rozdział 33

171 7 2
                                    

-n-nic z tego nie rozumiem!- krzyknełam obok niego.
-ja też nie!-

Siedzieliśmy przy jeziorze. Cyrk Charlie stoi w płomieniach.

Ledwo udało nam się z tego uciec. Nikomu nic się niestało. Miałam tylko niewielkie przetarcie na ręce.

Chester'owi nic się nie stało.
-czemu tobie nic nigdy nie jest?-
-w jakim sensie?!-
-po walce z Belle, mam złamaną rękę. Po starciu z Amber mam kilka siniaków. A ty?-
-w zasadzie to nie zawsze...- co?

-...mam kilka ran...- uśmiechnął się smutno.
-głębokie?-
-nie... Już nie...- już? CO ZNACZYŁO JUŻ?!
-jak to już?!-
-...uh...- podciągnął lekko koszulkę, ukazując dość dużą ranę, i przy okazji kaloryfer. (Heh)

-jak to ,,nie głębokie"!? Dobrze się czujesz?!- przyłożyłam rękę do jego rany, no co syknął z bólu.

-niby stare?- powiedziałam, po czym się zaśmiał.
-co cię tak śmieszy?- uśmiechnął się
-to że ja zawsze się tobą zajmowałem- powiedział bez tego swojego akcentu w głosie.
-bardzo zabawne. Dobra lepiej mi powiedź skąd mamy wtrzasnąć bandaż-
-po co? Nie jest potrzebny. Naprawdę nie zawracaj sobię tym głowy. Poradzę sobie-

Spojrzałam na niego krzywo.

-nawet tak nie mów!- krzyknełam tak aby do niego dotarło.
-jesteś dla mnie bardzo ważny!- pocałowałam go w czoło i usiadłam obok niego.

Też mnie pocałował, ale tym razem w usta.

A więc co dalej...? No co mam czekać? Co robić? Uh...

-słyszysz to?!- powiedział
-co?-
-te piski!-
-nic nie słyszę- powiedziałam zgodnie z prawdą.

-chodź!- podał mi dłoń. Wstałam i poszłam za nim. Po chwili przyspieszył krok.

-Chester?-
-nie wiem- powiedział cicho.

Po chwili sama usłyszałam. Przeszedł mnie okropny dreszcz.
-co to...?- wskazałam palcem na...

______________________________________
😘 Witajcie kwiatuszki 😘
300 słów!
Oj jak w mnie kochacie 😏
W takim momencie przerwać⁉️
Jasne‼️

Miłej nocy/dnia IDŹ SPAĆ JUTRO DO SZKOŁY chyba 💋 😘 😘 😘 ❤️ 💋 💋 💋 😘 💋 💋 😘







Mandy X Chester Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz