Rozdział XLIII

91 12 5
                                    

David


Od godziny odbieram telefony z kondolencjami i przeprosinami za to, że ktoś nie może uczestniczyć w pogrzebie. Chodzę w kółko po salonie domu Elizabeth i zastanawiam się, czy wszyscy wiedzą, że nie jestem ślepy i wiem, że mnie obserwują. James zachował się w porządku, pomagając mi z pogrzebem i dociągnięciem wszystkich formalności w sprawie śmierci Dana. Nie pałam entuzjazmem na myśl, że muszę brać udział w tej farsie, ale liczę na to, że pojawi się tam moja matka i będę mógł z nią pogadać.

Richard jest tutaj ze mną, nawet ku mojemu zdziwieniu popijali wczoraj wieczorem herbatkę z królową Sophie. Kiedy to zobaczyłem w pierwszej chwili, pomyślałem, że któreś z nich dosypało trutki, ale tak się nie stało, bo oboje żyją.

- Elizabeth! – Woła jej matka. – Spóźnimy się.

Relacje tej rodziny są w dalszym ciągu mocno napięte, dowiedziałem się, o co im poszło i postanowiłem się nie wtrącać. Powiem Elizabeth prawdę jutro, kiedy lekarze wybudzą Zayna i będziemy pewni, że wszystko jest dobrze, zabiorę ją na spacer. Nie będę czekał do końca roku ani tego, ani następnego. Muszę być twardy, jaką decyzję nie podejmie, zaakceptuję ją.

Moja ukochana schodzi po schodach, ma na sobie czarną długą suknię i wysokie kozaki. Mija mnie z zalotnym uśmiechem i sięga po szal i płaszcz, który wcześniej przygotowała sobie na sofie. Mam wrażenie, że ta kobieta w każdej sytuacji wygląda idealnie, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widząc ją, pomyślał inaczej.

Dzisiaj mimo pogrzebu, od samego rana ma na twarzy delikatny uśmieszek, ale ja się nie dziwię, ponieważ dostaliśmy wczoraj od lekarza świetne informacje i wiemy już, że Zayn wyjdzie ze wszystkiego bez szwanku.

- Jak się czujesz? – Mówi blondynka stojąca tuż za mną.

- W porządku El, trochę jestem zmęczony, ale jutro, kiedy w końcu odetchniemy z ulgą... - muszę się dwukrotnie zastanowić, co chcę powiedzieć – odpocznę.

Obejmuję ją i całuję w nos, a ona marszczy go komicznie i ociera go o moją marynarkę.

- Dawno tego nie robiłeś.

- To prawda, żałuję, bo widok twojej miny jest bezcenny.

Richard bardzo dobrze zniósł informacje o Danie, co prawda w pierwszej chwili omal nie zemdlał, ale z każdą mijającą godziną było coraz lepiej. To jego drugi i ostatni syn, który zmarł w ten sam sposób... Samobójstwo to ostateczna droga ucieczki, wybierają ją ci, którym ktoś przysłonił oczy i nie mogą zobaczyć innego wyjścia.

Elizabeth całą drogę rozmawia z dziadkiem o pierdołach, nawet nie słucham zbytnio. Zatapiam się w tym, co i w jaki sposób powiem jutro El... Dzisiaj pomimo pogrzebu, będę cieszył się każdą minutą, w której będę mógł na nią patrzeć. Kiedy dłużej o tym wszystkim myślę, cieszę się, że zobaczę jutro jej wielką radość, gdy Zayn otworzy oczy, właśnie taką ją zapamiętam, zanim doszczętnie mnie znienawidzi.

Dlaczego całe życie ludzie zachowują się, jakbyś dla nich nie istniał. Wiedzą, jaką osobą jesteś i nie chcą mieć z tobą nic wspólnego, ale kiedy przychodzi pogrzeb, nagle są i udają pogrążonych w smutku. Stoję i obserwuję siadających na krzesłach ludzi, których widzę na oczy pierwszy raz, niektórzy do mnie podchodzą i składają mi kondolencje, a ja uśmiecham się do nich, co najwyraźniej ich dziwi.

Dziadek skarcił mnie za to, że nie potrafię udawać załamanego, ale zbyłem go machnięciem dłoni.

- Siema stary- poczułem pieczenie na plecach wywołane uderzeniem Jacka. – widzę, że sporo osób go kochało. – Mówi ironicznie.

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz