Rozdział XXI

94 13 0
                                    

Elizabeth


Nie odrywam wzroku od fotografii, która zdaje się palić mój wzrok. Do oczu napłynęły mi łzy, a dłonie z każdą kolejną sekundą drżały coraz bardziej. Co jest grane do cholery?

- O co chodzi? – Pytam drżącym głosem. – Dlaczego tutaj wisi moje zdjęcie?

Mężczyzna cofnął się o dwa kroki i poszedł do klientów, zostawiając nas samych. Ojciec oddycha ciężko. Szturcham go lekko, by ponaglić odpowiedź.

- Mama ci nie wspominała?

- Czego? – Spoglądam na czerwień, która wylała się na jego twarzy.

- Przecież przyjechaliśmy do Portland, jak byłaś mała, mama tutaj załatwiała jakieś swoje służbowe sprawy. Miałaś może osiem lat i stąd pewnie to zdjęcie, szczerze nie pamiętałem, że wstąpiliśmy tutaj na lody, ale sam często tutaj przychodzę, dlatego wybrałem to miejsce.

Bacznie przyglądam się zdjęciu i uderza mnie myśl, że miałam rację, z tym, że to miejsce i ten człowiek wyglądają znajomo. To idiotyczne, że mojej matce nigdy nie przyszło do głowy wspomnieć, że tutaj byliśmy. Dlaczego ona do cholery nie może ułatwiać mi życia?!

- Nic mi o tym nie mówiła, dlaczego ty nie wspomniałeś wcześniej?

- Nie pomyślałem, że to ważne.

Nie mogę mieć mu tego za złe, rzeczywiście mógł myśleć, że wiem o tym, że tu byłam...

- Wszystko w porządku? – Czuję na ramieniu dotyk czyjejś dłoni, a konkretniej starszego pana.

- Tak. – Uśmiecham się. – Możemy zamówić?

- Oczywiście.

Pochodzimy do kasy i patrząc na tablicę, która znajduje się w górze, staram się coś wybrać, ale wszystko brzmi pysznie. Ostatecznie wybieram prosty deser lodowy, który po tym, jak dostałam go w swoje ręce, wygląda identycznie jak ten ze zdjęcia. Siadamy na zewnątrz i zajadamy się przepysznym deserem.

- Przepraszam, że zawracam głowę. Mógłbym zrobić ci zdjęcie na tablicę? Powieszę obok tego, które już tam jest, może za kilka lat znów postanowisz nas odwiedzić.

- Oczywiście.

Ustawiając się do zdjęcia próbuję obrać identyczną pozycję, jak ta sprzed ponad dziesięciu lat.

- Brakuje tylko kucyków. – Śmieje się mój ojciec, a ja sięgam do torby.

- Niech pan poczeka.

Wyciągam dwie gumki i szczotkę z lusterkiem. Spinam włosy w upięcie podobne do tego ze zdjęcia i pozuję jak wtedy.

- Wspaniale! – Zachwyca się właściciel. – Mogę zrobić wam razem?

Spoglądam na mojego ojca, wstaję z krzesła i siadam po jego prawej stronie. Opadam lekko na jego ramie z uśmiechem, a ona obejmuje mnie swoją ręką.

- Dziękuję wam, miłego dnia!

Wracam na swoje miejsce i kończę porcję lodów.

Później wybraliśmy się na krótki spacer i wróciliśmy do samochodu. Wyciągam ze schowka mój telefon, który wcześniej postanowiłam tam zostawić tylko po to, by nikt nie zadręczał mnie wiadomościami. Odpalam ekran i widzę nieodebrane połączenia od Davida i wiadomość, czy wróciłam do domu. Chowam aparat i opadam na fotel.

- Jakieś problemy?

- Nie, po prostu nie mam ochoty dzisiaj z nikim już rozmawiać.

- Tak cię wyczerpałem? – Szturcha mnie w bok.

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz