!Poprawność historyczna nie jest zachowana. Nie bierzecie tego jako rzetelnego źródła informacji!
Obserwowała, jak ostatnie żarzące się węgielki, dogasają w drogo przyozdobionym, ceramicznym piecyku. Jej zmarznięte od mrozu ciało, choć na chwilę doznało uczucia ciepła.
Dobrze wiedziała, że nie powinno jej tam być. W każdym tego słowa znaczeniu. Nie powinna ogrzewać się w jednej z komnat posiadłości, należącego do samego cara Mikołaja II. Nie powinna dożyć roku tysiąc dziewięćset czternastego, nad którym wisiały czarne chmury, pierwszej wojny światowej. Nie powinna móc oglądać kolejnych dni, kiedy jej matka odeszła cztery lata temu.
To dzięki niej pod przykrywą zimnej rosyjskiej nocy, mogła prześlizgnąć się wejściem dla służby do miejsca, w którym przyszło jej siedzieć. To jej matka była jedna ze służek samej Aleksandry Romanowej. Służyła jeszcze w pałacu Aniczkowskim. W tym samym w którym się teraz znajdowała. Tym samym w którym zmarła jej mama z przemęczenia i mrozu. W ten sam dzień. W tak samo mroźny styczeń.
Wiedząc, że już dawno przekroczyła godzinę, o której powinna opuścić włości imperatora Wrzechrosji, nie śpieszyła się. Powoli wstała, otrzepując starą podartą u stóp spódnicę koloru brudnej zieleni. Podniosła z ziemi ciepły płaszcz podszyty owczą wełną. Jedyna pamiątka po mamie. I cichym powolnym korkiem opuściła ciepłe pomieszczenie. Wysunęła się po chichu na korytarz, nie spodziewając się nikogo należącego do carskiej rodziny. Jednak przeliczyła się słysząc ciężkie kroki należące do Olgi Aleksandrownej. Szybko wycofała się do komnaty, nie orientując się, że weszła jedne drzwi dalej. Oparła się plecami o drewnianą płytę, wypuszczając ciężko powietrze uzbierane w płucach.
- Kim ty jesteś? – Dotarł do niej męski głos.
Lekko wystraszona zwróciła głowę w stronę chłopaka. Siedział przy oknie podziwiając mroźny krajobraz nocnego Petersburga. Jego ciemne włosy błyszczały w świetle księżyca rzucając cień na monobrew. Wydawał się być w tym samym wieku co ona.
- A ty? – Zapytała grając na zwłokę. Musiała wymyśleć plan ucieczki.
- Zapytałem pierwszy. – Westchnął, schodząc z parapetu. - Książę Feodor Aleksandrowicz.
- Syn wielkiej księżnej Kseni? – Zapytała nie dowierzając. Była w tarapatach.
- Ten sam.
- Wszystko wytłumaczę. – Odparowała od razu, bojąc się zarzutów, zapominając kompletnie o ukłonie, który mu się należał jako część rodziny carskiej.
- Pierw powiedz kim jesteś. – Powoli zbliżał się do niej, jakby bał się, że ją spłoszy niczym dzikiego konia.
- Mariamna Wasin. Chciałam tylko się ogrzać. Nic więcej. Już wychodzę i więcej nie wrócę. – Potok słów opuszczał jej usta w zatrważającym tępię. – Obiecuje, że nic nie zabrałam. Chciałam doznać tylko chwilę ciepła. Może się zdrzemnąć w ciepłym łóżku, ale nic więcej. Proszę nie wzywaj straży...
- Gdybym chciał wyzwać straż, już dawno by tu byli. – Przerwał jej, stając naprzeciwko niej. – Jeżeli dalej byś chciała zażyć snu, mogę udostępnić ci swoje łóżko. – Wskazał mebel. – I tak nie miałem zamiaru się kłaść.
- Gdzie jest haczyk? – Zapytała niedowierzając w bezinteresowność chłopaka.
- Nie ma. – On sam nie wiedział, dlaczego chciał pomóc drobniej, wychudzonej rudowłosej. Może przez jej wygłodzony stan, a może przez podobną urodę do jego kuzynek, a może po prostu chciał zrobić coś dobrego. Nie dowiemy się tego. Jednak ta ciemna noc zapadła mu w pamięć do końca życia. – Rano cię obudzę byś mogła uciec.
- Zgoda i tak nie mam nic do stracenia. – Mówiąc to rzuciła się w pielesza, układając się wygodnie jakby w pomieszczeniu wcale nie znajdował się książę.
Chłopak przesiedział przy oknie całą noc co jakiś czas zerkając w stronę ładniej dziewczyny. Nie wiedząc jak ją zatrzymać, na jej nadgarstek jak tylko zasnęła wsunął drobną bransoletkę należącą do jego babki. Gdy nadszedł ranek wywiązał się ze swojej obietnicy budząc dziewczynę. Mariamna też wywiązała się z obietnicy i nigdy więcej nie wróciła do pałacu. To był ostatni raz, kiedy ją widział.
Niestety ta opowieść nie należy do szczęśliwie kończących się bajek. Feodor wyjechał do Francji, zaraz po obalaniu caratu, niwelując jakiekolwiek szanse spotkania Nocnej rusałki – jak miał w zwyczaju nazywać ją w swoich myślach - a Mariamna umarła z głodu na jednej z ulic Petersburga, nie długo po objęciu władzy przez Lenina.
Dwójka nie znających się kompletnie nastolatków, zapadająca sobie w pamięć do ostatnich dni ich życia.
CZYTASZ
Rude uniesienia
Short StoryKrótkie historie zalegające w mojej głowie (i pliku worda). Niektóre opowiadania są inspirowane filmami, piosenkami czy nawet historią (nie zawsze będąc rzetelnym źródłem). Każdy rozdział można czytać osobno i w różniej kolejności (mimo że czasami u...