóch tygodni nasza znajomość bardzo się rozwinęła. Przyzwyczaiłam się do dotyku jego rąk na moich udach i do pocałunków po szyi i dekolcie. Nie byliśmy na etapie całkowitego rozbierania się przy sobie, na razie powoli odkrywaliśmy swoje ciała, a właściwie to Rob odkrywał moje. Z każdym spotkaniem posuwał się o guzik dalej.

Całowanie mieliśmy wyćwiczone do perfekcji, w końcu długie minuty, a nawet pewnie i godziny poświęcaliśmy na to. Postanowiłam dziś przejąć inicjatywę i to ja pierwsza pocałowałam chłopaka, a następnie oderwałam się od jego ust i przesunęłam swoimi po policzku, szczęce i szyi Roberta. Zaskoczyłam go, bo aż westchnął.

- Co ty mi robisz Hope? – powiedział w pewnym momencie. Przestraszyłam się, że może go krzywdzę i odsunęłam od chłopaka. Uśmiechnął się na widok niepokoju w moich oczach. - Nie chodziło mi o nic złego. To, co robisz jest przyjemne, bardzo przyjemne. Nie wiem, czy długo zdołam nad sobą panować... - gdy w dalszym ciągu nie rozumiałam po prostu złapał za mą dłoń i położył sobie na spodniach. Aaaa... więc tak to działa. Teraz na mojej twarzy już nie było strachu, a raczej zaskoczenie. Znowu się zaśmiał. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

Hope and Holly część 1 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz