Rozdział XVI

114 14 1
                                    

Elizabeth


 Budzę się rano w objęciach Davida i czuję się dużo lepiej niż kiedykolwiek. Moje sny były spokojne, a on odgrywał w nich główną rolę. W końcu jestem wyspana jak nigdy dotąd. Nawet na myśl o powrocie do domu nie czuję strachu, bo wiem, że mam kogoś takiego jak on.

Skoro David śpi, postanawiam iść do łazienki, dlatego ostrożnie zsuwam się z łóżka i ubieram podkoszulek.

- Nie tak prędko – Sięga po mnie jego silna dłoń.

- Myślałam, że śpisz! - Siadam na nim okrakiem i patrzę na jego rozespaną, lekko zaczerwienioną twarz. - Wyspałeś się?

- Nie może być inaczej. – Ociera mocno oczy i powoli podnosi się na łokcie. – Która godzina?

Sięgam po jego telefon, by sprawdzić czas, a na ekranie telefonu pojawia się imię i nazwisko mojego ojca. Zeskakuję z niego momentalnie i przecieram oczy, czy na pewno dobrze widzę.

- Co jest? – Siada na krawędzi łóżka i wyciąga do mnie rękę.

- O czym piszesz z moim ojcem? Skąd masz jego numer?

- To bardzo proste, daj mi wyjaśnić. – Wstaje i odbiera mi telefon. - Dzisiaj mamy iść z nimi na obiad i właśnie o tym z nim pisałem.

- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? – Chciałem w drodze do domu, żeby nie psuć tej chwili.

- Pomyślałeś, jak się poczuję? Czy w ogóle chcę z nimi siadać do jednego stołu? Czekaj, czekaj. Nie pomyślałeś! – Wychodzę z pokoju, z hukiem zatrzaskując drzwi i idę do łazienki.

Słyszę, że David ruszył za mną, ale zanim zdąży mnie złapać, zamykam drzwi.

- El proszę cię... Nie chciałem wczoraj psuć nastroju.

- Lepiej zepsuć dzisiejszy dzień.

- W porządku. Napiszę, że dzisiaj nic z tego i tyle.

- Dzisiaj nic z tego i jutro też i pojutrze! – Opieram się o drzwi i zjeżdżam po nich w dół.

- Dobrze, a może pomyślisz, że mi też nie jest łatwo żyć ze świadomością, że twoi rodzice mnie nienawidzą?

- Podobno nikt i nic nie ma znaczenia!

- Chcę, żebyś była zadowolona, myślałem, że to dobry pomysł. – Ścisza głos.

Robi mi się głupio, że tak zareagowałam, może rzeczywiście powinnam postawić się w jego sytuacji. Pewnie też byłoby mi ciężko, że jego matka ma mnie za kogoś, kim nie jestem i zabrania mu się ze mną spotykać.

- Wybacz, nie chciałem źle, myślałem, że jakoś się dogadamy i wszystko będzie dobrze. Potrzebuję tego, tej pieprzonej świadomości, że mam ich po swojej stronie. – Słyszę, jak jego kroki cichną.

Biorę szybki prysznic i myślę nad tym, co zrobić. Jeżeli rzeczywiście to miałoby mu pomóc, to jestem w stanie się poświęcić.

Wychodzę z łazienki i idę do pokoju, gdzie nie zastaję Davida. Biorę swój telefon i dzwonię do mojego ojca.

- Halo. – Ku mojemu zdziwieniu odbiera po jednym sygnale. – Coś się stał Elizabeth? – Uderza we mnie wspomnienie, w którym jako mała dziewczynka dzwoniłam do niego do pracy. – Halo?

- Cześć. – Przełykam głośno ślinę.

- Wszystko w porządku?

- Tak, dzwonię, bo myślę, że to dobry pomysł z tym obiadem.

- O, nie spodziewałem się, że zadzwonisz i to powiesz, ja... - Sam nie wie, co powiedzieć, nie spodziewał się, że ta propozycja padnie z moich ust. – Pewnie, bardzo się cieszę.

Paper Memories | In the arms of danger | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz