Ucieczka

1 1 0
                                    

Diamentowa kolia zdawała się być coraz mniej warta mojego zachodu. Stęchlizna pomieszczenia wżarła się mi w nos. Więzy na nadgarstkach skutecznie drażniły bladą skórę.

Zbliżała się.

- Przy okazji do ucieczki nie oglądamy się za siebie. - Wyszeptała Vada, przywiązana do krzesła za moimi plecami.

- Jasne. – Wychrypiałam w momencie, kiedy stukot wysokich szpilek zagłuszyło otwieranie drzwi.

Rozbłysk światła oślepił mój wzrok przyzwyczajony do ciemności piwnicy. Jedynie ostry głos Rachel McLee odbijając się od ścian docierał do mnie.

- Zabierzecie tą niższą – wielkie łapsko owinęło się na moim karku. – nie, nie tą. Blondynę. To ona tu jest mózgiem operacji.

Trzask drzwi powiadomił mnie o ich wyjściu. Vada zniknęła. Puściłam więzy. Palce zaczynały mnie już mrowić od pootrzymywania ich. Szybko uporałam się też z liną na kostkach. Wstałam rozciągając się.

Mylili się. To ja tu byłam dowodzącą.

Opuszczenie pomieszczenia nie było fizyką kwantową. Drobna sztuczka ze wsuwką dalej działała.

Wysunęłam się powoli na korytarz rzucając okiem na drzwi po lewej za których dobiegały krzyki Vady. Z boksów po prawej pobrzmiewały przyciszone gorączkowe głosy. Ignorując je powoli kroczyłam w stronę wrót prowadzących na podwórko posiadłości.

- Właśnie do ciebie szedłem. – Ciepły głos dopłynął do moich uszu, a jego właściciel zmaterializował się nagle przed mną w swoim typowym czarnym stroju. – Ale jak widzę sama przyszłaś.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpyskować z jednego z boksów wyłoniła córka Rach - co za tym idzie siostra chłopaka – i jej kochanek. W amoku swych umizgów nie zauważali wiec, kiedy pociągnęłam Aarona w winkiel w stronę drzwi na zewnątrz.

Wpatrywaliśmy się w siebie z szeroko otwartymi oczami. Moje dłonie dalej trzymały kurczowo za kołnierzyk czarnej koszuli, za to jego znalazły się na moich biodrach. W ciasnej przestrzeni czułam jego cytrusowy oddech. Spojrzał na mnie wymownie.

- Zamknij się. – Szarpnęłam dłonie, patrząc na drzwi, gdzie będę coraz bliższa ucieczki.

- Nic nie powiedziałem. – Odwróciłam się w stronę wyjścia, wbijając mu łokieć w brzuch.

- Wychodzimy.

- Stój – oplótł delikatnie mój nadgarstek. – dokąd to?

- Albo uciekniemy, albo damy się złapać i specjalnie powiem, że to ty mnie wypuściłeś. – Zmroziłam go wzrokiem, krocząc przed siebie.

Na podwórku uderzyło we mnie świeże i chłodne powietrze. Brakowało mi tego od tygodni. Rozejrzałam się kontrolnie.

- Na ogrodzie jest rodzinny grill. – Szepnął za mną.

Czy ta kobieta nie ma co robić z rodziną, że decyduje się na tortury?

Nagle głosy rozbieganych dzieci zaczęły stawać się głośniejsze.

- Rób to co ja. – Przyparłam go do ścianki, wpijając delikatnie w pełne usta. Zawiesiłam dłonie na jego karku, próbując wyglądać jak najautentyczniej. Dopiero po chwili zaczął oddawać pocałunki z większym natarciem. Czułam jak i jego serce tłukło się o żebra, chcąc dogonić moje. Chropowate palce subtelnie ujęły moją szczękę. Syknęłam, kiedy podgryzł popękaną wargę.

- Przepraszam. – Przejechał językiem miejsce bólu, wsuwając się do ust.

Zaczęłam zapominać po co tu byłam.

- Fujjj Aaron się całuję. – Roześmiany głos małej dziewczynki rozebrzmiał sprowadzając mnie na ziemie.

- Azure wracaj do reszty - pogonił ją starszy głos. – a ciebie Aaron, matka szuka. – I odszedł.

- Kto to? – Wysapałam.

- Mój kuzyn. – Podrapał się po policzku. – Uciekaj przez mur. – Dodał, po chwili zostawiając mnie samą.

Niewiele myśląc zerwałam się do biegu. Rachel szukała mnie, nie syna. Przy końcu posesji wypatrzyłam altanę przystająca do ogrodzenia. Idealne miejsce na ucieczkę. Nie zwracając zbytniej uwagi przemknęłam przy gęstych tujach. Wskoczenie na dach szło wraz z ogromnym krzykiem pani domu. Obejrzałam się za siebie by dostrzec kobietę w czerwonej sukience biegnącą przez trawnik. Weszłam na mur i nie potrzebowałam dużej matematyki, aby stwierdzić, że połamie sobie nogi. Byłam w pieprzonej kropce.

- Skacz. – Spojrzałam w dół by dostrzec Aarona.

- Nie ufam ci.

- Ja tobie też, ale mam samochód. – Puścił oczko.

Uśmiechnęłam się podejmując decyzje.

Rude uniesieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz