Rozdział IV

223 23 4
                                    

David


Jeszcze nie tak dawno za taką imprezę zapłaciłbym każde pieniądze, ten niepowtarzalny klimat zawsze mnie nakręcał- fajne i do tego skąpo ubrane dziewczyny, alkohol, kumple, gry, a teraz? Siedzę i zastanawiam się, kiedy będzie najlepszy moment, by stąd uciec niezauważonym.

Podeszła do mnie jakaś dziewczyna, nie mam pojęcia, skąd mnie zna- mogę się tylko domyślać- ale spławiłem ją, bo w mojej głowie kotłują się myśli o innej dziewczynie. To głupie, że nie potrafię przestać o niej myśleć, gdybym wiedział, że tak się to skończy, unikałbym jej od pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłem. Wciąż napierają na mnie wizje tego, co ten pieprzony profesorek mógł jej zrobić, ale pocieszam się tym, że w porę zdążyłem wejść do środka. Wcale nie odszedłem daleko, cały czas byłem pod salą, w razie, gdyby coś się działo, notes był najlepszą opcją. Gdybym wcześniej wiedział, że poprosi ją do siebie, naprawdę bym go zostawił, ale skąd mogłem wiedzieć.

- Co tak zamulasz stary? Laski się do ciebie kleją, a ty patrzysz w plastikowy kubek, jakbyś miał z niego wyczytać swoją przyszłość. - Krzyczy Zayn, a tuż za nim pojawia się odurzony alkoholem Jack.

- Co jest stary? - Pytam kumpla, który opada na kanapę obok mnie, trącając przy tym co najmniej dwie równie pijane laski, co on.

- Nie ma jej. Impreza trwa od dwóch godzin, a nie będę ukrywał, że liczyłem na to, że się pojawi. - Mówi zrozpaczony, a Zayn wybucha śmiechem, natomiast ja kwituję to milczeniem.

Ciężko uwierzyć mi w to, że jeden z moich najlepszych ziomków i dodatkowo ten, który zawsze był nastawiony na ilość, a nie jakość, tak bardzo zadłużył się w nowo poznanej lasce. Victoria rzeczywiście wydaje się być w porządku, ale kiedy oni się zwiążą, nie uniknę spotkań z jej przyjaciółką.

- Zakochałeś się? – Mówi Zayn w przerwie od swojego naciąganego śmiechu.

Patrzymy oboje na naszego kumpla, który nie odpowiada.

- No nie! - Krzyczę – Jaja sobie robisz?

- Stary! Wokół ciebie jest pełno dziewczyn, a ty zadręczasz się laską, która rozmawiała z tobą przelotnie może 10 minut. Co jest z wami? - Zayn siada naprzeciwko nas, a ja włączam się w rozmowę.

- Z nami? A co masz do mnie? – Popijam drinka.

- Nie udawaj, widzę, że siedzisz przygnębiony, jakby ktoś umarł.

Umarł mój zdrowy rozsądek.

- Ze mną wszystko w porządku, ale mam jakiś zły dzień. Wypiję trochę i wszystko wróci do normy.

- To trzeba było tak od razu! – Uderza mnie w ramię. – Już się bałem, że ta śliczna blondynka uderzyła ci do głowy.

Na myśl o tym ściska mi żołądek. Wyrywam Zaynowi drinka i wypijam go jednym haustem.

- Dobra stary, żartowałem. Wiem, że nie należysz do romantyków, ale gdyby coś podobnego okazało się prawdą, naprawdę uwierzyłbym, że wszystko jest możliwe.

- Powiedziałeś w końcu coś mądrego. – Podnoszę się z kanapy – Idę po drinka, przynieść wam?

- Jack potrzebuje chyba całej butelki, bez żadnego rozpuszczania! Myśli tylko o lasce z białego Volvo. – Robi dłońmi kształt serduszka, przy tym mrugając szybko oczami, a ja, kiedy to widzę, wybucham śmiechem. – No chodź Jack, przytulę cię.

Kiedy Zayn usilnie próbuje objąć przyjaciela, wyciągam szybko telefon i robię im zdjęcie, jest równie komiczne co oni. Zayn wypina usta i pochyla się do Jacka, a ten z obrzydzeniem go odpycha i unika jego ust. Robię jeszcze jedno, lekko wysuwając swoją twarz przed obiektyw.

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz