Niebieskie spojrzenie szatyna, prześwietlało mnie za często z drugiego końca pokoju. Oddzielał nas tłum spoconych ludzi, ocierających się o siebie w imitacji tańca. Spojrzałam na niego ukradkiem, tak by siedząca koło mnie Magnolia niczego nie zauważyła. Skinął głową w stronę schodów. Podniosłam się z kanapy zwracając uwagę przyjaciółki, która ostatni czasy wydaje się być zamyślona.
- Gdzie idziesz?
- Rozejrzę się za czymś do picia. – Pomachałam jej plastikowym kubeczkiem.
Wślizgnęłam się do pierwszej sypialni na piętrze domu. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy chłopak przywarł do moich ust, a jego piżmowy zapach wkradł się w moje nozdrza. Zawiesiłam dłonie na jego karku, próbując nie ulec moim nogom zamieniającym się w watę. Osunęliśmy się na łóżko, przerywając pocałunek. Usiadłam na nim, górując. Pod sobą czułam jego męskość. Uśmiechnęłam się prowokująco, ruszając delikatnie biodrami. Wydał z siebie chichy pomruk, a jego ręce powoli powędrowały po moim ciele. Nachyliłam się, łącząc ponownie nasze wargi. Palce wsunęłam w jego miękkie proste włosy, chcąc ukryć ich drżenie. Miękkie usta zawędrowały na moją szyje, podwajając uczucie ciepłego łaskotania w podbrzuszu. Delikatne palce sunęły po moim brzuchu. Oddech mi przyśpieszył, urywając się co chwile w mało uwodzicielski sposób. Kiedy subtelne muśnięcie dotknęło stanik, zamarłam. Zacisnęłam powieki, wtulając twarz w jego klatkę. Leżeliśmy nieruchomo do momentu, kiedy zsunęłam się niezdarnie z jego osoby. Kładąc się obok, plecami do chłopaka mój oddech się normował.
- Evilyn wszystko dobrze? – Poczułam jak niepewnie przysuwa się do mnie.
- Nie jestem gotowa. – Szepnęłam, przywierając plecami do jego klatki piersiowej chcąc poczuć ciepło.
- Nie musimy tego robić dzisiaj. Zaczekam – zgarnął mi włosy za uchu, całując pod nim. – tydzień, miesiąc, rok, a nawet sto lat. Jestem cierpliwy.
- I na pewno arogancki. – Odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem.
- Nigdy dla ciebie. – Ucałował moje czoło. – Masz ochotę się przejść?
- Desiree będzie zła jak ukradnę z jej imprezy kapitana drużyny koszykówki.
- Ma jeszcze całą zgraję zawodników. – Wzruszył ramionami, wyciągając mnie z łóżka. - Pokażę ci coś.
*~*~*~*
Moloch opuszczonego budynku majaczył nad naszymi głowami. Dokoła panowała cisza rzadka jak na standardy obrzeż miasta.
- Co tu było? – Zapytałam ruszając za chłopakiem do budynku.
- Rodzice opowiadali, że był to klub. Jeden z nowocześniejszych w tamtych latach. Miał windę, a każde piętro było inną strefą tematyczną. Na piątym piętrze, ostatnim jest taras widokowy. Widać z niego dużą cześć miasta. – Złapał mnie za rękę, kiedy dotarliśmy do schodów. – Uważaj w niektórych miejscach stopnie mają wyrwę.
- Często tu przychodzisz?
- Czasami.
- Wiesz czemu zamknęli to miejsce?
- Jakaś kobieta wypadła przez barierkę. Monitoring uchwycił, że był to czysty przypadek po alkoholu, ale i tak zła sława owiała to miejsce. Zbankrutowali.
- Romantyczne miejsce by pokazać dziewczynie. – Prychnęliśmy.
Otworzył barkiem drzwi u szczytu schodów.
- Nikomu nigdy nie pokazałem tego miejsca. Nie chciałem by ktokolwiek mógł coś tu zniszczyć. – Podeszliśmy do chybotliwej barierki. – Kiedy myśli o mamie nie dają mi spokoju, przychodzę tutaj. – Spojrzałam mu w oczy i mimo że stał tuż obok wydawał się być daleko od mnie. Wtuliłam się w jego bok. Wiedziałam o jego mamie. Cała szkoła wiedziała. Samolot rozbity na ocenie był głośną sprawą. – Nie cierpię jej grobu wiedząc, że jej tam w najmniejszym kawałku nie ma, więc wole to miejsce. Tutaj poznali się z tatą.
- Kyson – spojrzał na mnie. – dziękuje.
Stanęłam na palcach całując go łagodnie.
---------------
Nie siedzi mi ta historia ale może wam usiądzie.
Wasza _Tulpian_
CZYTASZ
Rude uniesienia
Short StoryKrótkie historie zalegające w mojej głowie (i pliku worda). Niektóre opowiadania są inspirowane filmami, piosenkami czy nawet historią (nie zawsze będąc rzetelnym źródłem). Każdy rozdział można czytać osobno i w różniej kolejności (mimo że czasami u...