Kiedy dotarliśmy do Chateau zastaliśmy tam jedynie JJ'a. Blondyn opowiedział nam jak to Shoup zwinął Johna B z powodu zarzutów, które przeciwko niemu wniósł Topper. Nie była to dobra informacja. Nie mogliśmy przecież bez bruneta ruszyć na ratunek jego ojcu. Nie mając wyjścia czekaliśmy zatem, aż zjawi się Sarah z dobrą nowiną, inną niż sposób jak dostać się do Ameryki. Czułam ciągle wibracje telefonu, na którego ekranie pojawiało się zdjęcie Jaspera. Odrzucałam za każdym razem połączenie od bruneta, który w końcu zorientował się, że nie ma mnie w domu. Nie chciałam z nim rozmawiać, a w szczególności słuchać jak to każe mi wrócić oraz jak nieodpowiedzialna jestem. Zirytowana wyciszyłam całkowicie telefon, wrzucając go do tylnej kieszeni spodenek. Widziałam ciekawskie spojrzenia Płotek, ale tylko Pope odważył się zapytać czy wszystko w porządku. Początkowo nie chciałam wdawać się w szczegóły, więc powiedziałam jedynie, że pokłóciłam się z Jasperem. Jednak pod wpływem jego intensywnego spojrzenia i bijącej od niego przyjacielskiej troski, powiedziałam mu o planie wyprowadzki brata. Tak jak się spodziewałam był zaskoczony i tak jak ja nie mógł się pogodzić z tym, że z dnia na dzień by mnie tu nie było. Zapewnił mnie, że w razie czego jego rodzice mogą wziąć mnie pod swoją opiek,ę za co mu szczerze podziękowałam. Pope przyciągnął mnie do szybkiego uścisku, gwarantując, iż nie ważne co się stanie to on i reszta będą przy mnie. Podziękowałam mu, prosząc jednocześnie aby nie mówił nikomu o tej wyprowadzce. Skoro wciąż nie było to pewne to nie musieli wiedzieć i martwić się niepotrzebnie. Z JJ'em wciąż się unikaliśmy. Mogłam momentami czuć na sobie jego spojrzenie, ale gdy tylko kierowałam ku niemu wzrok, ten natychmiast obracał głowę. Nie wiedziałam już co mam zrobić z tą sprawą.
Było już ciemno kiedy w Chateau pojawiła się Sarah, ale nie sama. Chwile po niej przez drzwi domu, na zewnątrz wyszedł John B. Staliśmy wszyscy razem na przytulnie oświetlonym podwórku, z wyczekiwaniem spoglądając na Cameron.
-Chcę się z wami czymś podzielić. Mogę zabrać nas do Orinoko-powiedziała blondynka uśmiechając się nieznacznie.
-Jak do tego dojdzie?-dopytała Cleo.
-Mój tata pożyczy swój samolot-wyjaśniła-Dziś się przyczaimy i odlecimy z samego rana.
-Okej, sporo do przetworzenia. Twój tata nam pomaga-odezwał się Pope.
-Rozmawiałam z nim. Zrobi to-zapewniła nas Cameron.
-Ufamy Wardowi?-zapytała Cleo o to co zapewne każdy sobie pomyślał.
-Ufamy Sarah-powiedziała Kie.
Padło parę słów zgadzających się na taki plan działania. Na dobrą sprawę nie mieliśmy innego, więc musieliśmy chwytać się tego co było nam dane.
-Muszę powiedzieć coś jeszcze-zaczęła niepewnie Sarah ponownie skupiając na sobie uwagę-Odkąd wróciliśmy z wyspy, zrobiłam rzeczy, których żałuję. Bardzo.
-No tak.-odezwał się John B spoglądając na blondynkę-Chyba wszyscy czegoś żałujemy.
-I nie... Płotkolandia, ludzie.-ponownie odezwała się Cameron-Cały czas o tym myślę. Byliśmy razem na tej wyspie i było to coś dobrego, czego nie chcę niszczyć...
Mimowolnie mój wzrok powędrował na znajdującego się na przeciwko mnie JJ'a, który już na mnie spoglądał. Pierwszy raz od dwóch dni w jego oczach dostrzegłam coś innego niż złość czy zdenerwowanie, pewnego rodzaju melancholię.
-I... czy wszyscy są wciąż jej częścią? Czy wciąż jesteśmy razem?-dokończyła blondynka, ostatnie słowa wypowiadając z wzrokiem utkwionym w Johnie B.-Bo ja tak.
-Ja też-odpowiedziałam jako pierwsza, uśmiechając się ciepło do nastolatki. Zrobiłam krok w jej stronę i zamknęłam we wspierającym uścisku.

CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
JugendliteraturMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...