Rozdział XXIV

91 14 0
                                    

Elizabeth


Byłabym kłamcą, twierdząc, że to, co David zrobił ze mną w nocy, nie wpłynęło na moje samopoczucie dzisiaj. Od samego rana jestem w doborowym nastroju, przygotowałam dla nas śniadanie i czekam na mojego ukochanego, który nie chętnie wstaje z łóżka.

- Seks przy migających światełkach choinki to coś pięknego. – Rzuca, wchodząc do kuchni.

- Normalnie nie? – Oburzam się w żarcie.

- Normalnie jest zajebiście, ale fajnie zrobić coś w inny sposób. Prawda?

Wiem, co mi sugeruje. Dotychczas raczej nie eksperymentowaliśmy z innymi pozycjami.

- Czy my nadal rozmawiamy o lampkach choinkowych?

Zbliża się do mnie i oblizuje usta:

- A jak myślisz?

Całuje mnie w nos i odwraca się z nonszalanckim uśmiechem, który dobrze pamiętam z początków naszej znajomości.

- Myślę, że nie.

- Cóż, z tamtej perspektywy podniecałaś mnie jeszcze bardziej skarbie.

Peszą mnie jego słowa i moją twarz oblewa delikatny rumieniec. Siadam naprzeciwko niego i nakładam na talerz parówki. Podnoszę wzrok i widzę, że David opiera twarz na swoich dłoniach i patrzy na mnie, przygryzając wargę.

- No co?

- To śmieszne, kiedy siedzisz przed zarumienioną dziewczyną, bo wspomniałeś, że podnieca cię w konkretnej pozycji jeszcze bardziej, a jednocześnie ta sama dziewczyna błagała cię wcześniej, byś ją pieprzył.

Chowam twarz w dłonie:

- David, proszę. – Śmieję się lekko. – To mnie krępuje.

- Przepraszam, ale musiałem to powiedzieć. – Odsuwa moją dłoń od twarzy i całuje ją lekko. – Jakie mamy plany na dziś?

Jestem mu wdzięczna za zmianę tematu, który sam zapoczątkował. Potrzebuję czasu, by otwarcie o tym rozmawiać.

- Poćwiczę, później jadę na zakupy, a popołudnie możemy spędzić razem.

- Nie mogę z tobą poćwiczyć i pojechać na zakupy? – Dziwi się.

- Nie skarbie, ponieważ przypominam ci, że za godzinę masz trening. – Pokazuję mu na zegarek.

- Rzeczywiście, kompletnie zapomniałem. W takim razie w porządku, możesz jechać sama. – Mówi komicznie, wiercąc się na krześle.

- Dziękuję za pozwolenie.

- A co z tym zdjęciem? Byłaś po nie?

- Nie, jeszcze nie. Pójdę tam, jak się ubiorę.

- Czekaj, czekaj. – Odchyla się do tyłu. – Mam rozumieć, że pod tym szlafrokiem nic nie ma?

Jego złowieszczy uśmieszek mnie bawi, a jednocześnie tak bardzo prowokuje, że mam ochotę znów się na niego rzucić.

- Cóż – zaczynam – mam bieliznę.

Podchodzi do mnie i rozwiązuje mój szlafrok. Patrzy na mnie, jak na dzieło sztuki, a ja sycę się jego zapachem. Zaczyna mnie całować tak jak w nocy i po chwili prosi mnie, bym lekko uniosła biodra. Zsuwa moje majtki i rozchyla lekko nogi.

- Zacznę od deseru. – Kwituje i zaczyna mnie lizać.

Moje ciało wygina się w idealny łuk, gdy czuję jego język...

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz