Leżałam na łóżku ze wtuloną w mój bok trzyletnią siostrą Luka. Dziewczynka zasnęła zaledwie piętnaście minut temu, podczas gdy czytałam jej bajkę.
Za oknem było już ciemno. Dochodziła godzina dziewiąta wieczorem. Od rodziców dostałam trzy sms z przypomnieniem, że jutro szkoła, a ja znowu spędzam cały dzień u bruneta.
Westchnęłam ciężko, spoglądając na słodko śpiącą Calliope.
Lukasa poznałam dwa lata temu. Przyprowadził do żłobka – W którym pracuje moja rodzicielka. – małą Calli. Roczna wtedy dziewczynka była bardzo niespokojna. Wyrzucała każdą podaną jej zabawkę. Wtedy wywiązała się rozmowa między mną i chłopakiem. Nawet nie wiem jak.
Luka zajmował się siostrą po śmierci ich rodziców. Mama zmarła przy porodzie, a ojciec trzy miesiące wcześniej miał zawał, który pozbawił go życia. Dziadków nie mieli, jedynie bardzo daleką kuzynkę ojca, która pomagała chłopakowi przez pierwsze miesiące. Sąd przydzielił mu opiekę nad małą brunetką, kiedy miał dziewiętnaście lat. Był bardzo odpowiedzialny i dorosły jak na swój wiek. Byłam młodsza od niego o dwa lata i przez całe moje życie nie widziałam odpowiedzialniejszego chłopaka.
Później widywaliśmy się w przejściu, kiedy przyniosłam mamie obiady do pracy. W końcu chłopak wrócił na studia i szukał opiekunki dla Calliope. Moja rodzicielka zasugerowała mnie, jako że poszukiwałam w tym momencie jakieś pracy. Brunet się zgodził. Szybko przekonaliśmy się, że był to strzał w dziesiątkę. Dziewczynka bardzo się do mnie przywiązała. Po roku przestałam brać pieniędzy za opiekę nad nią. Przychodzenie tu było dla mnie przyjemnością.
Nie wiedziałam, w którym momencie powieki zaczęły mi ciążyć. Przyłożyłam głowę do poduszki, odpływając w krainę snów po ciężkim dniu na uniwersytecie.
Z drzemki wybudził mnie uginający się od ciężaru kolejnego ciała materac. Rozchyliłam powieki, by zobaczyć, że po lewej stronie Calli położył się Lukas. Patrzył na nią z troską, odgarniając z jej twarzy kosmyki kręconych włosów, które przylepiły się do niej przez pot.
- Hej. Która godzina? – Mruknęłam, przecierając oczy.
- Dochodzi dwunasta. – Spojrzał na mnie swoimi granatowymi oczami.
Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest możliwie mieć tak niebieskie oczy.
- Cholera. – Jęknęłam, kładąc z impetem głowę na poduszkę. – Powinnam się zbierać.
- Możesz przecież zostać.
Nie raz spałam w mieszkaniu chłopaka. Często mała nie chciała mnie puścić albo ja zasypiałam ze zmęczenia.
– Chcesz, zobaczyć co narysowałem? – Luka miał duszę artysty. Wiedziałam o tym już dość długo, więc nie zdziwiło mnie jego pytanie. Chłopak, mimo że studiował marketing, uwielbiał rysować.
- Oczywiście, że chcę. – Rozbudziłam się, patrząc jak, chłopak wyciąga szkicownik schowany do szafki nocnej. Przejęłam od niego delikatnie przedmiot.
- Przedostatnia strona. – Otworzyłam na wskazanej przez niego kartce. Szkic przedstawiał Calli wtuloną w mój bok. Obie spałyśmy. Otworzyłam usta w szoku.
- Wow. – Tyle mi się udało wydusić. To było piękne. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Musiałem to uwiecznić. Wyglądałyście przesłodko. – Powtórzył moje słowa sprzed tygodnia, kiedy przyszłam do nich po wykładach. Pokazywał małej jak poprawnie używać sztućców, zrobiłam im zdjęcie tłumacząc to tymi samymi słowami.
Przekręciłam jedynie oczami, śmiejąc się pod nosem.
*~*~*~*
Weszłam do małego salonu. Luka siedział na kanapie z laptopem na kolanach. Wszędzie dookoła były porozrzucane materiały do nauki bruneta. Szykował mu się jakiś egzamin, przez co zrobił się zrzędliwy i mało mówny.
- Mała wreszcie zasnęła, po dziesięciu bajkach. - Usiadłam koło niego, odgarniając papiery by zrobić odrobinę miejsca. – Mam sprawę.
- Jaką? – Cały czas był wpatrzony w ekran.
- Potrzebowałabym jednego z twoich rysunków. – Spojrzał na mnie marszcząc brwi. – Na zajęcia z sztuki. Nie mam czasu go zrobić. – Pośpieszyłam z wyjaśnieniem. – Przypominam, że zajmuje się ciągle twoją siostrą po zajęciach.
- Jasne. Tylko co z tego będę miał? – Uśmiechnął się cwaniacko, zbliżając się do mnie.
- Dalej będę się zajmować Calli? – Zapytałam, uśmiechając się głupio.
- Za mało. – Odstawił laptopa na bok. Przekręciłam oczami. Wydawało mi się, że jego wzrok zleciał na moje usta.
- A pozwolisz mi wybrać jakikolwiek szkic? – Przysunęłam się w jego stronę.
- Może. – Szepnął, a ja poczułam ciepłe powietrze na moich wargach. Był bardzo blisko. – Nie oddam jedynie tego co zrobiłem miesiąc temu. – Mówił o rysunku mnie i Calliope śpiącej w jego łóżku. Ujął mój policzek w swoją dłoń, a po moim ciele przeszły ciarki. Nagle zrobiło się niesamowicie gorąco. Jego oczy przeszywały mnie na wylot.
- To by było dziwne gdybym naszkicowała sama siebie. Nie uważasz? – Uśmiechnął się pod nosem. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, kiedy złączył nasze usta. Poczułam jak przez kręgosłup przechodzi prąd. Całował delikatnie. Póki nie złapałam go za kołnierzyk, pogłębiając pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc.
- Weź cały szkicownik. – Oparł swoje czoło o moje, uśmiechając się szeroko.
---------------------
Jeden z moich pierwszych i jeden z ulubionych (choć zawsze ciężko powiedzieć które to).
Wasza _Tulipan_
CZYTASZ
Rude uniesienia
Historia CortaKrótkie historie zalegające w mojej głowie (i pliku worda). Niektóre opowiadania są inspirowane filmami, piosenkami czy nawet historią (nie zawsze będąc rzetelnym źródłem). Każdy rozdział można czytać osobno i w różniej kolejności (mimo że czasami u...