38| Nieoczekiwane spotkania

331 17 0
                                    

Tak jak przewidzieliśmy, Pope nie dostał samochodu. Wsiedliśmy na prom bez innego środka transportu jakim był motor Maybanka, ale nie mogliśmy przecież przewieźć nim krzyża. Potrzebowaliśmy planu. I to szybko. Zajęliśmy jeden ze stolików na otwartym pokładzie i zaczęliśmy kombinować.

-Największy problem stanowi ochrona-stwierdził JJ, który opierał się o krzesło na którym siedziałam.-Większość ludzi będzie na stacji.

-Musimy obstawić jakieś miejsce, może w dalszej części linii. Jakąś małą stację-rozwinął Pope.

-Jak zwykle wyprzedzacie fakty. Nie mamy jak przewieźć krzyża-sprowadziła nas na ziemię Cleo.-Czym chcecie to zrobić? Motocyklem JJ'a?

-Kenzie, a twój tata nie mieszka w Wilmington przypadkiem? Może od niego udałoby się coś załatwić-zapytał Pope na co spojrzałam na niego jak na debila.

-Marzę o tym aby się z nim zobaczyć, znowu. Myślę, że będzie zachwycony jak ogarnie, że to nam pomagał dotrzeć do warsztatu w drodze do Charleston i córka, której spieprzył dzieciństwo, w zasadzie nie uznaje jej, prosi o auto.-odpowiedziałam mu sarkastycznie, krzyżując ręce na piersi.

-Dobra robota Pope, brakowało nam tylko wkurzonej Zee-rzucił JJ na co spojrzałam na niego groźnie. Blondyn odsunął się ode mnie i zdjął czapkę z głowy.

-Wybacz Kenzie-powiedział Heyward na co wzruszyłam tylko ramionami.

Nagle Sarah wyprostowała się na krześle rzucając słowa niedowierzania. Momentalnie spojrzeliśmy w kierunku, w który chwile wcześniej patrzyła blondynka i dostrzegliśmy Toppera. Czy on musiał być wszędzie tam gdzie my? Ku mojemu zdziwieniu Pope ucieszył się na jego widok. Zasugerował Maybankowi, że ten na pewno ma sprzęt aby przewieźć krzyż, co od razu podłapał JJ. Sarah słysząc rozmowę chłopaków momentalnie zaczęła protestować, ponieważ ten plan prowadził do tego, aby wykorzystała słabość Thorntona. Czyli słabość do jej osoby.

Za naszymi namowami blondynka ostatecznie się zgodziła. Potrzebowała jednak trochę czasu, aby mentalnie przygotować się do rozmowy z Topperem, co zrozumieliśmy. Na jakiś czas rozdzieliliśmy się zatem, każdy zajął się sobą. Stanęłam sobie przy barierkach, w przejściu, koło schodów prowadzących na najwyższą część promu i podziwiałam widok. Powoli zachodzące słońce odbijało się od tafli wody, urozmaicając ładną już i tak panoramę. Czując koło siebie czyjąś obecność, obróciłam lekko głowę dostrzegając JJ'a. Blondyn oparł dłonie o barierki, skutecznie zatrzaskując mnie między nimi, a jego ciałem. Żadne z nas się nie odezwało, staliśmy w przyjemnej ciszy obserwując poruszającą się wodę. Dawno nie zaznaliśmy takiego spokoju.

-Tęsknię za Płotkolandią-zaczęłam, obracając się twarzą do Maybanka-Takie widoki mieliśmy na co dzień.

-To prawda...-odpowiedział blondyn nie odrywając ode mnie spojrzenia. Na jego ustach spoczywał delikatny uśmiech. Mimowolnie poczułam jak rozpływam się pod wpływem łagodnego wzroku chłopaka, który w towarzystwie odbijających się promieni słońca przypominał mi ocean skąpany w nim.-Z tym, że nie widzieliśmy lądu.

Zaśmiałam się na nagłe odchrząknięcie chłopaka, który wzruszył ramionami. Rozejrzałam się ciekawsko po statku, kiedy nagle moje oczy rozszerzyły się do wielkości monet. JJ widząc moją reakcję, podążył wzrokiem za mną. W naszym kierunku szedł Andy Mitchell w całej swojej okazałości. To był jakiś zjazd osób, których nie chcielibyśmy widzieć? Mimowolnie w mojej głowie szybko przeleciały spędzone z brunetem chwile, których zwieńczeniem była kłótnia na ognisku. Obraz zdenerwowanego chłopaka, który najpierw wyzywał moich przyjaciół, a potem mnie popchnął utknął mi przed oczami. Pokręciłam głową wracając na ziemię. Przeklęłam pod nosem i złapałam blondyna za przedramię próbując odciągnąć go głębiej na pokład.

Rewrite the stars | JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz