Burzliwe intrygi

5 1 0
                                    


Woda ociekała z moich włosów na posadzkę. Deszcz zakończył żywot moich białych trampek rozklejając je przy podeszwach. Reszta mojego stroju składającego się z dresów znajdowała się w podobnym stanie. Nie spodziewałam się wezwania do szkoły w momencie, gdy byłam w niej zawieszona w prawach ucznia.

Grupka dziewczyn stała przy szafkach rzucając spojrzenia w moją stronę. One jedyne zdawały się mną zainteresowane wśród korytarza pełnego uczniów. Zazwyczaj prezentowałam się o wiele lepiej i przyciągałam więcej spojrzeń.

- Depresyjna kurwa. - Szepnęła jedna z dziewczyn o blond włosach, myśląc, że nie słyszę ich przez słuchawki w uszach.

- Atencyjna szmata. – Warknęłam w jej stronę.

Ignorując zdziwione piski i pytana o znaczenie słowa atencyjna, ruszyłam korytarzem w akompaniamencie grzmotu na dworze. Pogoda równała się z moim humorem.

Zawieszenie może i było słuszne, ale kompletnie nie sprawiedliwe. Tym razem nie pomogły koneksje tatusia.

- Mówią o tobie. – Koło mojego boku zmaterializował się mój przyjaciel Tempest.

Jego niebieskie włosy zaczynały tracić kolor, zmieniając je w zgniłe glony. Odradzałam mu ten pomysł, ale jak zawsze musiał być mądrzejszy. Teraz wyglądał jak przychlast w pierwszy dzień szkoły średniej. Nawet jego ostro wykończone policzki i dołeczki nie ratowały jego wyglądu.

- Nic nowego. – Przekręciłam oczami, rozpinając czarną bluzę.

- To przez twoją depresję...

- Nie mam depresji. – Zmarszczyłam brwi na tą kompletną plotkę. Ludzie naprawdę potrafili się nudzić.

- I wyczucia stylu też już nie masz. Przed zawieszeniem wyglądałaś lepiej. – Zjechał mnie wzrokiem, mlaskając. Miałam ochotę wyrwać mu język.

- Nie masz czegoś lepszego do roboty? Na przykład lekcji. – Rzuciłam mu spojrzenie, aby się wynosił. Wiedział, że lepiej było ze mną nie zadzierać.

- Bez ciebie jest nudno. Ta akcja nie była tego warta. – Marudził jak małe dziecko.

Cała ta akcja była jak najbardziej warta zachodu.

- Nie przyzwyczajaj się Delamaz. Robię to, bo panna Cederic powinna poznać swoje miejsce. – Wsunęłam ukradziony kluczyk w zamek pokoju nauczycielskiego.

- Nie musisz się martwić Krewczynsky nie zadaje się z córkami mafiosów. – Jego gorący oddech owiał mój kark.

- Ja nie współpracuję z synkami bogatych dupków, więc się zamknij i daj mi pracować. Ja tu rządze. – Przekroczyliśmy próg pomieszczenia. Naszym celem była szafka Cedric i podłożenie jej seks zabawek.

- Ty nie rządzisz. Ty zastraszasz.

- To, to samo. – Machnęłam ręką. – Porozwieszaj też tu kartki.

Goły tyłek naszej nowej nauczycielki wysiał już na każdym korytarzu i najpewniej nie był potrzebny i tu, ale wolałam mieć pewność, że wszyscy go zobaczą. Musi zapłacić za zadarcie z rodzinną Krewczynsky, a w szczególności z ich małą księżniczką.

- Myślisz, że to dobry pomysł? To była tylko jedynka i drobna pogadanka o braku konsekwencji. – Zapytał Benicio. Zebrało mu się na sumienie.

- Ośmieszenie przy klasie. – Poprawiłam go. - Teraz z tym wyjeżdżasz? Trzeba było pomyśleć, kiedy się zgadzałeś na mój plan. Odrzucenie twojej osoby musiało tak bardzo boleć? – Przerwałam włamywanie się do szafki kobiety, aby na niego spojrzeć.

Kruczoczarne włosy wtapiały się w pół mrok. Do tego czarny strój i mógłby startować o miejsce w szeregach mojego ojca. Gdyby nie był moim wrogiem, a jego ojciec szanowaną personą tego zatęchłego miasta. No i gdyby nie jego jasne niebieskie oczy. Zbyt często przypominały lód, a ich widoczność nawet w mroku była taka sama.

- Mnie się nie odrzuca.

- A mnie nie poucza. – Skrzyżowałam z nim spojrzenia mierząc się wrogo. – Bierz się do roboty.

Usiadłam nie zadowolona na krzesło wskazane przez dyrektora. Obok siedział Benicio którego też musieli wezwać w sprawie zawieszenia.

- Twoje włosy... - Wskazał na przyklejone do mojej twarzy rude kosmyki.

- Wiem są mokre. Dzięki za informacje. – Odparłam ironicznie. – Może nie zauważyłeś, ale pada.

Skrzyżowałam ramiona na piersi. Całe ubranie kleiło się do mnie, co powodowało mój dyskomfort. Powoli zaczynało mi się robić zimno.

- Dziękuje, że przyszliście. – Odparł rzeczowym tonem grubas przed nami. – Caia, Benico zostaliście zawieszeni ze względu na sprawę panny Cedric. – Chrząknął, a jego uszy zaszły czerwienią. Kto by pomyślał zgrabna dupa nauczycielki przyprawia o taką reakcje. – Jednak Alena. Pani Alena zdecydowała się nie wznosić oskarżenia, więc macie niebywałe szczęście. Plus przechylne głosy zdecydowały się na inną karę niż zawieszenie. Tak też będziecie pomagać pannie Cedric oraz pani Lake przy pracach społecznych.

Już wolałam zawieszenie.

- Czy coś jeszcze? – Zapytał Ben, wyprzedzając mnie z pytaniem.

- Nie. Widzimy się w następnym tygodniu. Możecie iść. – Wskazał drzwi. Czekał aż opuścimy pomieszczenie. Dziecko bogaczy i dziecko mafiosów nie było upragnionym towarzystwem. Mieliśmy ich w garści.

Wyszłam na korytarz nie obracając się za siebie.

- To twoja sprawka? – Doszedł mnie głos za pleców.

- Gdybym to ja załatwiała, uzyskałabym dla nas kompletne ułaskawienie – Odwróciłam się w jego stronę krzyżując ramiona na piersi. – Tata uznał, że jak pakuję się w bagno, z którego nie potrafię wyjść bez śladów to musze ponieść konsekwencje. Myślałam, że to ty. Taki obrót sprawy pasuję do twojego ojca.

- To nie ja. – Zbliżył się do mnie. Kolczyk w jego ustach zalśnił w beznadziejnych jarzeniówkach.

- To jakaś dobra dusza się zlitowała. – Prychnęłam.

Niespodziewanie zaczął ściągać swój sweter. Patrzyłam na niego skonsternowana, nie do końca rozumiejąc obrót spraw.

- Załóż. – Wyciągnął w moją stronę swoje ubranie. Stał teraz w nieskazitelnie wyprasowanej białej koszuli. A ja nie byłam wstanie się ubrać jak człowiek.

Zaczęłam ściągać bluzę ignorując jego zdziwione spojrzenie. Zostałam w samym przemokniętym topie, przez który najprawdopodobniej przebijały się moje piersi. Naprawdę wyglądałam jak menel.

- Potrzymaj. – Podałam mu moją bluzę, zabierając z jego rąk sweter. Był na mnie za duży. Jednak był ciepły i nie przemoknięty. – Dzięki.

Uśmiechnęłam się do niego, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak blisko siebie stoimy.

- To, kiedy następna zemsta? – Uśmiechnął się chytrze, a ja już wiedziałam, że to jeszcze nie koniec naszej współpracy.

Rude uniesieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz