Chłodne powietrze wydostające się z lodówek w supermarkecie spływało po moich odsłoniętych palcach u stóp. Top kleił się do ciała za sprawą potu. Temperatury sięgały zenitu, a za moimi plecami moja o dwa lata młodsza siostra, rozprawiała na temat skuteczności wylewania sobie jogurtu na twarz.
- Dalej nie skończyła? – Poczułam ciepły oddech przy prawym uchu.
Odwróciłam twarz w stronę Jaysona. Jego brązowe loki kleiły mu się do czoła. Błękitne oczy przysłaniały mu okulary przeciwsłoneczne. Złocista skora świeciła się od potu, a mimo to prezentował się tysiąc razy lepiej niż ja.
- Jak widać. – Odchrząknęłam, zwiększając dystans między nami.
Był przyjacielem mojej siostry. Najlepszym przyjacielem, na którego nie powinnam tak patrzeć. A on nie powinien patrzeć tak na mnie.
- Jay tu jesteś! – Ursula uwiesiła się na jego ramieniu. – Wybrałaś już? Możemy iść? – Zwróciła się do mnie, zarzucając mokre kręcone włosy na plecy.
- Możemy. – Zacisnęłam wargi w cienką kreskę, biorąc w dłoń koktajl truskawkowy.
Nie byłam zazdrosna. Nie mogłam być zazdrosna, że poświęcał jej więcej uwagi. Między nami nie było nic prócz dogryzek i paru powłóczystych spojrzeń.
- To teraz do Calsona – westchnął brunet, zarzucając ramiona na barki moje i siostry - nad basen.
Ula zachichotała, a palce chłopaka musnęły moje przedramię w czułym geście.
*~*~*~*
Okupywany przez mnie wiatrak zapewniał mi najlepsze miejsce na tarasie. Dzikie okrzyki należące do mojej siostry, brata bliźniaka Jaysona, Therona, Calsona oraz jego dziewczyny Agath dochodziły z basenu. Strużki potu lały się po czołach wszystkich, którzy nie zdecydowali znaleźć się w wodzie z tymi narwańcami. Impreza w taki upał nie była idealnym rozwiązaniem.
- Oceane. – Na dźwięk mojego imienia przeszły mnie ciarki.
- Spaliłeś kiełbaski, a teraz się ukrywasz? – Zaśmiałam się zwracając w stronę Jay'a.
- Można tak powiedzieć. – Wyszczerzył zęby, siadając na podłokietniku mojego leżaka. Wyciągnął w moją stronę rękę z plastikowym kubkiem. – Trzymaj.
- Co to?
- Mój ulubiony. Przypasuje ci. – Zmarszczyłam brwi, mrużąc oczy, gdyż patrzyłam pod zachodzące słońce. Powąchałam niepewnie wyczuwając woń alkoholu i truskawek. – Przecież cię nie otruje. – Przewrócił oczami ściągając z nosa swoje ukochane okulary. Nie rozstawał się z nimi od początku wakacji.
- Tego nie jestem pewna.
- Nie marudź. – Niespodziewanie wsunął mi na nos swoje szkła przeciwsłoneczne, zgarniając przy tym rude kosmyki z twarzy, które uleciały mi z kucyka.
Upiłam łyk, wlepiając swoje spojrzenie w bruneta. Uśmiech widniał na jego twarzy, analizując skrupulatnie moją osobę. Przez własność chłopaka widziałam go teraz doskonale. Włos kleiły mu się do czoła. Policzki zaróżowiły mu się od słońca, pozostawiając duży kontrast nieopalonej skóry w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą miał okulary.
- I jak?
Trunek pozostawiał orzeźwiającą nutę cytrusów na języku, mniej wyczuwalną niż truskawki podczas picia. Lód w kształcie kulek stukał o moje zęby, dając upragniony dzisiejszego dnia chłód. Całość wieńczyła zabarwiająco ciekawie smak świeża mięta, urwana z krzaka matki Cala.
- Może być.
- Tylko? – Skinęłam głową. – Potraktuj to jako obrazę. – Zagroził mi palcem, by po chwili ująć mnie w tali.
- Co ty robisz?
- Obrażam się.
- Jay daj spokój z tymi szczeniackimi za graniami. – Klepnęłam go w klatkę w momencie, gdy mijałyśmy Yune i Liat, skarżącą się na Therona przy okazji wodząc za nim maślanym spojrzeniem, gdy ten wycierał mokre ciało ręcznikiem. – Jay. Jay. Jayson nie masz już osiemnastu lat. Jesteś dużym chłopcem.
- Umiesz pływać. – Stwierdził zatrzymując się na krawędzi basenu.
Słońce schowało się za horyzontem. Większość opuściła basen, tłocząc się bliżej tarasu, który rozświetlały lampki żółtym światłem. W wodzie pozostawała moja siostra wraz ze swoją przyjaciółką Estellą.
- Nie rób tego. – Powiedziałam poważnie wpatrując się w niebieskie jak ocean oczy chłopaka. – Jay.
- Miło było panno Oceane Farraige.
Ze śmiechem na ustach wpadłam do wody. Chwilę później usłyszałam kolejny plusk by ujrzeć obok siebie bruneta. Jego głęboki rechot niósł się po ogrodzie. Podpłynęłam do niego chcąc się odegrać, kiedy ten moje uniesione ręce zakleszczył przyciągając jeszcze bliżej siebie. Nie dzieliło nas już nic, prócz kawałków tkaniny zwanych strojami kąpielowymi. Nawet woda nie była w stanie znaleźć żadnej szczeliny między naszymi ciałami.
- I co teraz zrobisz? – Szepnął, a ja poczułam jego oddech na ustach. Przez moje ciało przebiegła fala gorąca. Włoski na jego rękach stanęły dęba. Wiedziałam, że działam na niego tak jak on na mnie.
- A co mogę zrobić panie Jaysonie Marbhóir-Aigein?
Zdziwiłam się słysząc mój ochrypły głos.
- Nie wiem.
I nagle całe otoczenie dokoła się rozmyło. Liczył się tylko on. Moje ręce na jego ramionach. Jego dłonie gładzące moje plecy w najczulszym możliwym sposobie. Delikatność i miękkość jego ust stykających się z moimi. Szybki rytm naszych serc. Pustka w mojej głowie i spokój, który zawładnął moją osobą, gdy tylko znalazłam się w jego ramionach. Spięcie uciekło z moich barków, a nogi ruszały się w subtelnym tępię by utrzymać nas na wodzie. Żar jego ciała...
Wszystko przerwało oprzytomniający dźwięk opuszczania basenu. Oderwałam się od chłopak w czas by zobaczyć popielate włosy mojej siostry niknące w drzwiach tarasowych. Wyskoczyłam za nią, nie martwiąc się, że wszędzie pozostawię mokre plamy.
- Urs... - Dogoniłam ją w salonie. Odwróciła się gwałtownie w moją stronę, kiedy chciałam pochwycić jej łokieć.
- Zamknij się. – Syknęła, a ja w życiu nie słyszałam od niej takiego tonu.
- Ula.
- Powiedziałam żebyś się przymknęła. Wszystko mi zabierasz. Zawsze wszystko dzieliłyśmy. Pokój, samochód – wyliczała na palcach – wakacje, znajomych, prace, szkołę, pieprzone mieszkanie na studiach też miałyśmy mieć razem! – Wyrzuciła sfrustrowana ręce w górę. – A teraz nawet Jayson będzie bardziej twój niż mój. Ty miałaś Agath i Liat, ja miałam Jay'a. Raz miałam coś czego nie miałaś ty! To było sprawiedliwe, ale i to musiałaś mi odebrać.
- Ursula – spojrzałam na nią nie wiedząc co czuć – Jay nie jest przedmiotem, który możesz przehandlować niczym lizaka w szkolnej stołówce. – Po tych słowach z tyłu poczułam czyjąś obecność, a po chwili na moim ramieniu wylądowała dłoń chłopaka.
- Wybrałeś Jayson. – Uniosła podbródek wyżej, odwracając się na pięcie i wybiegając z domu.
- Urs...
- Zostaw ją.
- Ale...
- Musi to przetrawić. – Odwrócił mnie w swoją stronę. Z jego oczu można było wyczytać troskę. – Zrozumie.
- To moja wina. Nie powinnam. – Przygryzłam wargę.
- To było nieuniknione. Zrozumie. – Ucałował moje czoło.

CZYTASZ
Rude uniesienia
Short StoryKrótkie historie zalegające w mojej głowie (i pliku worda). Niektóre opowiadania są inspirowane filmami, piosenkami czy nawet historią (nie zawsze będąc rzetelnym źródłem). Każdy rozdział można czytać osobno i w różniej kolejności (mimo że czasami u...