!!!Opowiadanie porusza tematy które mogą być nie odpowiednie dla niedojrzałego odbiorcy!!!
Żyłam życiem nieżądnym. Nawet nie próbowałam się wypierać. Wiedzieli o tym wszyscy. Sąsiedzi, znajomi, nawet listonosz. Mogłabym się oszukiwać, gdybym właśnie nie stała w skąpym stroju, czekając na klienta w kuchni Vanish. Dziewczyna była moją najbliższą przyjaciółką po śmierci rodziców. Znalazłyśmy w sobie oparcie, kiedy matka ćpunka Vanish, wywaliła ją wraz z jej braćmi z domu. Domestos i Ace rozeszli się po świecie, nie interesując się siostrą. Van została ze mną. W tanim mieszkaniu, sprzedając się na ulicy.
- A co, jeżeli to gangster? – Zapytała dziewczyna, zaciągając się moim papierosem.
Uwielbiałam ją w naturalnej wersji. Bez taniej peruki, doklejonych rzęs. Jej zielone oczy błyszczały poza pracą, a skóra zdawała się zdrowsza nie mieniąc się od olejków. Czarne włosy zwijały się w piękne loki, a usta układały w nieśmiały uśmiech. Była tak pięknie dziewicza. Niestety tylko z wyglądu.
- Nie wszyscy bogaci mężczyźni zajmują się bezprawiem. – Zabrałam jej skręta, zaciągając się przy okazji. – Ten zdecydowanie nie chodzi po nocy i nie strzela dwa razy w tył głowy.
- Ale...
Nie dałam jej dość do słowa, kiedy dodałam:
- Przy okazji prześwietliłam go. Jedynie bez prawie jakiego mógł się dopuścić to drobne defraudacje. Firmę dostał po ojcu. – Strzepnęłam popiół do popielniczki stojącej na blacie. Kuchnia była mała, ale wystarczająca na nasze codzienne pogaduszki.
- Może wreszcie będziesz miała swoją scenę w wannie. – Powiedziała pełna entuzjazmu, okręcając się wokół własnej osi.
Ona była marzycielką, a ja nie wierzyłam w filmy. Były pełne bzdur.
- Van daj spokój. – Machnęłam ręką. Nie wierzyłam w magię. - „Pretty women" to idealny przykład jak filmy kłamią. Żaden milioner nigdy nie zakocha się w dziwce. – Zgasiłam papierosa. Poprawiłam szminkę na ustach i ułożyłam włosy do lustra. – Tacy mężczyźni nas tylko obracają, nie czynią z nas swoich żon, a co dopiero matek swoich dzieci. Zauroczeni są nami przez pryzmat przebrania i uległości. Niczego więcej.
- Ale Cerise... - Nie zdążyła skończyć, kiedy do naszych uszu doszedł dźwięk klaksonu.
- Spadam. – Puściłam jej całusa w powietrzu. – Nie roznieś mieszkania.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz, gdzie czekała limuzyna. Nie wiedziałam czy klient w niej będzie. Czy jedynie przysłał transport. Jednak ja wiedziałam, że mój czas liczy się od momentu, kiedy wsiądę do pojazdu. Maiłam zamiar wyciągnąć z tej transakcji jak najwięcej. Zanim wsiadłam, rozejrzała się jeszcze raz po zaniedbanym podwórku. To był świat, który znałam, mimo że w nim nie dorastałam. Rodzice mieli dla mnie inne plany.
Wsiadłam do samochodu i skierowała spojrzenie na kierowcę. Był to starszy, dobrze ubrany mężczyzna z wyrazem obojętności na twarzy. Był sam. Wiedziałam, że to nie klient. Tam ten był o wiele młodszy. Praktycznie po studiach. Mówiła to jego blond fryzura i niebieskie oczy na zdjęciach w internecie. Samochód ruszył. Oparłam się o siedzenie, chcąc choć trochę zrelaksować się przed spotkaniem. Zawsze się tak stresowałam. Nie wierzyłam, żeby kiedyś miało się to zmienić. Choć bardzo chciałam.
Wzięłam głęboki oddech. Często myślałam się nad naszym losem. Moim i Van. Czy kiedykolwiek będziemy mogły przestać się sprzedawać? Żyć życiem godnym młodych dwudziestolatek. Van była młodsza od mnie i zaczęła szybciej. W jej wieku miałam jeszcze rodziców.
CZYTASZ
Rude uniesienia
Short StoryKrótkie historie zalegające w mojej głowie (i pliku worda). Niektóre opowiadania są inspirowane filmami, piosenkami czy nawet historią (nie zawsze będąc rzetelnym źródłem). Każdy rozdział można czytać osobno i w różniej kolejności (mimo że czasami u...