Rozdział III

288 23 9
                                    




Elizabeth


- Elizabeth. - Ściskam dłoń wysokiego blondyna o imieniu Zayn.

Jego zielone oczy i biel równiutkich zębów odsłanianych podczas szczerego uśmiechu to naprawdę świetne połączenie, ale to jego kolega skradł moje zainteresowanie. Wysoki, szczupły brunet z niebieskimi oczami, ubrany w czarne dresowe spodenki i koszulkę w tym samym kolorze, która mimo tego, że zdaje się być za luźna świetnie się na nim prezentuje. Prostota jego ubioru dodaje mu uroku. Spogląda w kierunku mojej przyjaciółki, a ona wyciąga rękę do chłopaka, który w końcu zdobywa się na odwagę, by wykonać jakiś ruch. Ma na imię Jack- średnie imię- ale on wcale nie jest taki zły, jest chyba najbardziej rozbudowany z całej trójki, jakby grał w rugby, czy coś. Włosy ma podobne do Zayna, tylko jego są ułożone, jakby przed momentem opuścił salon fryzjerski, to trochę zabawne, bo to idealny chłopak dla Vicki. Kiedy snuła marzenia o księciu na białym koniu, jej książę właśnie tak wyglądał.

Brunet znacząco się wyróżnia z tej trójki i chyba, dlatego tak bardzo zwrócił moją uwagę. Wracam do niego wzrokiem i widzę, jak piorunuje mnie swoim spojrzeniem. Nerwowo porusza szczęką i zagryza wargę, wydaje się bardzo tajemniczy. Unoszę lekko kącik ust, licząc, że w końcu się do mnie odezwie, ale nic z tego.

- To jest David. – Mówi za niego jeden z jego przyjaciół. – Nasza gaduła. – Dodaje, po czym szturcha go w ramię.

Kiedy słyszę to imię, dociera do mnie, jak niebywale ono mi się podoba. Mam wrażenie, że imiona zawsze pasują do osób, które je noszą, ponieważ gdy słyszałabym jego imię, od razu skojarzyłoby mi się z kimś takim jak on, oczywiście mam na myśli wygląd zewnętrzny. Nic innego nie mogę ocenić.

Victoria przedstawia się wszystkim, a ja bacznie obserwuję sytuację i czekam na jej rozwój.

- Wydawałaś mi się bardziej rozmowna, kiedy wysiadłaś z samochodu. – Zaczepia mnie chłopak ubrany na czarno.

- Po czym to stwierdziłeś? - Odszczekuję. – To tylko pozory.

- Wyglądasz na taką, która potrafi je sprawiać.

Znam go zaledwie kilka minut, a jego nonszalancki uśmieszek doprowadza mnie do szału, ale jednocześnie jest w nim coś, co mnie pociąga.

- Vicki, może już chodźmy. - Patrzę na swoją przyjaciółkę błagalnym wzrokiem, na co ona zgadza się ruchem głowy.

Odwracam się i tuż przede mną zarysowują się trzy- dość charakterystyczne- postacie, wyglądające bardzo podobnie. Jedna z nich wychodzi lekko do przodu, pewnie przywódczyni tej sekty.

- To moje miejsce. – Patrzy mi prosto w oczy, a ja nie pozostaję jej dłużna.

Zdążyłam zmierzyć ją wzrokiem od stóp do głów, mam do czynienia z typową szkolną księżniczką. Wyglądem przypomina troszkę lalkę Barbie, te włosy i ubiór właśnie mi się z tym kojarzą. – Mowę ci odjęło? – Ponagla mnie.

- Gdy tylko cię zobaczyłam, zaniemówiłam z wrażenia. – Mówię ironicznie, nie spuszczając z niej wzroku.

- Chodźmy. – Mówi błagalnie, podobnie jak ja wcześniej.

- Twoja przyjaciółeczka dobrze radzi, spadaj stąd.

- Dlaczego miałabym stąd pójść? Stoję koło swojego samochodu na parkingu, który nie jest twoją własnością. – Opieram dłoń o bagażnik mojego wozu, pokazując tym samym, że nie mam zamiaru się ruszyć.

- Śmieszne. Myślisz, że jak podjedziesz nowiutkim samochodem, to masz ich w garści? Dziewczynko, jesteś taka naiwna.

Spogląda na swoje koleżanki, którym nie można odmówić podobieństwa. Zastanawiam się, czy umówiły się na te same fryzury, czy tak po prostu wyszło.

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz